Trójkolorowi Mistrzami Świata! Szał radości i.. wiele zniszczeń na francuskich ulicach
Francja mistrzem świata w kopanej po zwycięstwie nad Chorwacją 4:2! Po barwnym, chwilami dramatycznym meczu na moskiewskim stadionie, gdzie oba zespoły a zwłaszcza Chorwacja pokazała wielką determinację i wolę walki. Dzielna i pechowa srebrna Chorwacja, szczęśliwa i bardziej skuteczna złota Francja! Czy słusznie? To wielki sukces dla trenera Didiera Deschamps i jego podopiecznych.
Krajobraz po wygranej bitwie
Szał radości ogarnął kibiców w centrum Paryża i trwa nadal. No może nie dla wszystkich ten szał… nie dla właścicieli aut spalonych czy poprzewracanych tej nocy, wybitych witryn sklepowych i zdemolowanych wnętrz, nie dla dwóch dziennikarzy pobitych na północy Francji, mężczyzny poważnie rannego w Paryżu, policjantów atakowanych i obrzucanych butelkami w kilku miastach.
Dodam jeszcze wybite szyby w paryskim metrze i mnóstwo hałasu, petardy które są zmorą dla wielu mieszkańców Francji, także w ramach rozgrywek ligowych.
Do raczej spokojnej (początkowo ) celebracji zwycięstwa w Paryżu dołączyli, co było oczywiste, zadymiarze (les casseurs, dosłownie: łamacze), szukający okazji do demolki. Do większych rozrób, oprócz Paryża, doszło w Grenoble, Lyonie, Rouen. Ale było dobrze wiadomo że zadymy będą bez względu na wynik meczu.
Od rana natomiast trwa sprzątanie po wczorajszej fecie… Pilnowanej w samym Paryżu przez wielotysięczne brygady stróżów prawa. Ale Francja zawsze taka była: granie na nosie, notoryczne jeżdżenie metrem na gapę, brak cierpliwości, arogancja, zamieszki, bunty, podpalanie aut, wielkie zrywy i także spektakularne rycie nosem w piach…
W bardzo dobrym, krótkim artykuliku w dzisiejszej Wyborczej paryskiego korespondenta Piotra Moszyńskiego czytam o jego wizji (krótkiej ) euforii, która teraz opanowała V Republikę. O nadziei na pobudzenie gospodarcze, które podobno po pamiętnym zwycięstwie roku 1998 w tym kraju nastąpiło. Ale teraz to wszystko za mało… Wczoraj prezydent niewielu Francuzów kilka razy wyściskał sympatyczna panią prezydent bratniej Chorwacji. Entuzjastycznie wymachiwał rękami w Moskwie, zagrzewając reprezentację do boju. Hiszpański portal abc podsumował: ekstaza Macrona.
A dziś trójkorolowi przedefilowali triumfalnie w Paryżu i zaliczyli audiencję u głowy państwa. Ten bezsprzecznie olbrzymi sukces francuskiej reprezentacji w piłce nożnej jest czymś w rodzaju mocnego, lecz krótkotrwałego znieczulenia dla pięknej Francji, której problemy narastają, i który to sukces bez wątpienia daje właśnie Francuzom jakieś poczucie wspólnoty. Tej wspólnoty którą Francja, czy to się komu podoba czy nie, właśnie jest: wielokulturowości, mieszaniny języków, religii i poglądów. Dowartościuje też znacznie tę gorszą Francję, z przedmieść, kolorową, Francję gorszego sortu. Która krzyczy, podpala auta, szaleje na motorkach bez tłumika w jednym chyba celu: aby bezskutecznie zwrócić na siebie uwagę…
Niech żyje miłość i piłka nożna
Praktycznym wyrazem tej jedności jest zdjęcie trzech bohaterów wczorajszego piłkarskiego spektaklu: uszczęśliwione twarze Griezmanna (Francuz R11; podobno – żydowskiego pochodzenia) i dwóch ciemnoskórych czyli Pogba ( (Rodzina pochodziła z Gwinei ) i Kylian M’Bappe (porównywany do Pelego 19-latek z paryskich przedmieść, ojciec z Kamerunu, matka Arabka). Rzadki przykład, gdzie wielokulturowe bogactwo Francji manifestuje się w pozytywny sposób, tak jak rzadkim rodzynkiem był słynny Zinédine Zidane, wywodzący się marsylskiego blokowiska. To są, niestety, chwalebne wyjątki tych którzy wyrwali się z beznadziei i patologii.
Na razie Francja znowu na ustach wszystkich! Co fantastycznie karmi narodowe ego w kraju nad Sekwaną. Dzień po obchodach święta narodowego (14 lipca) francuscy piłkarze dali swoim krajanom fantastyczny prezent. Trwa festiwal radości, francuska prasa pieje z zachwytu, prześciga się w superlatywach na temat swoich futbolistów: „Kochamy was ! „, „Wieczne szczęście, „Głowa w gwiazdach”,” Królowie”, „dzień chwały nadszedł”.
Jest powód do dumy, ale problemy Francji i tak narastają a poziom jedności narodowej oparty li tylko na machaniu tą samą flagą nie jest czymś co wystarczy na długo… To jest namiastka prawdziwych wartości i jedności, której poddanym Macrona nadal brak.
Telewizyjny spektakl dał wiele dobrych emocji, tak bardzo potrzebnych, ale na dłuższą metę raczej nie uzdrowi sytuacji we Francji i byłoby naiwnością oczekiwać tego. Na razie jednak: vive la France, brawo trójkolorowi! Puchar Świata po 20 latach wraca w ręce Les Bleues…
A koszulki z napisami „Vive dR17;amour et de Football” (Niech żyje miłość i piłka) oraz „Liberte Egalite M’bappé” znowu sprzedają się świetnie.
Dobry artykuł! Fajna korespondencja prosto z Francji, tak przynajmniej się wydaje, bo czyta się jakby będąc tam na miejscu. Pozdrawiam!
” – Antoine Griezmann oszukał sędziego, rywali, kibiców – oszukał FIFA i wszystkich, którzy wierzyli, że „uczciwa gra” to nie tylko hasło – twierdzi były międzynarodowy sędzia, Rafał Rostkowski. ”
???
https://sport.onet.pl/mundial-2018/reprezentacja-francji/ms-2018-kontrowersje-wokol-finalu-turnieju/d7w2qc1
Czy nasz sędzia przesadza, czy faktycznie francja była faworyzowana by…wygrała ?