"Jestem prywatnym detektywem do spraw dawnych" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 23.01.2018

„Jestem prywatnym detektywem do spraw dawnych”

O Gdyni i życiu – rozmowa z Małgorzatą Sokołowską, z autorką niezwykłych książek o Gdyni, laureatką wielu wyróżnień i nagród.

Czy pisanie o Gdyni i jej mieszkańcach jest trudnym wyzwaniem?

Trudnym, ale bardzo ciekawym.

Obserwując i słuchając pani wykładów jest takie odczucie, że jest pani nie tylko polonistką z pasją, ale też a może nawet przede wszystkim współczesnym dziennikarzem śledczym cofającym się w czasie i odkrywającym nieodkryte. Czy zgodzi się Pani z powyższym stwierdzeniem?

Bardzo ładnie pan to ujął. Rzeczywiście, mam czasem wrażenie, że zajmuję się historycznym dziennikarstwem śledczym. Napisanie książki o kobietach Gdyni, zwłaszcza w części dotyczącej czasu przedwojennego i wojny, wymagało żmudnej pracy, grzebania w archiwach. Czasami ustalenie jednego fakty wymagało kilku dni pracy. Ale jaką to dawało satysfakcję.

Słuchając pani ostatniego wykładu o kobietach Gdyni, stwierdziłem, że jest Pani kimś w rodzaju detektywa.

Pewnie tak, jeśli zgodzimy się z definicją słownika języka polskiego, że detektyw to wywiadowca prywatnego biura śledczego, to ja jestem prywatnym detektywem do spraw dawnych.

Jakich zdolności i umiejętności wymaga pani praca?

Wymaga cierpliwości i uporu, nie można się zniechęcać ani polegać na pierwszym wrażeniu. I wszystko trzeba sprawdzać. Przygotowuję teraz książkę o historii przedwojennej motoryzacji, o której już kilku autorów wspominało, ukazało się szereg artykułów, nawet prace magisterskie. A wniosek jest taki, że powielane są raz błędy, powtarzane nieprawdy. W najlepszej wierze – ale jednak!

Jak pani pozyskuje materiały do swoich książek? Czy są to głównie archiwa, gazety czy też relacje?

Wszystko po trochu, ale największy nacisk kładę na archiwa i gazety.

Na pani wykładzie widziałem, że ma pani niesamowite zbiory zdjęć. Czy pani sama je zdobyła, czy też jest to efekt współpracy z innymi ludźmi?

Zajmuję się historią Gdyni i gromadzeniem wszystkiego na jej temat już wiele lat. Kopalnią informacji jest przedwojenna prasa, do której niestety dostęp jest marny. Jedynie „Gazeta Gdańska” jest on-line, a reszta – to rozpacz. Można jedynie w jednej bibliotece w Gdańsku przeglądać mikrofilmy marnej, jakości, jeszcze z lat 70., na przeglądarkach jeszcze chyba starszych. A co do zdjęć – wiele dostałam od rodzin, wiele kupiłam w Narodowym Archiwum Państwowym czy Archiwum Państwowym w Gdańsku.

Wychodząc z pani wykładu o kobietach Gdyni, zadałem sobie pytanie, jak one by oceniły współczesną Gdynię. Jak pani myśli, co by powiedziały o współczesnym mieście z morzą i marzeń?

Aż tak dobrze nie udało mi się ich poznać. Ale znając zaangażowanie kobiet tamtej Gdyni w życie społeczne i kulturalne, miałyby pole do popisu.

Czy projekty rozwoju Gdyni wpisywałyby się w działalność kobiet Gdyni z pani wykładu?

Z całą pewnością, bo z jednej strony były bardzo kreatywne, a z drugiej – pełne empatii.

Czy podróżowanie w czasie i różnych wymiarach czasu ma wpływ na pani osobiste życie?

Jak najbardziej. I nie tylko na moje, bo cała moja jest zasypywana przeze mnie informacjami, właśnie świeżo odkrytymi rewelacjami. Kiedyś nie lubiłam wysiadywać w bibliotekach – teraz to uwielbiam, bo łączy się to z odkrywaniem.

Jak wygląda Pani dzień, gdy pisze pani książkę?

Gdy już zgromadzę wystarczającą, na pierwszy rzut oka, dokumentację, siadam do komputera, najlepiej rano, z kawą i w szlafroku – i czasem tak siedzę do popołudnia. Chyba, że przyjdzie listonosz, wtedy szybko wskakuję w dresy, bo pomyślałby o mnie jak najgorzej: jak można wylegiwać się do południa. Gdy okazuje się, że czegoś ważnego nie wiem – wracam do poszukiwań.

Czy pisanie książki to praca, czy raczej pasja, mająca wpływ również na panią?

Zdecydowanie pasja i sposób na życie. Wybierz pracę, którą kochasz i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w twoim życiu – powiedział Konfucjusz.

Skąd biorą się tematy pani książek o Gdyni?

Z impulsów. Przychodzi taki dzień, że wiem, co mam robić, że wiem jaki będzie kolejny temat. Po prostu. Można powiedzieć, że tematy same przychodzą do mnie. Brytyjski przedsiębiorca Richard Branson powiedział kiedyś, że okazje biznesowe są jak autobusy, zawsze przyjedzie następny. Pomysły też są jak autobusy.

Czy ma pani swoją ulubioną dzielnicę Gdyni, jeśli tak to dlatego?

Urodziłam się na Kamiennej Górze, potem mieszkałam w Chyloni, na Witominie, teraz w Redłowie. Lubię wszystkie dzielnice, każda ma w sobie coś fascynującego, tylko nie od razu to widać. Grabówek np. miał przez PRL strasznie zszarganą opinię. Tymczasem powstał jako centrum szkolnictwa zawodowego i dzielnica mieszkaniowa dla urzędników, oficerów Marynarki Wojennej oraz robotników. Była mądrze przemyślana, tyle że wojna nie pozwoliła na dokończenie koncepcji.

Czy zgodzi się pani ze stwierdzeniem, że Gdyni jest miastem, które łączy nowoczesność z kulturą?

W ubiegłorocznym, pierwszym w Polce rankingu, przygotowanym przez Narodowe Centrum Kultury, a mierzącym jak władze miast dbają o kulturę, wygrał Sopot, Gdynia nie znalazła się nawet w pierwszej dziesiątce.

Jak pani ocenia przyszłość w perspektywie 20, 30 lat dla Gdyni?

Zajmuję się głównie historią, ale w przyszłość patrzę z dużym spokojem. Zwłaszcza w przyszłość miasta, które powstało tak nagle i tak pięknie. Gdynia ma swojego dobrego ducha, dlatego tu wszystko musi się udać.

Czy za 20, 30 lat gdynian będzie interesować przeszłość ich miasta?

Mam nadzieję. Społeczność bez przeszłości to zbiegowisko – powiedział Stanisław Lem. A coraz bardziej okazuje się, że we wszystkim co pisał i głosił miał rację.

Rozmawiał: Bronisław Waśniewski-Ciechorski

Autor

- dziennikarz śledczy Gazety Bałtyckiej, kierownik redakcji ds. rozwoju. Specjalizuje się w tematyce społeczno-prawnej. Archiwista II stopnia (kursy archiwalne w Archiwum Państwowym w Gdańsku), Członek stały Stowarzyszenia Archiwistów Polskich (prawo do prowadzenia badań historycznych), miłośnik Gdyni, członek Towarzystwa Miłośników Gdyni. Hobby – prawo. Jest członkiem Związku Harcerstwa Polskiego.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>