Sprawdzamy "obrońców demokracji" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 10.01.2016

Sprawdzamy „obrońców demokracji”

Szesnastego listopada 205 roku zaprzysiężony został rząd Beaty Szydło. Trzy tygodnie wcześniej, dwudziestego piątego października 2015 roku w demokratycznie (?) przeprowadzonych wyborach Polacy powierzyli największą liczbę sejmowych mandatów przedstawicielom Prawa i Sprawiedliwości.

arlukowicz-sejm

Trzeba podkreślić, że praktycznie od dnia dwudziestego siódmego października (a więc od dnia, gdy poznaliśmy w miarę dokładne wyniki wyborów) rozpoczął się zmasowany atak opozycji na jeszcze niesformowany rząd.

Ci, którzy mają dobrą pamięć wspominają jeszcze zarzuty, że rząd zbyt długo powstawał, że w ciągu pierwszego miesiąca od wyborów nie zrealizował żadnych obietnic składanych w trakcie kampanii wyborczej.

Nie ma sensu przypominać o brutalnych atakach opozycji na wszystkie działania Prezydenta Rzeczpospolitej. Każda jego wypowiedź, każde jego wystąpienie R1; były ostro krytykowana. Opozycji nie podobało się, że Prezydent wyjechał, nie podobało się, co powiedział, nie podobało się nawet, że prywatnie z kimś się spotkał. Bez jakiegokolwiek uzasadnienia wytykano brak wiedzy, doświadczenia, w zasadzie – brak wszystkiego.

Ta nagonka na zwycięzców wyborów trwa i jest coraz bardziej eskalowana. Dziś już mówi się głośno o zawłaszczaniu państwa, zagrożeniu demokracji, ba, o zamachu stanu. Do medialnej wrzawy wciąga się zagraniczne środowiska polityczne i medialne. Bez jakiejkolwiek refleksji, jakie to wywołuje skutki dla wizerunku Rzeczpospolitej.

Chwilami można odnieść wrażenie, że ci „głosiciele prawdy” o odradzającym się w Polsce faszyzmie nie uczyli się niczego na temat sprowadzenia do Polski rycerzy Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (w skrócie nazywanych Krzyżakami) ani nawet o skutkach, jakie przynieśli Polsce twórcy systemów politycznych określanych jako komunizm i faszyzm. Ich zdaniem, gdy rządzący ze społecznego nadania zamierzają dokonać zmian w ustawie o Policji, to chcą zapewnić sobie możliwość totalnego inwigilowania społeczeństwa, w tym także w internecie (A jak to się dzieje, że co jakiś czas namierzani są sieciowi łowcy małolatów? Zapewne sami zgłaszają si do policji z prośbą o ich zatrzymanie).

Gdy rządzący zamierzają zmienić ustawę medialną, to jest to zamach na wolność słowa (której w „demokratycznej” Rzeczpospolitej doświadczył twórca portalu „antykomor.pl”. Gdy rządzący dokonują zmian w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, to oczywiście zamierzają ograniczyć niezależność sądów i sędziów (czego nie zrobił wcześniej Przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego, biorąc udział w tworzeniu ustawy, którą później uznał za częściowo niekonstytucyjną ani wówczas, gdy pytał, jakie skutki finansowe będzie mieć przyjęcie określonego stanowiska w sprawie ustawy, która w rewolucyjny, żeby nie powiedzieć, iście „czekistowski” sposób przenosiła środki z do ZUS).

W związku z takimi działaniami rządzących istnieje oczywiście pilna potrzeba wyprowadzenia ludzi na ulicę, wzniecenia niepokojów społecznych na skalę niespotykaną od jakichś trzydziestu pięciu lat. Dla „obrony demokracji” nie cofniemy się przed niczym – dał do zrozumienia jeden z czołowych polityków obecnej opozycji, do tej pory raczej wyważony, niezwykle cierpliwy w oczekiwaniu na spełnienie swoich marzeń. Wygląda na to, że rozwaga, wraz z wiekiem, powoli go opuszcza.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika