Klub Kukiz’15 postanowił rozstać się z Piotrem Liroyem Marcem. Powodem dej decyzji było przypuszczenie dotyczące związku otoczenia Marca ze sprawą reprywatyzacji w Warszawie. Nie pojawiły się jakiekolwiek zarzuty, nie było jednoznacznych dowodów, jedynie przypuszczenia. Mimo tego decyzja zapadła, co pokazuje zupełnie nową jakość w polityce, w której dotychczas żadna formacja nie dokonywała tego typu ruchów wyprzedzających.

Klub parlamentarny Kukiz’15 stracił właśnie jednego członka, ale po raz kolejny zyskał na wiarygodności. Co ważne, Paweł Kukiz nie jest związany jakimikolwiek zależnościami towarzysko-biznesowymi z członkami swojego klubu, co w istotny sposób ułatwia mu podejmowanie nawet najtrudniejszych decyzji a poza tym wpływa na sprawność funkcjonowania klubu.

Przypomnijmy z kolei ile czasu trwała tzw. „afera Misiewicza”, w której młody asystent ministra obrony, po tym jak udowodniono mu brak kompetencji i liczne kontrowersyjne zachowania – przez długie miesiące był praktycznie nieodwoływalny z funkcji. Podobnie było w bardzo wielu przypadkach, w których zależność partyjno-polityczno-towarzyska decydowała o tym, że nawet bardzo poważnie skompromitowany polityk pozostawał na stanowisku. Tak się dzieje np. w przypadku wiceministra Zielińskiego, który odpowiada za policję i wciąż pozostaje na stanowisku.

W przypadku Marca – nie ma mowy o kompromitacji, a jedynie i przypuszczeniach i to dotyczących jego otoczenia, prawdopodobnie chodzi o współpracowników.