Trwa niszczenie autorytetów... | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 1.08.2016

Trwa niszczenie autorytetów…

Dlaczego pozbawia się nas autorytetów? Nie odpowiem na to pytanie. Nie wiem nawet, kto usiłuje pozbawić nas autorytetów. Wiem natomiast, że od wielu już lat każdy, kto mógłby dla przeciętnego Polaka autorytetem być, jest pomawiany, oczerniany, przedstawiany w jak najgorszym świetle. Każdy, kto może poszczycić się jakimkolwiek sukcesem, jest albo komunistą, albo potomkiem komunisty, albo zdrajcą, albo ma przynajmniej dziadka, który był w Wehrmachcie.

Zdewastowano pomnik Ronalda Reagana

W Gdańsku swego czasu zdewastowano pomnik Ronalda Reagana.

Kilka przykładów. Proszę bardzo. Karol Wojtyła. Wielki Polak, święty Kościoła katolickiego, przez ponad dwadzieścia lat zasiadający na papieskim tronie. Dziś sączy się do świadomości społeczeństwa, że może miał kochankę, że pewnie tolerował wynaturzenia seksualne w swoim otoczeniu, że jako papież musiał wiedzieć sporo na temat i Banku Ambrosiano i działalności mafijnej we Włoszech. W ogóle to, choć nie pada to tak bezpośrednio, pewnie był po prostu jak ojciec chrzestny z książki Mario Puzzo.

Major Henryk Sucharski. W latach mojej młodości bohaterski dowódca obrony Westerplatte, wspólnie ze stu osiemdziesięciu jeden towarzyszami stawiający przez siedem dni opór wielokrotnie liczniejszym oddziałom niemieckim, korzystającym z pomocy artylerii lądowej i okrętowej i lotnictwa. Dziś pokazywany jako człowiek niezrównoważony psychicznie, w gruncie rzeczy poddający się woli swego zastępcy. (W gruncie rzeczy nie mniej bohaterskiego, jak oni wszyscy tam na Westerplatte).

Lech Wałęsa. Przywódca sierpniowego strajku, później chyba największego w historii świata ruchu społecznego, działającego pod nazwą NSZZ Solidarność, przekształconego rzeczywiście w związek zawodowy. Ci, którzy pamiętają tamte, sierpniowe czasy wiedzą, że takich przeżyć nie będzie miało co najmniej kilka następnych pokoleń. Jeśli kiedykolwiek jeszcze coś podobnego w ogóle się zdarzy. Dziś przedstawiany jako sprzedawczyk, zdrajca, człowiek prowadzony na pasku służ specjalnych, tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”.

Generał Wojciech Jaruzelski. Człowiek jako dziecko zesłany na Syberię. Tylko nieliczni wiedzą, co to oznacza. Własną krwią pieczętował polskie wojskowe sukcesy na froncie wschodnim (dziś więc oczywiście niewłaściwym), świetny mówca, rzeczowy dyskutant, zawsze posługujący się nienaganną polszczyzną, której mogliby (i powinni) uczyć się od niego na przykład dziennikarze. Doszedł do najwyższych stanowisk w państwie, w swych rękach skupił niesamowitą władzę. I w totalitarnym, zdaniem niektórych zbrodniczym ustroju, w sposób pokojowy przekazał ją innej, wydawało się, bardziej społecznej ekipie. Dziś usiłuje się przekonać młode pokolenie, że służył obcemu mocarstwu, że nie dbał o interes Polski, o jej bezpieczeństwo, rozwój. Gdyby jeszcze udało się przypisać mu oczywistą zdradę, której przecież, jako generał po także radzieckich uczelniach wojskowych, musiał się dopuścić!

Przed kilku laty powstał parlamentarny zespół pod przewodnictwem ówczesnego posła Antoniego Macierewicza, mający na celu wyjaśnienie przyczyn „katastrofy smoleńskiej”. Ówczesny Prezes Polskiej Akademii Nauk, profesor Michał Kleiber gotów był powołać zespół naukowców, którzy swą wiedzą i naukowym autorytetem gotowi byliby wesprzeć prace niezależnej, naukowej komisji, której wnioski miałyby szanse być zaaprobowane, przyjęte, honorowane przez znakomitą większość dziś podzielonego mniej więcej na pół społeczeństwa. Cóż się okazało. Wg oficjalnej wypowiedzi pana profesora, (na ile ją sobie przypominam), jeszcze nie nadeszła odpowiednia pora do tego rodzaju działań. W mojej ocenie wyjątkowo spokojna, rzeczowa propozycja Prezesa PAN zasługiwała na najwyższe uznanie i szerokie poparcie. Nie. Moim zdaniem taka działalność została mu po prosu zakazana. Nie będę zastanawiał się, w jaki sposób. Czy było to na zasadzie: „panie profesorze, proszę nie zajmować się tą sprawą”. Czy może było to groźne: „nu, prafiesor, nie nada”. Nie ma to znaczenia. Kolejny autorytet został mocno nadwyrężony, a dziś niektórzy za normę przyjmują polityczne deklaracje różnych uczelnianych gremiów. Upadł instytucjonalny autorytet uczelni wyższych. Zresztą, o niszczeniu tak zwanych autorytetów instytucjonalnych można by napisać oddzielny artykuł, korzystają z przykładów czy to służby zdrowia, czy sądów i trybunałów, czy szkół, banków.

Jak już wspomniałem, nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Wiem natomiast, że działanie to wywołuje bardzo niedobre skutki dla wychowania młodego pokolenia Polaków. Ci ludzie nie będą mieli na kim się wzorować. Może się okazać, że w trudnych chwilach, gdyby takie nadeszły, będą zastanawiać się: czy dla Polski warto cokolwiek zrobić? Może lepiej (a na pewno łatwiej) nauczyć się języka obcego, odwrócić plecami do Ojczyzny i pojechać do obcych krajów. Znam paru ludzi, którzy wiele lat temu tak zrobili. Zapewniam jednak, że wśród nich nie ma nikogo, kto dziś, po kilkudziesięciu latach na obczyźnie, nie zatęskniłby za tą może siermiężną, może niezbyt udaną, ale jednak Polską. Nie niszczmy więc autorytetów. Raczej popularyzujmy je. Bo warto chociażby dla tych, którzy tęsknią.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 2 komentarze
Napisano
  1. Kamil pisze:

    Ciekawy artykuł. Mnie również naszła refleksja o zorganizowanym niszczeniu obecnych autorytetów i potencjalnych autorytetów w Polsce. Wpisałem hasło w Google i o dziwo niewiele jest artykułów na ten temat. A sprawa jest ciekawa. Nie lubię snuć teorii spiskowych, ale sianie takiego nihilizmu jest na rękę tym, którym zależy na podzieleniu i skonfliktowaniu Polaków. Kiedyś podejrzewałbym o to wyłącznie „rosyjskie trolle”. Niestety dziś specjalizują się w tym Polscy politycy i ich zwolennicy.

  2. Rzeczywiście mamy kryzys autorytetów, współcześnie autorytety dla młodszej części nasze go społeczeństwa to blogerzy, youtuberzy, influenserzy etc. Jakiś czas temu czytałem listę wpływowych polskich kobiet i w pierwszej 10 była „Chujowa pani domu” – blogerka, niby w porządku, ale dla mnie autorytetem to była Szymborska, Margaret Thatcher, Agnieszka Holland itd. Co się z tym światem porobiło? Jeszcze taka ciekawostka, w kontekście autorytetu, warto przywołać eksperyment Milgrama. Badanie tom miało ono sprawdzić wpływ autorytetu na posłuszeństwo – a konkretnie czy autorytet może doprowadzić normalnego człowieka do wykonywania zbrodniczych poleceń. Dla zainteresowanych, więcej na ten temat tutaj: eksperyment milgrama

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika