„Wariaci” z Google Lab. Na czym polega projekt „Loon”?
Ostatnio pisałem o bajkowym pomyśle internetowego giganta Facebook (Najnowszy pomysł Facebooka: Internet wszędzie, dla każdego). Tym razem będzie podobnie, jednak zajmiemy się jego konkurentem na rynku, ogromnym Google.
Olbrzymia korporacja oznacza olbrzymie pieniądze, które można przeznaczyć na różne fanaberie. Tak jest i w tym wypadku. O ile fejsbukowy „Internet.org” wydaje się być pomysłem jednorazowym, to Google ma cały sztab specjalistów zajmujący się bliżej nieokreśloną działalnością science-fiction. Mowa tu oczywiście o słynnym „Google Secret Lab”. Nazwa rodem z legendy o strefie 51, a pomysły nie mniej szalone.
Warto tutaj zaznaczyć, że laboratorium wprowadziło do tej pory na rynek tylko jeden produkt, którym są Google Glass. Mają one być dostępne szerokim masom konsumentów na całym świecie już w roku 2014 i jak zapowiadają specjaliści firmy, zrewolucjonizować rynek smartfonów. Oczywiście laboratorium przede wszystkim zajmuje się odrobinę oderwaną od rzeczywistości działalnością tj. winda orbitalna (do której to koncern się oficjalnie nie przyznaje) czy samochód bez kierowcy. Instytucja, trzeba przyznać, szalenie interesująca, tak samo jak jej najnowszy projekt.
Nazwa przedsięwzięcia brzmiąca projekt „Loon” (po polsku „wariat”), już dobitnie daje do zrozumienia, z czym mamy do czynienia. Trzeba uczciwie przyznać naukowcom z laboratorium Google’a, że oprócz szalonej fantazji, mają również duże poczucie dystansu do tego co robią i to się ceni.
Koncepcja zakłada, tak jak fejsbukowy „Internet.org”, dostarczenie internetu, najlepiej w każde możliwe miejsce na globie. Mają to umożliwić „meduzowate” balony, obecnie testowane na terenie Nowej Zelandii, które po wzbiciu w powietrze, powinny osiąść mniej więcej w stratosferze, czyli na wysokości ok. 20 kilometrów nad powierzchnią ziemi.
Projekt jest skierowany przede wszystkim do krajów afrykańskich i azjatyckich, ponieważ to tam istnieje największe zapotrzebowanie na tani Internet, wynikające z braku infrastruktury telekomunikacyjnej. Ten z kolei jest spowodowany przez bardzo wysokie koszty prowadzenia kabli, często przez tereny górzyste czy też dżungle.
W wypadku gdy wszystkie testy wypadną pomyślnie, szef projektu Mark Cassidy, obiecuje, że będzie dążył do utworzenia z balonów pierścienia, mającego otoczyć cały ziemski glob. Informuje on zarazem, że siła sieci dostarczanej przez balony jest porównywalna lub nawet większa niż obecnie stosowana sieć 3G. Każdy z balonów jest w stanie nadawać sygnał w promieniu ok. 36 kilometrów.
Oczywiście podjęto również stosowne środki zabezpieczające. Balony zostały umieszczone zdecydowanie powyżej trasy przelotów samolotów komercyjnych (we wspomnianej stratosferze). Kolejną zaletą tej wysokości jest zwolnienie z opodatkowania przez państwa, żądające często kuriozalnych pieniędzy za rozmaite licencje. Każdy balon jest również wyposażony w komputer pokładowy, pilotujący kurs balonu i odbierający sygnał od nadajników naziemnych, rozstawionych co 100 kilometrów.
Jeżeli projekt wypali, a w przypadku takich przedsięwzięć wszystko jest możliwe, to za parę dekad ludzkość już nieodwracalnie zostanie podłączona do sieci online. Plan piękny, jednak jak zaznaczają sami twórcy, nadając mu oryginalną nazwę, powinien być traktowany z dystansem. Chociaż kto wie, może warto odrzucić ten nadmiar sceptycyzmu i za przykładem naukowców z X-Lab, puścić wodze fantazji?
Zdjęcia pochodzą ze stron:
http://www.thedailybeast.com
http://wordlesstech.com
http://ideasgn.com