PSL już wykupiło przedwyborczy „abonament” w mediach
O uzależnieniu działających w Polsce mediów od władzy pisałem już kilkakrotnie. Zwracałem uwagę, jak bardzo w związku z tym zagrożona jest „polska demokracja”, nad którą społeczeństwo utraciło wszelką kontrolę (patrz: https://gazetabaltycka.pl/promowane/media-gleboko-uzaleznione-od-wladzy-ich-kontrolna-rola-jest-fikcja).
W społeczeństwach demokratycznych tę kontrolę nad władzą sprawują właśnie media, których finansowa zależność od społeczeństwa jest źródłem ich siły i gwarancją skuteczności. A jak to wygląda w Polsce?
Od kilkunastu dni w jednej (może w kilku) telewizji prywatnej emitowany jest kolejny rządowy spot reklamowy, w którym wicepremier polskiego rządu swoją twarzą coś reklamuje. No właśnie. Co reklamuje pan wicepremier? Nie jest ważne! Ważne jest, że w gorącym przedwyborczym okresie w prywatnej telewizji pojawia się spot wykupiony (i zapewne wyprodukowany) za publiczne pieniądze. Powtarzam: w prywatnej telewizji.
Stawiam tezę, że opłata za emisję tego spotu (a może także opłata za jego przygotowanie) stanowi swoisty wyborczy abonament, wykupiony przez „grupę sprawującą władzę” w celu zyskania przychylności konkretnej stacji telewizyjnej w trakcie nabierającej tempa kampanii wyborczej. I tej najbliższej i, być może, także tej następnej, gdy wybierać będziemy posłów i senatorów.
Chętnie zapoznam się z każdą próbą udowodnienia, że przedstawiona teza jest nieprawdziwa.