W ten sposób polska armia straciła „oczy” i „uszy” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 19.10.2022

W ten sposób polska armia straciła „oczy” i „uszy”

Dziś dla Gazety Bałtyckiej, w specjalnym wywiadzie, Kafir Afgan – były oficer i SKW, dziś prowadzącym własną działalność gospodarczą.

Co Pan czuł 2019 roku, gdy do twoich drzwi zapukała Żandarmeria Wojskowa z polecenia Prokuratury i SKW z nakazem przeszukania pod zarzutem ujawniania informacji niejawnych?
Pełne zaskoczenie. Wiedziałem, że pracujący w SKW funkcjonariusze delikatnie mówiąc nie przepadają za mną, ale nie myślałem, że wraz z Prokuraturą Wojskową posuną się tak daleko.

Czego u Pana szukała Żandarmeria Wojskowa z polecenia Prokuratury i SKW?
Tajnych informacji, które jakoby wykorzystałem do napisania książki. Ja do dnia dzisiejszego nie widzę tak ważnego powodu. Osobiście sądzę, że powyższe działanie było powodowane chęcią zastraszenia mojej osoby i paniczną obawą, iż w kolejnych książkach o służbach wojskowych mogę ujawnić prawdę o nieudolnym kierowaniu i działaniu tych pseudowojskowych instytucji opanowanych przez cywili bez elementarnej wiedzy wojskowej i niespełnionych ambicjach. Jak widać nie udało im się, bo rok temu wspólnie z pułkownikiem Markiem Napierałą napisaliśmy książkę „WSI – Żołnierze przeklęci”. Opublikowaną przez Wydawnictwo Bellona

Coś znaleźli?
Nic co mogłoby o tym świadczyć.

Jak 2019 roku przebiegały czynności Żandarmerii Wojskowej w Pańskim domu?
Żandarmeria zjawiła się tuż przed 6 rano i po przedstawieniu nakazu przeszukania wystawionego przez prokuratora dokonała dokładnego przeszukania mojego domu. Rewizja trwała ponad sześć godzin. Nie oszczędzono też pokoi moich synów, przetrząsając im biurka. To oni byli najbardziej wstrząśnięci tą sytuacją, ale właśnie dzięki temu zdarzeniu zbliżyliśmy się do siebie. Ja przypomniałem sobie czasy dzieciństwa, kiedy w Stanie Wojennym byłem dzieciakiem i mój rodzinny dom przeszukiwało SB, gdyż Ojciec był jednym z Przewodniczących NZZ i aktywnie walczył z komuną. Cytując klasyka „Czasy się zmieniają a Pan zawsze w Komisjach”.

Czy te czynności były nadzorowane bezpośrednio na?
Nie. Na tyle im odwagi nie starczyło.

Jak Pan myśli, dlaczego Prokurator postawił zarzut ujawniania informacji niejawnych?
Na podstawie wniosku SKW. Do czytania mojej książki powołano Komisję w SKW składającą się sześciu osób przewodniczącym był zaufany człowiek Macierewicza. Oni lubią takie szopki.

Jak bardzo dla oficera i SKW, prokuratorski zarzut ujawniania informacji niejawnych, jest poważnym zarzutem?
Tak to policzek w twarz, dlatego nigdy nie zapomnę kto mi go próbował wymierzyć…

Jak ta sprawa się skończyła się dla Pana?
Jeszcze trwa.

Czym są nie jawne?
Informacja niejawna jest taką informacją, której nieuprawnione ujawnienie mogłoby spowodować szkody dla Rzeczypospolitej Polskiej albo byłoby niekorzystne dla jej interesów.

Czy Pana zdaniem, działanie Prokuratora, było lub mogło być inspirowane politycznie?
Panie Redaktorze polskie służby specjalne nie pierdną bez polityków, tam dzień się zaczyna od czytania newsów politycznych. Obecnie polskie służby specjalne są uzależnione od polityków jak narkoman od dilera. Piszę o tym w serii książek: „Hajlajf” „Weryfikacja” „Zawieszeni” i obecnie mającej pojawić się na rynku „Jeremiada”

Czy Pana zdaniem, działanie Prokuratora, mogło być wynikiem i pokłosiem rozwiązania WSI?
Tak z resztą prokurator wielokrotnie na rozprawach w Sądzie podkreśla ze jestem byłym oficerem WSI. Nie rozumiejąc faktu, że ja jestem z tego dumny, bo to była jedyna i ostatnia elitarna służba wojskowa składająca się z oficerów Wojska Polskiego a nie z cywilnych funkcjonariuszy podległych politykom i to niekoniecznie partii rządzącej.

Jak dokładnie przebiegały prace Komisji Weryfikacyjnej WSI?
Prace komisji opisaliśmy z pułkownikiem Markiem Napierałą w książce „WSI – żołnierze przeklęci” To co robili członkowie tej komisji było po prostu żałosne. Oni nie mieli pojęcia o Wojskowym Służbach w zasadzie to była zbieranina ludzi powiązanych z Macierewiczem, który dał im możliwość leczenia swoich życiowych porażek oraz zrobienia solidnych pieniędzy.

Czy w wyniku pracy tej Komisji, ludzie, konkretni ludzie ponieśli śmierć i w jakie sposób?
– Nie ujawniam takich informacji, ale ludzie z Komisji Weryfikacyjnej powinni stanąć przed sądem niestety PO nie starczyło chyba odwagi by to uczynić wiec mamy teraz tak jak mamy…

Jak powinny przebiegać prace takiej Komisji w Państwie jak Polska należącego do NATO?
– Taka Komisja nie powinna w ogóle powstać. A jeśli już to powinna być tajna i opinia publiczna i co ważne obce służby specjalne nie powinny wiedzieć, że mamy taki PROBLEM w służbach, Macierewicz jak dla mnie, specjalnie to nagłośnił nie tylko by zaspokoić swoje chore starcze ambicje, ale by też dać zielone światło obcym służbom specjalnym. W dniu powołania Komisji Weryfikacyjnej dla obcych służb nastąpił złoty okres działalności w Polsce. Tłumacząc prościej to był „black Friday” Wielka wyprzedaż tajnych informacji i żywych nośników w postaci oficerów i ich tajnych współpracowników. Odwracając sytuacje. Gdyby coś takiego stało się w Rosji w FSB. To ja jako oficer polskich służb specjalnych cieszył bym się jak dziecko. To dawało by szerokie możliwość pozyskiwania rosyjskich oficerów FSB którzy zostali napiętnowani i odrzuceni przez państwo. Takie działania jak Komisja Weryfikacyjna musiały być zorganizowane przez obce służby specjalne. Nie widzę innego rozwiązania. No chyba, że ludzie za to odpowiedzialni mają problemy umysłowe a ich IQ jest poniżej 100.

Proszę opisać z szczegółami, jak dokładnie prace takiej Komisji powinny wyglądać?
– To powinno być „Ściśle Tajne” i odbywać się na obiektach „Ściśle Tajnych” a było jawne i nagłośnione i odbywało się w miejscu znanym wszystkim nie tylko zainteresowanym w obiektach nie spełniających żadnych wymagań. To były igrzyska polityczne połączone z destrukcją wywiadu i kontrwywiadu wojskowego jak dla mnie zorganizowane i inspirowane przez obce służby specjalne.

Kiedy powstały WSI?
Wojskowe Służby Informacyjne powołano 1991 roku to jest w czasach, kiedy Polska była już demokratycznym kraje a tacy politycy jak bracia Kaczyńscy czy Macierewicz byli u steru władzy.

Jak wyglądało powoływanie w Polsce?
Do typowano i opracowywano kandydatów z pośród oficerów Wojska Polskiego. Był to proces ściśle tajny trwający niekiedy kilka lat, gdyż każdy kandydat musiał być dokładnie sprawdzony pisze o tym w książkach Hajlajf i Weryfikacja.

Jakie zadania należały do w Polsce?
Do zadań WSI należały czynności operacyjno-rozpoznawcze oraz gromadzenie i analiza informacji w celu zapewnienia bezpieczeństwa i sprawnego działania Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej. WSI kierunkowało swoje działania na rzecz obronności kraju, bezpieczeństwa jego granic (patrz obecne problemy na granicy z Białorusią co jest w mojej ocenie porażką SKW). WSI wystawiało żołnierzom poświadczenia bezpieczeństwa umożliwiające dostęp do tajemnic Ponadto wykrywanie i likwidowanie zagrożeń dla WP, dostarczanie Siłom Zbrojnym informacji kluczowych dla właściwego opracowania planów związanych z obronnością oraz nadzorowały właściwe ich wdrażanie. Wojskowe Służby Informacyjne zajmowały się kwestiami szpiegostwa i przestępstw przeciwko pokojowi, przygotowywały również meldunki dla władz państwowych o stanie armii. To tak pokrótce naprawdę w telegraficznym skrócie.

Jakie sukcesy odnosiły WSI?
Sukcesem WSI był brak ośmieszających artykułów, od których się roi o SKW jej następczyni w mediach. To już jest wystarczający sukces a inne są ściśle tajne i całe szczęście.

Jak wyglądała praca WSI w Afganistanie?
Oficerowie WSI poprzez działania operacyjne zabezpieczali dowódców w dopływ informacji o realnych zagrożeniach dla żołnierzy w czasie wykonywania przez nich zadań bojowych poza bazami. Ponadto oficerowie WSI zabezpieczali dopływ informacyjny o bezpieczeństwie baz w których przebywali polscy żołnierze. To była praca operacyjna z agentami lokalnymi wywodzącymi się z różnych miejsc włącznie z agentami wśród Talibów. Było to zadanie niezmiernie trudne i niebezpieczne, gdyż wymagało od oficerów poruszania się poza bazą i przeprowadzania tajnych spotkań w różnych warunkach.

Jak wyglądała praca WSI w Iraku?
Nie było większej różnicy zadania były te same. Zapewnić bezpieczeństwo polskim żołnierzom oraz dopływ informacyjny o siłach i zamiarach przeciwnika.

Jaki realny efekt miało rozwiązanie WSI?
Efekt jest taki, że Polska Armia straciła „oczy i uszy” nie znamy realnych zagrożeń dla Polski zewnętrznych i wewnętrznych. Przykładem niech będzie fakt, że Oficerowie WSI których średnia wieku to obecnie 45 lat nie mają przydziałów na czas mobilizacji, która według mnie nie istnieje w SKW ani SWW. Przypomnę tylko, że za naszą wschodnią granicą trwa największy konflikt zbrojny od czasów drugiej wojny. A więcej o nim można się dowiedzieć z Twittera i Facebooka niż z oficjalnych komunikatów polskich służb. Nie robione jest nic by przygotować polskie społeczeństwo na wypadek uwikłania nas w wojnę, kiedy zagrożenie jest mocno realne. Polscy politycy skupili się na wzajemnym obrzucaniem błotem i walce wyborczej do czego też bez skrupułów wykorzystują służby specjalne, które są w pełni od nich uzależnione.

Wiem, zaraz ktoś powie służby nie powinny informować. No cóż jakoś ukraińska służba SBU nie ma z tym problemu i posiada nawet oficjalny profil na tt i fb, gdzie na bieżąco informuje społeczeństwo. Nasze służby w mojej ocenie nie informują, bo nie mają pojęcia, że powinny a w dodatku chyba nie wiedziały by o czym informować.

Ponadto statystyczny Polak w dzisiejszych czasach więcej się dowie oglądając You Tuba i niezależnych blogerów bądź youtuberów mówiących o tym jak cywile powinni się przygotować na wypadek wojny. Sam prowadzę taki kanał na YT „Wygadani Weterani”, gdzie na bieżąco weterani dzielą się swoim doświadczeniem oraz wyrażają swoje opinie na te tematy. W przygotowaniu jest odcinek o tym co polskie służby powinny zrobić w sposób jawny w stosunku do społeczeństwa. Ponadto rok temu wydałem książkę „ABC – Survivalu w mieście” w tej publikacji odnoszę się do zagrożeń oraz opisuje jak się do nich przygotować w mieście nie będąc komandosem a zwykłym zjadaczem chleba, który pierwszy i ostatni raz miał do czynienia z przyrodą w parku miejskim.

Czy miało to jakikolwiek realny sens rozwiązania WSI?
Zależy dla kogo, bo jak dla obcych służb specjalnych i innych państw to jasne, że rozwiązanie naszych służb miało sens. Dzięki temu zakładam ze próbowały dotrzeć choć według mnie dotarły do najściślej strzeżonych tajemnic armii i jej planów rozwoju i planów zakupów taka wiedza daje przewagę na każdym polu działania.

Czemu ludzie związani z rozwiązaniem WSI, uważają, że WSI było organizacją ‘’ przestępczą’’? Czy były jakiekolwiek powody do tego, by tak twierdzić?
Z tym pytaniem należy zwrócić się do nich. Nadmienię tylko że po raporcie Macierewicza, zapłacił grube odszkodowania osobom, które zostały oszkalowane w tym bełkotliwym dokumencie. W Niezawisłych Sądach nie było ani jednej sprawy przeciwko oficerom WSI po publikacji gniotu (raport Macierewicza).

Jak z twojego punku, wyglądała codzienna praca w WSI?
Odpowiem trochę inaczej i zarazem subiektywnie, oceniając przy okazji stare służby wojskowe, czyli WSI i nowe, czyli SKW. Oficerowie byłej WSI przede wszystkim musieli być żołnierzami, z kilkuletnim stażem w różnych formacjach wojskowych, od wojsk lądowych przez siły lotnicze i morskie. To był pierwszy warunek, który musieli spełniać. Po drugie, do służby nie można było się zgłosić na ochotnika, to służba sobie wybierała kogo chce mieć w swoich szeregach i taką osobę poddawano dopiero kwalifikacji i selekcji, to tak pokrótce. Oczywiście oficerowie WSI może i byli źli, może leniwi, ale nie byli głupi. Różnych miałem podwładnych i przełożonych, ale nie spotkałem w tej służbie ludzi mało inteligentnych, określanych potocznie „dzbanami”. Oficerowie starej daty może i się nie angażowali, tylko odliczali dni do emerytury, ale nawet oni znali istotę problemów z jakim zmaga się kontrwywiad wojskowy, nawet jeśli udawali, że jest inaczej. Podsumowując: w SKW trafiają się różni ludzie, a w WSI byli inteligentni, w dodatku wszyscy żołnierze.

Czy wasza praca było balansowaniem, na granicy prawo?
Każda służba specjalna balansuje na granicy prawa kierując się Ustawą RP która ją powołuje do życia i daje jej takie narzędzia. Gdyby było inaczej nie było by służb specjalnych.

Jak za Pana czasów, wyglądało codzienne życie w Afganistanie?
W Afganistanie trafiłem do bazy położonej w południowo-zachodniej części prowincji Ghazni. Było to miejsce, z którego patrole wyjeżdżając 2 km poza bazę, były już na terytorium wroga. Byliśmy tam samotną wyspą. Baza Warrior była drugą co do wielkości bazą Polskich Sił Zadaniowych. Leżała na płaskowyżu. Wokół były wysokie góry. Baza była obwarowana HESCO (wielkimi koszami wzmocnionymi siatką i wypełnionymi ziemią oraz kamieniami) i otoczona drutem kolczastym. Wewnątrz drewniane chatki i namioty dla żołnierzy, stanowiska dwóch armato-haubic Dana, lądowisko dla śmigłowców, miejsce dla dowództwa, stołówka i siłownia. W XIX w. stacjonowali tam Brytyjczycy, w XX w. żołnierze armii radzieckiej, a w XXI w. wojska koalicji ISAF. W środku bazy zostały jeszcze resztki brytyjskich fortyfikacji, a wokół porozrzucane były wraki poradzieckiego sprzętu. Teraz zapewne doszły resztki po ISAF…

Jacy są Afgańczycy?
Większość mieszkańców Afganistanu to rolnicy lub pasterze. W większości są analfabetami. Do tego dochodzi ich głębokie zakorzenienie w plemiennych strukturach. To biedny, surowy kraj od wieków będący w stanie wojny. To wszystko ukształtowało jego mieszkańców. Afgańczycy mają telefony komórkowe, agregaty, czasem panele słoneczne, ale to nie znaczy, że mentalnie są w XXI w.

Czy łatwo było podejmować współpracowników w Afganistanie?
To było jedno z trudniejszych zadań, aby z kimkolwiek się spotkać trzeba było wyjechać z bazy. A zdobycie zaufania poznanej osoby było procesem długotrwałym najpierw trzeba było ich, czyli Afgańczyków zrozumieć i rozmawiać z szacunkiem. Pamiętam jak na jednym z pierwszych takich spotkań z oficerem policji w jego gabinecie. Usiedliśmy, a on spojrzał na mnie wymownie i powiedział: „Nie będzie dobrej rozmowy”. „Dlaczego? Przecież przyjechałem” – zapytałem zdziwiony. „Bo mi nie ufasz. Przyjechałeś do mnie w gości, ale siedzisz w kamizelce, hełmie, butach, z bronią pod ręką i to nazywasz zaufaniem?”. To była dla mnie nauka. Wiedziałem już, że aby nawiązać z kimś współpracę trzeba zdjąć przysłowiowe buty, kamizelkę, odłożyć broń. Dopiero wtedy zaczną z nami rozmawiać. Trzeba było powoli przełamywać bariery i nie można było tego rozbić w butach i w hełmie.

Co lubił Pan w Afganistanie?
Trudno było cokolwiek polubić w tym kraju. To co mnie jednak w nim mocno zaskoczyło, mimo że byłem na to po części przygotowany, to surowość natury i warunków życia ludzi tam mieszkających. Po Iraku miałem pewne wyobrażenie, jednak w Afganistanie było jeszcze surowiej. Nabrałem dużego szacunku do ludzi, którzy mimo biedy i tak nieprzychylnego klimatu przystosowali się do życia i potrafili tam trwać nawet w warunkach wojny ciągnącej się latami.

Czego z kolei Pan nie lubił w Afganistanie?
Piasku. I faktu, że w tym zacofanym kraju nasza misja to zawracanie kijem rzeki. Świadomość, że mimo naszych wysiłków nic tu się nie zmieni przez następne 100 lat była z czasem mocno dobijająca.

W jaki sposób tworzyć silne i sprawne służby specjalne, w takim kraju jak Polska?
Najpierw nasi politycy powinni wyjść z piaskownicy by móc wyłączyć problem bezpieczeństwa Polski z wszelkich sporów politycznych i rozgrywek partyjnych. Przypomnę, że za naszą wschodnią granicą trwa wojna a w naszym kraju partia rządząca skupia się na obrzucaniu błotem przeciwników politycznych i cały wysiłek skierowała na wybory przyszłoroczne. Do nich nie dociera, że ta wojna może zjawić wcześniej w naszym kraju niż ich wyborcze przepychanki.

Rząd powinien w trybie natychmiastowym zająć się modyfikacją Ustaw o służbach specjalnych szczególnie tych wojskowych bo z całym szacunkiem ale funkcjonariusz ABW zajmujący się w sowim resorcie ochroną obiektów hotelowych nie jest w stanie po przejściu do SKW nawet po (trzymiesięcznym kursie) ochraniać w sposób prawidłowy Bazy Lotniczej. Skąd ten człowiek (jak dla mnie zwykły cywil) ma mieć wiedzę o specyfice takiej jednostki wyposażeniu sprzęcie oraz tajemnicach? Nie oszukujmy się nie ma tej wiedzy i żaden kurs mu jej nie zaoferuje. Do tego są potrzebne studia kierunkowe i doświadczenie zawodowe. Po to mamy Wojskową Akademię Techniczną czy też Lotnicza Akademię Wojskową bądź Akademie Wojsk Lądowych to są miejsca gdzie trzeba szukać potencjalnych kandydatów na takie stanowiska w wojskowych służbach specjalnych a nie na KUL-u po socjologii czy też psychologii! Mamy XXI wiek oficer wojskowych służb specjalnych powinien prócz rzemiosła kontrwywiadowczego znać dogłębnie problematykę ochranianych jednostek wojskowych. Do tego jest potrzebne jest mu kierunkowe wykształcenie i doświadczenie

W Brygadzie Zmechanizowanej ochraniający ją oficer kontrwywiadu musi wiedzieć że UTD20 to nie spadochron desantowy a silnik w BWP. Bo bez wiedzy specjalistycznej będzie szukał „kilograma transzei” bądź bagnetów do km PK lub odrzutników do RPG…

Śmieszne? Mniej śmiesznie jak taki funkcjonariusz napisze z tego meldunek do przełożonych rozpisując się, że powyższe braki mają negatywny wpływ na gotowość bojową jednostki wojskowej i uniemożliwiają jej realizację zadań a przełożeni nieszczęsnego funkcjonariusza mając podobną wiedzę skierują pismo do Ministra Obrony Narodowej.
Współczesne wojsko to technika a ja dałem i tak najprostsze przykłady braku wiedzy, z którą się osobiście spotkałem.
Niestety nasi politycy nie mają nawet bladego pojęcia co znaczy technika wojskowa. Oni dalej są w czasach kawalerii i Szarych Szeregów to powoduje, że z „Harcerzy robią Żołnierzy” Patriotyzm jest ważny, ale wiedza jest nieodzowna…
Nasz kraj zakupuje za grube miliony dolarów myśliwce najnowszej generacji a ochronę kontrwywiadowczą tego sprzętu powierza funkcjonariuszom po socjologii i historii.

I to mnie przeraża. Ta głupota i brak chęci poznania problemu.
„Ważne jest by służby były nasze, a żeby były nasze trzeba obsadzić je lojalnymi funkcjonariuszami. I co, że głupi, ale za to wierny”. Historia zatoczyła koło i znów mentalnie klasa rządząca nie mając nawet o tym pojęcia jest w czasach wczesnej komuny, gdzie partia wyznaczała niedouczonych, ale lojalnych towarzyszy partyjnych na stanowiska służbowe.

Nadmienię tylko, że za czasów „bandyckiej” WSI działały odrębne wydziały, oddziały kontrwywiadu, ukierunkowane na ochronę danych rodzajów Sił Zbrojnych. Jednostki te składały się z oficerów kontrwywiadu z wykształceniem odpowiadającym rodzajowi wojsk ochranianych. Teraz tego już od wielu lat niema.

Jak powinien wyglądać realny nadzór na służbami specjalnymi, w tym wojskowymi?
Realny nadzór na służbami zacznie się od momentu, kiedy na stanowiska zaczną być wyznaczani ludzie znający specyfikę problemu i zajmujący się tym od wielu lat a nie od dwóch tygodni.

Czy realny nadzór powinien być organizowany przez Sejm RP lub Senat RP, czy raczej przez Komisję składającą się np. z byłych szefów służb i choćby byłych premierów? Jaki model byłby lepszy?
W mojej ocenie to bardziej złożony problem. W takiej komisji prócz byłych szefów służb i byłych premierów powinni zasiadać na stałe niezależni eksperci w konkretnych specjalizacjach i mieć takie samo prawo głosu jak pozostali.

Czy chciałby Pan coś jeszcze dodać?
Chyba tylko to, że moje opinie nie są spowodowane frustracją i chęcią powrotu. Aktualnie prowadzę firmę, mam swój kanał YouTube „Wygadani Weterani”, piszę książki, jedna z nich „Jeremiada” ma premierę w listopadzie br. Obecnie przygotowuję się też do startu z nowym przedsięwzięciem o nazwie „GRA KAFIRA” Ten projekt to całkowita nowość na polskim rynku. Przy organizacji Gry Kafira nawiązałem współpracę ze strzelnicą znajdującą się bardzo blisko Trójmiasta i Wejherowa, którą prowadzi Edward Płomin były dowódca Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji z Gdańska oraz komandos 56 kompani specjalnej. Aktualnie planujemy nawiązać mocną współpracę z unikatowym wojskowej „Gryf” posiadającym w swojej ekspozycji sprawne i jeżdżące pojazdy wojskowe w tym czołgi a samo muzeum jak i strzelnica to była jednostka wojskowa, więc zapowiada się mocno ciekawie i hardkorowo.

Dziękuję za bardzo ciekawy wywiad.

Rozmawiał: Bronisław Waśniewski-Ciechorski

Autor

- Zastępca Redaktora Naczelnego Gazety Bałtyckiej, dziennikarz śledczy. Specjalizuje się w tematyce społeczno-prawnej. Archiwista II stopnia (kursy archiwalne w Archiwum Państwowym w Gdańsku), Członek stały Stowarzyszenia Archiwistów Polskich (prawo do prowadzenia badań historycznych), miłośnik Gdyni, członek Towarzystwa Miłośników Gdyni. Hobby – prawo. Jest członkiem Związku Harcerstwa Polskiego.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. Witek pisze:

    Fajne informacje ujawnia pan żołnierz. Widać, że zna się na rzeczy.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika