Obejrzałem właśnie konferencję prasową Państwowej Komisji Wyborczej. Obejrzałem i nie mogę wyjść ze zdumienia.

Po kompromitacji organów państwa w trakcie ostatnich wyborów samorządowych, w sytuacji, gdy ta kompromitacja spowodowała kompletny brak zaufania społeczeństwa do rzetelności (nie chcę użyć słowa: uczciwości) podanych oficjalnie wyników wyborczych, po wręcz głośno wypowiadanych opiniach o wyborczych nieprawidłowościach, nadużyciach, nawet fałszerstwach, przedstawiciele PKW wydaje się robią wszystko, aby tych krytycznych opinii nie zmienić.

Ba. Wydaje się wręcz, że swymi działaniami chcą doprowadzić do tego, by ten brak zaufania do aparatu (obywatelskiego) sprawującego nadzór nad wyborami jeszcze bardziej pogłębić. Bo jak mam rozumieć wypowiedź, że protokóły okręgowych komisji wyborczych nie mogą być ujawnione natychmiast w internecie, bo będziemy dopiero testowali system informatyczny. Podkreślam, że ta wypowiedź pada kilka minut po wcześniejszej deklaracji, że system elektronicznego zliczania głosów został przetestowany (trzykrotnie) i będzie wykorzystany w trakcie wyborów prezydenckich. Chciałoby się zacytować „klasyka”. „Sorry, taki mamy klimat” (wyborczy).

Co będzie miał zrobić sierżant Policji Państwowej, gdy otrzyma informację, że w trakcie tak zwanej ciszy wyborczej gdzieś odbywał się będzie koncert kandydata na prezydenta, Pawła Kukiza? Na pytanie, czy będzie to złamanie ciszy wyborczej, przedstawiciel PKW odpowiedział, że zależy to od tego, jak podejdą do sprawy organy ścigania. Sam uchylił się od konkretnej odpowiedzi. Zrozumiałem, że w takiej sprawie decydentem będzie wymieniony wyżej (przepraszam, nie zamierzam w żaden sposób obrazić, raczej wyrażam swoje współczucie) sierżant Policji Państwowej.

Podobnych „kwiatków” w trakcie omawianej konferencji było więcej. I tylko żal (złość), że ludzie w niej zasiadający, z poważnymi minami kompromitujący i siebie, i moje Państwo, robią to za moje, między innymi, pieniądze.