PKW - nie taka winna. Czy „leśnych dziadków” czas zastąpić młodymi? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 24.11.2014

PKW – nie taka winna. Czy „leśnych dziadków” czas zastąpić młodymi?

Pamiętacie jeszcze może artykuły zamieszczone na naszych łamach, mówiące o pieniądzach wydawanych na spoty reklamowe? (https://gazetabaltycka.pl/promowane/polska-where-the-unbelievable-happens-kolejny-spot-kolejny-skandal-czy-i-ten-zostanie-przemilczany; https://gazetabaltycka.pl/polityka/spot-10-lat-w-unii-europejskiej-o-18-razy-za-drogi). Wg autorów ich koszty były wielokrotnie wyższe niż te, jakie trzeba by było ponieść, gdyby stosowne zamówienia skierowano „na rynek”. Niektórzy uważają, że spoty przepłacone były około dwudziestokrotnie.

pkw

Od kilku dni w mediach trwa nagonka na przedstawicieli Krajowej Komisji Wyborczej. Zdaniem wielu ludzie w niej zasiadający skompromitowali się nieudolnym przeprowadzeniem wyborów samorządowych. Nieudolnym na tyle, że po niemal tygodniu od dnia wyborów nadal nie znamy ich ostatecznych wyników.

Coraz głośniejsi są politycy, coraz bardziej zaniepokojeni tą sytuacją są obywatele. Jak zwykle jednak pozwolę sobie na kilka uwag idących pod prąd tym dość powszechnym (wszak umiejętnie kształtowanym i podsycanym) opiniom. Zwłaszcza, że odnoszę wrażenie, że przynajmniej część z ludzi je głoszących ma zamiar (zadanie) odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów i ich twórców.

Nie powiem, że wszystkie działania przedstawicieli Państwowej Komisji Wyborczej (i Krajowego Biura Wyborczego) były wolne od wad i mogą być źródłem naszego zadowolenia. Uważam, podobnie jak niektórzy komentatorzy, że ogłoszenie przetargu na „Zaprojektowanie i wykonanie modułów do wyborów samorządowych 2014 r. wraz administrowaniem i utrzymaniem” na cztery miesiące przed przewidywanym terminem wyborów jest poważnym nieporozumieniem, świadczącym o braku głębszego rozeznania w tak ważnej sprawie. Ponadto uruchomienie takiego systemu bez przetestowania go w pełnym zakresie może świadczyć o wielkiej wierze w potęgę elektroniki i zdolności niektórych programistów.

Jak pokazało doświadczenie, wiara taka nie znalazła niestety potwierdzenia w realiach naszej, polskiej rzeczywistości. W zasadzie na tym, w moim przekonaniu, kończy się lista grzechów tak PKW jak i KBW. Można jeszcze ewentualnie do tej listy dodać fakt dość późnego podjęcia decyzji o ręcznym zliczaniu głosów w sytuacji, gdy wiadomo było, że „system informatyczny” praktycznie się zawalił. Ale od wspomnianych „grzechów” do fałszowania wyborów, do wypaczania ich wyników świadomym działaniem (sławetne „książeczki wyborcze”) – droga bardzo jeszcze daleka.

Ja optymistycznie zakładam, że w trakcie szkoleń wszystkich przedstawicieli obwodowych komisji wyborczych pouczono np., że bezwzględnie należy sprawdzać całe karty do głosowania, a nie tylko pierwsze ich strony. To była m. in. rola PKW!!! I równie (a nawet bardziej) optymistycznie zakładam, że wszyscy przedstawiciele tychże obwodowych komisji wyborczych przyswoili sobie tę wiedzę i z niej bardzo skrupulatnie korzystali. Jeśli nie, to znaczyłoby, że składy obwodowych komisji wyborczych były źle dobrane. Ale to już nie jest ani winą, ani zasługą doświadczonych sędziów – członków PKW.

A teraz rzecz poważniejsza, która wprawdzie pojawiła się w mediach, ale przemknęła przez nie niczym meteor tunguski. Zostawiła zgliszcza wiary w sprawność i skuteczność państwa, a nikt przez całe lata nie będzie umiał jej opisać. Mam na myśli informację, że PKW ma zbyt mało pieniędzy, żeby np. uruchomić jeszcze w tym, 2014 roku przetarg na informatyczną obsługę kolejnych wyborów.

Czyżby historia miała się powtórzyć? Przecież na zdziwienie dziennikarzy, że tak niewiele miało kosztować „Zaprojektowanie i wykonanie modułów do wyborów samorządowych 2014r. wraz administrowaniem i utrzymaniem” przedstawiciele PKW odpowiadali mniej więcej: bo tyle mieliśmy pieniędzy (moja pamięć niestety nie pozwala mi cytować całej wypowiedzi). „Sorry! Taki mamy”… budżet.

A kto jest autorem budżetu w części dotyczącej PKW? Czy nie przypadkiem szanowni posłowie na sejm RP?

A co robili w tej sprawie ci, którzy teraz najgłośniej mówią, że to PKW skompromitowała nasze państwo? Czy był ktoś, nazwę go „chociaż jednym sprawiedliwym”, który w trakcie debaty budżetowej był uprzejmy powiedzieć, że czas najwyższy ograniczyć wydatki na spoty reklamowe różnych przedstawicieli rządu i wojewodów, bo te spoty to po prostu przepompowywanie państwowych pieniędzy do prywatnych kieszeni zaprzyjaźnionych z władzą prezesów, bossów, cwaniaków, wodzów itp., a pieniądze przeznaczyć na wzmocnienie takich organów państwa jak np. Państwowa Komisja Wyborcza.

Gdy słyszę starszego człowieka, szanowanego sędziego z dużym dorobkiem na polu prawa, który mówi, że nie może zatrudnić dobrego informatyka, bo nie ma na to wystarczających środków, to od razu widzę i spoty reklamowe, i kolacje w restauracji Sowa i Przyjaciele, i nocne rozmowy na cmentarzach, i pędzącego (przez Polskę) królika.

I zastanawiam się jeszcze, jak długo to potrwa. I słyszę niektórych posłów, jak z niewinną miną ogłaszają wszem i wobec, że w zasadzie nic się nie stało, tylko „leśnych dziadków” czas zastąpić młodymi. Może i mają rację. Ci przynajmniej będą chętnie wymieniać się zegarkami.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 3 komentarze
Napisano
  1. papa smerf pisze:

    PKW to wcale nie takie niewinne lelije.Jeżeli Komisja ma zbyt mało pieniędzy na zabezpieczenie należytego funkcjonowania to powinna z należytym wyprzedzeniem informować opinię publiczną że prawidłowość przeprowadzenia wyborów jest zagrożona.Ujawnianie takich informacji po fakcie świadczy o lekceważeniu obowiązków.Nieważne czy robią tak „leśne dziadki” czy „młode wilczki”.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika