Znów głośno o nieprawdziwych informacjach w oświadczeniu majątkowym prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Wątpliwości ma prokuratura – stawiając zarzuty, wątpliwości mają media – prezentując rozmaite hipotezy, wątpliwości mają w końcu także zwykli wyborca, dla których całość wygląda na co najmniej podejrzaną.

Ile właściwie mieszkań posiada Adamowicz? Tego przeciętny wyborca po prostu nie wie. Niedawno mówiło się o 9. Później podobno prezydent pozbył się 4 albo 5. Czy dziś ma ich 5, 6 a może tylko 4? I tu ważne pytanie, czy pozbycie się mieszkań nie było po prostu przepisaniem ich na członków rodziny – na żonę, może córkę? No i dlaczego właściwie postanowił się ich pozbyć? Żeby nie denerwować wyborców swoim bogactwem? Nie wzbudzać podejrzeń, uciąć spekulacje?

Nie ma wątpliwości, że posiadanie takiej liczby mieszkań też budzi wątpliwości i prowokuje do stawiania pytań, no bo który inny prezydent miasta posiada aż tyle nieruchomości?

Kolejne i to bardzo poważne wątpliwości budzą doniesienia medialne o tym, jakoby małżeństwo Adamowiczów dostawało darowizny od członków rodziny. Być może pod względem prawnym wszystko jest w porządku, ale pytania znów się pojawiają, choćby najprostsze: dlaczego rodzina pomaga bardzo dobrze zarabiającym Adamowiczom?

Ta dziwna sytuacja przywołuje skojarzenie z innym, niegdyś kojarzonym z PO politykiem – Januszem Palikotem, który jako człowiek zamożny otrzymywał darowizny od… emerytów i studentów. Tamta sprawa do dziś jest przypominana a w toku postępowania sądowego okazało się, że ani emeryci, ani studenci nie mogli udokumentować posiadania środków, które przekazywali Palikotowi.

Paweł Adamowicz powoli staje się symbolem polityka budzącego wątpliwości. Niestety może się okazać, że nawet gdyby oczyścił się z prokuratorskich zarzutów, to i tak mieszkańcy Gdańska będą go kojarzyć i wspominać jedynie jako właściciela niezliczonej (dosłownie) ilości mieszkań.