"Tu wszyscy jesteśmy emigrantami", czyli Franki, klapki i polski clown - cz. 2 | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 21.02.2015

„Tu wszyscy jesteśmy emigrantami”, czyli Franki, klapki i polski clown – cz. 2

2600 lat historii! Upojne koncerty cykad i około 300 dni słonecznych rocznie. Idiotyczne arabskie disco dudniące z samochodów, policjanci zamieszani w afery korupcyjne w dzielnicy blokowisk Quartier Nord, dzikie papugi fruwające – mimo powyższej korupcji – po miejskim parku i nad ulicami, ochroniarze przed butikami, a w nich zegarki za 10-30 tys euro.

francja-reportaz-4

Zabrania się zabraniać

O tzw. społeczeństwie spektaklu na Zachodzie, a zwłaszcza we Francji mówi się od dosyć dawna. Po wydarzeniach 1968 roku, kiedy hasłem przewodnim było: „Zabrania się zabraniać” (Il est interdit d`interdire), można powiedzieć, że w wielu dziedzinach życia społecznego we Francji przyjęto to założenie zbyt dosłownie i wszelkie bariery, normy wynikające z dawnej tradycji zaczęły upadać… Wielu osobom wydawało się, że ta swoboda nie ma żadnych granic, stała się płynna pomiędzy starymi schematami a powiewem swobody. Wiele poważnych spraw zaczęto traktować z lekkością. Pojawił się aspekt pogardy dla rygorystycznych, sztywnych zasad. Przykładem mogą być manifestacje: pod koniec XVIII wieku opisywana przez Emila Zolę w „Germinal” ukazywała ludzi naprawdę wściekłych, protestowali w złości, zdecydowanie. Dzisiejsza manifestacja wygląda zupełnie inaczej: w proteście jest jednocześnie kontekst zabawy, ludzie są poprzebierani, wielu w radosnym nastroju, do tego z samochodu, który jedzie na czele pochodu dobiega głośna, często rockowa muzyka. Jeden wielki spektakl…

Belle de mai

francja-reportaz-5

Jerzy mieszka w Marsylii ponad 25 lat, jego przodek przyszedł do Polski wraz z Napoleonem. Mało kto pamięta, iż w mieście, które na kartach historii zapisało się głównie dzięki Marsyliance, mieszkał przez 3 lata nasz Kazimierz Pułaski, zanim w 1777 roku wypłynął do Ameryki Północnej. A Napoleon triumfalnie wkraczał tu na koniu Belle de mai, chociaż znajoma paryska dziennikarka twierdzi, że brak na to (Konia o takowym imieniu) dowodów… Na jego cześć wybudowano Łuk Triumfalny i Pałac Longchamp (Nie konia – oczywiście Napoleona), który po remoncie prezentuje się naprawdę okazale, otacza go też ładny ogród.
Zeszłego roku dzielnica Belle de mai znowu pojawiła się w mediach, ale z bardziej prozaicznego powodu: tamtejsza parafia przygarnęła bezdomnych Romów… A Pałac gości artystów biorących udział w kolejnych corocznych festiwalach Jazz de Cing Continents, w tym roku wystąpili m.in. Chick Corea, Diana Krall i Wayne Shorter.

francja-reportaz-6

Manifa dla Syrii

W sobotnie popołudnie główną ulicą tarabani się manifestacja Egipcjan, pro: ostatniego Prezydenta i dla Syrii jednocześnie. Trochę blokują ulice, policja ich wstrzymuje, otaczają swojego vana, skandują hasła. Przyjechali aż z Lyonu.

W Porcie, kilkaset metrów dalej, manifa już ściśle dla Syrii. Mała grupka z flagami. Rozmawiam z jednym z organizatorów. Niestety jego francuski jest tragiczny, mamrocze coś i wtrąca arabskie słowa. Drugi, starszy mężczyzna tłumaczy mi, że jest muzułmaninem – ale nie jesteśmy fanatykami – dodaje – chcemy Syrii demokratycznej, bez szariatu, dla chrześcijan, muzułmanów i reszty. Wierzy że to możliwe. Pochodzi z Aleppo, miasta słynącego kiedyś z produkcji mydła. Jest sunnitą. A szyici to którzy – pytam. To właśnie Ci co nas zabijają… Tuż obok turyści w amoku kłusują do autobusu. Jak gdyby nigdy nic.

Lepiej mi się żyje od kiedy ćwiczę jogę

francja-reportaz-7– Moja Pani od francuskiego powiedziała mi kiedyś: jedź na południe Francji, tam jest ciepło. I to mi się spodobało, jestem tu od 15 lat – Kinga jest nauczycielką tańca, performerką i instruktorką jogi wg systemu Patanjalego.

– I mówię często, że się urodziłam po raz drugi w Marsylii… To jest moje miasto. Przyjechałam tutaj, bo chciałam się rozwijać. Po zdaniu matury zaczęłam tańczyć. Zdecydowałam się na Francję, bo uczyłam się języka w szkole. Zaczynałam jako fille au pair. Brałam lekcje tańca, uczestniczyłam w warsztatach. Potem, aby móc zostać we Francji, bo było to przecież przed 2004 rokiem, ukończyłam dwuletnią szkołę tańca w Aix i zostałam dyplomowana nauczycielką. No i zaczęłam tańczyć profesjonalnie…

– Teraz współpracuję z zespołem, który się nazywa Artmacadam, są z miasteczka La Seyne-sur-mer, robimy spektakle u ludzi w domach (bo jest to taka formuła przedstawienia, która nie pasuje do sceny), performance, tańczymy często na ulicy. W pewnym momencie zainteresowała mnie joga, no i spotkałam tutaj moją nauczycielkę, najlepszą na Ziemi, czyli Sandrę Ermeneux, dla Niej pracuję, prowadzę małą grupę. Od 9 lat ćwiczę jogę. Ukończyłam szkolenie w tamtym roku i napisałam pracę zaliczeniową. Mój une petite accent cudzoziemki bardzo się wszystkim podoba. Mam córkę, z którą rozmawiam po polsku i mam nadzieję ten akcent podtrzymać (śmieje się).

– W ogóle lepiej mi się żyje, od kiedy praktykuję jogę, dużo rzeczy się zmieniło, bo to przecież nie jest tylko praca nad ciałem, ale i umysłem. Moja szkoła jogi zajmuje się człowiekiem całościowo, holistycznie, tak, że mogę dopasować konkretna asanę, czyli pozycję jogi dla danej osoby.

– Ludzie są teraz tacy pogubieni, że szukają jakiejś podpory, żeby się na niej wesprzeć. Moja nauczycielka Sandra zebrała aż 150 uczniów.

– Niedawno przeprowadziłam się do małego miasteczka obok Aix. Mój Francuz tam pracuje. Mam jeden pokój więcej, dla córki. Przyjeżdżam nadal często do Marsylii, mimo iż mój chłopak bardzo na to miasto narzeka, mieszkaliśmy kiedyś tu razem, na Corniche (Nadmorski bulwar). Ale ja go uwielbiam… Ostatnio, jak jadłam obiad z koleżankami, to mi mi nawet łza popłynęła.

– Teraz w tej małej miejscowości zaczynam swoją działalność, mam własną grupę uczniów na kursie jogi, zamykam rok z 15 osobami. Dzielimy się salą z dwoma dziewczynami, które prowadzą shiatsu. Jestem zadowolona z tej przeprowadzki, bo w takim 9-tysięcznym miasteczku jest czyściej, spokojniej.

– Wiem, że nie mogłabym już mieszkać w Polsce. Chociaż tęsknię i jeździmy tam często, co najmniej na jeden miesiąc wakacji. By pobyć z rodziną, i żeby córka mogła porozmawiać po polsku.

– Mimo że zawodowo pewnie byłoby mi lepiej w Paryżu czy Brukseli, tutaj po prostu jestem przyzwyczajona do chodzenia w klapkach przez cały rok… Pogoda mi odpowiada, poza tym Francuzi są do przodu w wielu kwestiach, np. nie trzeba się ładnie ubierać jak się chodzi do kościoła, bo… tu się nie chodzi do kościoła. Telewizji nie oglądam, bo jest niedobra. Radia też ledwo co słucham, zatem nie wiem, co się dzieje w świecie, a raczej: wiem, ale mnie to… nie interesuje.

– Nie lubię krytykować i oceniać, bo mam szczęście, że ludzie w których gronie się obracam, artyści, ludzie kultury związani z jogą, nie są materialistami i są inni niż typowi obywatele…

– We Francji jednak nie podoba mi się biurokracja: zamiast pracować trzeba tłumaczyć, dlaczego chce się coś robić, pisać projekt żeby potem dostać parę groszy… a potem spektakl umiera po dwóch przedstawieniach. Zresztą cały ten system finansowania sztuki przestaje się sprawdzać.

– Ale tak na koniec powiem Ci, co tu uwielbiam… Poza morzem i słońcem jest to wspólne tutaj, we Francji. I czas, który spędza się przy stole, z przyjemnością, trwa to godzinami. To mi bardzo odpowiada.

Z Archiwum X

Marsylia bywała także sceną wydarzeń jak z Archiwum X (pisał o nich m.in. polskim magazyn ezoteryczny Nieznany Świat). Kilka lat po drugiej wojnie młoda Belgijka przebywająca tu na wakacjach zaobserwowała w miejskim parku irracjonalne zjawisko… fenomen określany jako chronoportacja (prawdopodobnie chodzi o park z małą świątynią w stylu mauretańskim, położony blisko plaży Borely, tyle udało mi się ustalić w lokalnym Towarzystwem Badań Paranormalnych).

Kilka miesięcy później w tym samym miejscu zaginął student, oprócz niego około 30 osób na przestrzeni kilku lat dosłownie rozpłynęło się w powietrzu. Sprawa była badana przez lokalną policję i psychiatrę z Uniwersytetu Marsylskiego, bez rezultatu… Podobno kilkakrotnie za miastem w nieco dzikiej okolicy parku narodowego Calanques widziane było UFO. Latało nawet w czasie meczu OM nad stadionem Velodrome w marcu tego roku! Niedawno zaś na przedmieściach grupa poszukiwaczy Nieznanego odkryła małą piramidę.

Jakie zagadki kryje jeszcze w sobie to magiczne niegdyś miasto?

http://znadsrodziemnego.wordpress.com

Autor

- korespondent z Francji, autor bloga: http://znadsrodziemnego.wordpress.com

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>