Tajemnica Całunu Turyńskiego
Całun Turyński jest to tkanina długości 437 i szerokości 111 centymetrów. Jest on przechowywany we włoskim mieście Turyn w katedrze św. Jana Chrzciciela. Na płótnie można odróżnić dwa obrazy ludzkiego ciała ze śladami okaleczeń – z przodu i z tyłu. Jeden z nich jest utworzony przez płyny ustrojowe, a więc krew, pot, surowicę, z którymi w swojej historii tkanina miała kontakt, drugim obrazem zaś jest sylwetka człowieka przypominająca negatyw fotograficzny. Oba są na siebie nałożone, tworząc razem podwójny obraz.
Niektórzy uważają, że tym całunem było owinięte zdjęte z krzyża ciało Zbawiciela, które w niewytłumaczalny sposób odwzorowało się na tkaninie. Sceptycy wątpią i nadal podejrzewają, że całun jest fałszywy. Ich zdaniem, albo jest namalowany, albo wywołany w jakiś sztuczny sposób. Obie strony zaciekle spierają się od wielu lat.
Pojawiły się nowe badania – na korzyść tych, którzy wierzą w autentyczność Całunu Turyńskiego. Naukowcy z politechniki w Turynie objaśnili, w jaki sposób odbicie ludzkiego ciała może pojawić się na tkaninie. Kierujący badaniami profesor Alberto Carprinteri zapewnia, że obraz został stworzony przez strumień neutronów. Ich silne promieniowanie oddziałało na płótno jak na kliszę fotograficzną, „wypalając” na włóknach tkaniny promieniujące ciało.
Co było źródłem promieniowania? Zdaniem naukowców nastąpiło ono w trzewiach pogrzebanego w wyniku silnego trzęsienia ziemi, które było w starej Jerozolimie w 33 r.n.e – właśnie wtedy, gdy ciało Jezusa, owinięte w całun złożono w jaskini. Teraz to miejsce jest nazywane Grobem Świętym. Nad nim wzniesiono bazylikę Grobu Świętego.
Według profesora Carprinteriego, promieniowanie zniekształciło wyniki datowania całunu, przeprowadzone w kilku niezależnych laboratoriach w 1988 roku, zmieniło bowiem zawartość izotopu węgla-14C, którego stężenie jest pomocne w ustalaniu daty powstania artefaktów organicznych. Datowanie wykazało, że Całun Turyński powstał w latach 1260 – 1390, co oznacza, że nie miał kontaktu z ciałem Jezusa.
Jednak metoda izotopu węgla nie jest miarodajna, na co zwrócił uwagę sam jej wynalazca – Willard Frank Libby. Powiedział, że nie można jej stosować w odniesieniu do każdego przedmiotu. Tym bardziej do Całunu Turyńskiego, który jest silnie zanieczyszczony dymem świec oraz wosku, zawierającymi dużą zawartość izotopu węgla 14 C.
Podobnie profesor Giulio Fanti, ekspert w dziedzinie mechaniki i pomiarów cieplnych Wydziału Inżynierii Uniwersytetu w Padwie uważa, że wyniki datowania mogą być wypaczone. Jego zdaniem przyczyniło się do tego działanie ognia i wody na tkaninę – ucierpiała ona bowiem w pożarze w XVI w. Ponadto, aby oczyścić ją z sadzy – stosowano olej słonecznikowy.
Założenie, że obraz na całunie może być wynikiem promieniowania – występowało już wcześniej. Ale dopiero naukowcy z Turynu pierwsi zidentyfikowali jego źródło i teraz twierdzą, że Całun Turyński jest autentyczny.
Jednak hipoteza pozostaje hipotezą, dopóki naukowcy nie stworzą podobnego obrazu na tkaninie z użyciem źródła neutronów. Dlatego chcą prosić obecnego papieża o zgodę na przeprowadzenie analizy cząsteczkowej tkaniny przy użyciu najnowszych technologii. Cel – znaleźć ślady działania strumienia neutronów, poza nadpalonymi włóknami, oczywiście.
W 2011 r. Krajowa Agencja Nowych Technologii, Energii i Zrównoważonego Rozwoju Gospodarczego Włoch ( ENEA ) opublikowała raport na temat pięciu lat badań Całunu Turyńskiego przez grupę włoskich i amerykańskich naukowców w ramach programu STURP (Shroud of Turin Research Project) . To właśnie ich wnioski i analizy pozwoliły naukowcom: di Lazzaro, Murra, Santoni i Nikelatti Baldaccini na stwierdzenie, że Całun Turyński – nie jest fałszywy.
Wizerunek mężczyzny, który był torturowany i ukrzyżowany, oglądany na lnianym Całunie Turyńskim – ma wiele niezwykłych cech chemicznych i fizycznych, które są obecnie niemożliwe do odtworzenia w laboratorium, nie jest możliwe ich powtórzenie, a tym samym sfałszowanie obrazu na całunie.
Dziś nauka nie jest w stanie wyjaśnić, w jaki sposób na Całunie powstał wizerunek. Stwierdzono tylko, że ciało było owinięte w płótno nie więcej niż dwa dni .
Jest hipoteza profesora Alberta Carprinteriego, ale musi on udowodnić, że się nie myli…
Źródło: KP i własne