Rządzącym zabrakło klasy... | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 20.01.2017

Rządzącym zabrakło klasy…

Na stronach internetowych Policji pojawiły się wizerunki osób, które znalazły się w miejscu popełnienia czynu zabronionego (przestępstwa lub wykroczenia). W mediach wybuchła awantura. Czy policja miała do tego prawo?

Czy policja nie stosuje nadmiernie rozbudowanych środków dla ustalenia sprawców czynu zagrożonego stosunkowo niewielkimi sankcjami (chyba, że przed gmachem Sejmu RP miało miejsce coś, o czym opinia publiczna nie wie)?

Przedstawiciele rządu bronią funkcjonariuszy, opozycja grzmi, że jest to próba zastraszania obywateli. Jak zwykle w takich przypadkach prawdziwe problemy pozostają poza zainteresowaniem tak zwanej „niezależnej prasy” (pod tym określeniem rozumieć należy przede wszystkim dziennikarzy wszystkich mediów).

Żeby było całkiem dziwnie dodam, że Policja twierdzi, że wizerunki opublikowała na polecenie prokuratora, prokurator natomiast twierdzi, że polecenia takiego nie wydawał, bo nie ma do tego uprawnień.

W związku z całą sprawą dla mnie najważniejsze jest uzyskanie odpowiedzi na następujące pytania:

  1. Na jakiej podstawie prawnej wizerunki osób obecnych w miejscu publicznego protestu zostały opublikowane?
  2. Czy, jeśli taka podstawa prawna istnieje, nie jest ona niezgodna z Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej?
  3. Co w tej sytuacji zrobią ministrowie: Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości.

Krótkie uzasadnienie pytań.

Obecna władza rozpoczęła swoje rządy od wprowadzenia kilku (kilkunastu) ustaw mających ułatwić (może nawet umożliwić) sprawowanie władzy. Były to między innymi kolejne ustawy dotyczące Trybunału Konstytucyjnego, Policji Państwowej, Prokuratora Generalnego i jego uprawnień, tak zwana ustawa antyterrorystyczna.

Dziś wspomniane ustawy zaczynają wpływać na nasze życie. Zaczynają „działać”. Jest więc okazja przyjrzeć się, jakie są (lub mogą być w przyszłości) skutki tych działań. Czy kształtująca się właśnie praktyka stosowania zapisów ustaw zgodna jest z oczekiwaniami ustawodawcy, a jeśli nawet tak, czy aby na pewno z oczekiwaniami NARODU, bo to On jest władzą zwierzchnią w Rzeczpospolitej Polskiej.

Postawa prokuratury lub Policji (nie wiemy, kto polecił publikację) w sprawie opublikowanych fotografii świadczy o głębokiej patologii panującej w szeroko rozumianych organach ścigania. Ludzie przerzucający się odpowiedzialnością za opublikowanie zdjęć najwyraźniej boją się odpowiedzialności za swoje czyny. Mam przed oczami obrazek chłopca może czteroletniego, który chowa rączki za siebie i mówi, że to nie on zjadł czekoladkę (której ślady ma na całej buzi). Czy tak ma wyglądać funkcjonariusz państwowy wolnej Polski?

Zwracam uwagę, że wpisuje się ten obraz doskonale w wizerunek policjantów zrzucających konfetti z okazji wizyty „WIELKIEGO WICEMINISTRA” czy „aniołków” w policyjnych mundurach w czasie obchodów święta Trzech (sześciu?) Króli. Tylko, że to nie szeregowi policjanci za to odpowiadają. Oni mają swoich dowódców. O wiele bliższych „komunistycznemu lizusostwu” lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku niż się to wielu z nas wydaje.

Władza, która taki obraz swoich funkcjonariuszy w terenie toleruje, sama wystawia sobie świadectwo. I nie jest to, niestety, świadectwo z czerwonym paskiem. Powiem nawet więcej. Jest to świadectwo tego, że ta władza najwyraźniej nie rozumie, że na odpowiedzialne stanowiska należy powoływać ludzi, których kreatywność skierowana będzie nie na pochlebianie zwierzchnikom, ale na rozwiązywanie zadań stawianych funkcjonariuszom. Ale taki dobór kadr wymaga klasy. Tej, przynajmniej w opisanych przypadkach, najwyraźniej rządzącym zabrakło.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika