Misjonarze zamiast gender
Trudna sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej zwróciła naszą uwagę na misjonarzy – duchownych pomagającym najbiedniejszym, pracujących w odległych, egzotycznych krajach, ludzi wyjątkowo odważnych.
Na misje wyjeżdżają księża, ale także zakonnicy. W odległych krajach zajmują się najrozmaitszymi formami pomocy – budują wioski, szkoły, szpitale, czasem nawet studnie – jeśli jest to niezbędne. Pomagają ofiarom wojen domowych, sierotom, albo po prostu ludziom ubogim, których w krajach afrykańskich nie brakuje.
Działalność misyjna to jedna z najbardziej chlubnych i jasnych stron funkcjonowania ogólnie pojmowanego kościoła katolickiego. I dziwić może to, że na temat pracy misjonarzy tak mało się mówi.
Można zaryzykować tezę, że gdyby kościół, zamiast inicjowania absurdalnych debat o gender, wywoływanych tylko po to, aby przykryć niedawne skandale pedofilskie z udziałem duchownych, mówił i pokazywał, jak wiele dobra czynią odważni, bohaterscy misjonarze w najodleglejszych krajach na świecie, każdego dnia ryzykując zdrowie a nawet życie R11; wizerunkowo zyskałby na tym zdecydowanie więcej.
Zamiast tego mamy księdza Oko objeżdżającego całą Polskę, wygłaszającego dziwaczne pseudonaukowe teorie w dodatku w formie, która często daleka jest od ogólnie przyjętych sposobów komunikacji w świecie nauki.
A misjonarze? Pomimo zagrożeń nadal pracują, niektórzy giną, niektórzy zostają kalekami. Ale to, co robią, nie za bardzo interesuje media, które z lubością promują jałowe debaty, pozorowane kłótnie i matkę Madzi. Ale może to i lepiej, bo obecność ekipy telewizyjnej w pracy misyjnej raczej nie pomoże, ewentualnie może zaszkodzić.