Kawalerowie „świętej” hipokryzji
Oj zaroiło się od białych wstążek w klapach marynarek panów posłów, zaroiło. Można je było dostrzec m.in. u Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska, Janusza Palikota i Leszka Millera.
Dumnie paradowali w miniony piątek przed kamerami, z tym symbolem walki z przemocą wobec kobiet. Przypomnijmy, że coroczna kampania „Białej wstążki” ma sprowokować do dyskusji nad palącym problemem społecznym, jakim jest znęcanie się – psychiczne i fizyczne – mężczyzn nad kobietami.
Skoro ma sprowokować, no to dałem się… sprowokować i poszukałem w Internecie, co dosadniejszych wypowiedzi owych „wybrańców” narodu o kobietach. Bo od postrzegania kobiety i jej roli we współczesnym społeczeństwie się zaczyna. A takie freudowskie słowne wpadki więcej mówią o ich autorach, jak ich uładzone deklaracje przygotowane przez speców od wizerunku medialnego.
Zacznijmy od Leszka Millera, lidera SLD. Partii, która na swoich sztandarach ma wypisaną walkę o równy status kobiet i mężczyzn. „Jeżeli koło partii kręcą się… kobiety nieatrakcyjne, to jest to coś anachronicznego, co odstręcza wyborców”. Miller, co prawda przeprosił panie za te słowa, bo mu się coś „pokiełbasiło”, ale ślad pozostał. I w pamięci i w Internecie.
Dariusz Joński, dzielny i zadziorny rzecznik prasowy SLD odesłał byłą już minister Muchę do dzieci, bo „jest w ciąży”. „Prawdę” chłop powiedział, a tu się go potem czepiali, że to przejaw seksizmu.
Donald Tusk zwrócił uwagę zaś w kampanii wyborczej KLD w 1993 roku na wdzięki dziewczyn z orkiestr dętych, bo „…robią dobrze partiom politycznym”, zaś Agnieszkę Pomaskę wysłał na porodówkę, kiedy wyraziła chęć kandydowania na stanowisko sekretarza generalnego PO. I „słusznie”, wg Tuska – „skoro jest w ciąży, to powinna najpierw urodzić”.
Stefan Niesiołowski, kolejny „obrońca” kobiet, o Agnieszce Holland po jej deklaracji, że nie zagłosuje więcej na PO powiedział, że – „dba o swoją córkę, lesbijkę, a nie o Polskę”. Niesiołowski utożsamia – jak widać – Polskę z PO, co leży oczywiście w jego i PO interesie.
Przebił jednak wszystkich Janusz Palikot, specjalista od apostazji, krzyża i marihuany swoim bon motem o Wandzie Nowickiej, wicemarszałek Sejmu. „Być może Wanda Nowicka chce być zgwałcona” był łaskaw rzec z charakterystycznym dla siebie uśmiechem, który bardziej przypomina grymas świątecznego karpia. Palikot też przepraszał za te słowa, ale co poszło w świat, to poszło.
I takie odnoszę wrażenie, że nasi sejmowi „kawalerowie białej wstążki” są raczej kawalerami „Zakonu świętej Hipokryzji”.