5 lat po katastrofie elektrowni Fukushima: Radioaktywna bomba tyka nadal…
Mija właśnie 5 lat od awarii w japońskiej elektrowni nuklearnej Fukushima Daichi, spowodowanej przez 15-metrowe tsunami, wywołane trzęsieniem ziemi o sile 9.0… Wszystkie trzy rdzenie reaktora stopiły się w ciągu 3 dni.
Dosyć szybko o tej tragedii ucichło w głównych mediach. Mimo tego, iż także szybko poziom radioaktywności podniósł się na kalifornijskich plażach… i trwa cały czas. A każdego dnia 300 ton napromieniowanej wody wraca do Pacyfiku!
40 lat może zabrać proces oczyszczania po katastrofie, a w międzyczasie ludzie wystawieni na promieniowanie będą chorować. I umierać. (Natomiast wg naukowca z uniwersytetu Yale, Charlesa Perrow, jeśli ta katastrofa nie zostanie przez człowieka stuprocentowo opanowana, jej skutki będą zagrażać Ziemi przez tysiące lat!)
Już na mapce z 2013 roku widzimy, iż poziomy napromieniowania w USA są podniesione, wg stacji pomiarowych rozsianych w całym kraju… najbardziej oczywiście na zachodnim wybrzeżu, ale nie tylko.
W artykule profesora Michela Chosudowskiego – opublikowanym na stronie globalresearch.ca – czytamy że:
„promieniowanie radioaktywne po katastrofie 2011go roku w Fukushimie (które zagraża życiu na Ziemi) nie jest głównym tematem w newsach,w porównaniu z nieznacznymi tematami, którymi opinia publiczna jest zainteresowana, czyli lokalna przestępczość albo plotki prasy brukowej o celebrytach. Chwiejny polityczny consensus zarówno w Japonii, Stanach jak i Zachodniej Europie oparty jest na stwierdzeniu: kryzys w Fukushimie został zażegnany… a prawda, kolejny przecież raz, jest inna: Zbadane i udokumentowane zostało, że trwające ciągle wylewanie radioaktywnej wody do Oceanu Spokojnego powoduje proces postępującego globalnego skażenia”.
Moja znajoma Japonka, jak i tak zwana opinia publiczna mają coś wspólnego: temat wzbudza u nich chwilę ciszy, zadumy oraz stwierdzenie: nie wiem, co tam się dzieje…
A dzieje się coraz gorzej. Woda zatruta plutonem 239, jedną z najbardziej trujących znanych nam substancji (1 mikrogram który dostanie się do organizmu może spowodować śmierć albo ciężkie choroby!) jest pompowana regularnie do Pacyfiku. Osadza się przy brzegach Japonii. Oraz podróżuje po światowym Oceanie.
Japońskie autorytety od kilku lat starają się jak mogą, by uspokoić resztę świata. A tak naprawdę to nie radzą sobie praktycznie w ogóle. Tyle dobrego, że tej skutków katastrofy nie dało się w takim stopniu ukrywać, jak początków ery Czarnobyla.
W okolicach Fukushimy ciągle umierają ludzie. Miasteczka najbliżej miejsca katastrofy są nadal opuszczone, wymarłe, czas zatrzymał się tam 11 marca 2011…
Swoja droga, jaki to zły los, karma, fatum, wisi nad jakże pięknym Krajem Kwitnącej Wiśni? Sześćdziesiąt kilka lat po tragedii Hiroshimy i Nagasaki następne ostrzeżenie w postaci kolejnej nuklearnej tragedii w prefekturze Fukushima. Czyżby Japończycy nadal tego nie rozumieli? Zapatrzeni ślepo w cywilizacyjny postęp, postęp za cenę… śmierci. Reaktory pozostałe wkrótce po awarii w Fukushimie z całej Japonii wyłączono, a jakże. Ale stopniowo mają być ponownie uruchamiane, bo system energetyczny kraju zależy od nich w wielkim stopniu.
Amerykanin mieszkający w Japonii od lat 90-tych nakręcił niedawno film dokumentalny z serii „Alone in the Zone” (Sam w strefie) – o pojedynczych farmerach, którzy jednak powrócili do skażonego obszaru wokół Fukushimy. Ci ludzie mówią bez ogródek o sytuacji, tragedii i o realiach w Strefie. Tymczasem ich rząd zmienił normy napromieniowania żywności (czytaj obniżył), by nadal móc ją eksportować.
A na Alasce niedźwiedzie polarne, foki i morsy tracą sierść i mają otwarte rany na ciele. Zaś wg doniesień z Kalifornii nagłe wymieranie tamtejszych lwów morskich przybrało już rozmiary epidemii… i ogólnie to piękne wybrzeże staje się strefa śmierci. Analitycy uważają, iż od 11 marca 2011 poziomy wyemitowanej po katastrofie radiacji przekroczyły około 100 razy te z Czernobyla! Wg kanadyjskich badań już 73% mięsa makreli – importowanej z Japonii – zawiera cez 137. 93% tuńczyków i węgorzy także. I sto procent mięsa rekinów.
Ale oficjalnie sytuacja jest opanowana. 5 lat zapomnienia, oficjalne kłamstwa i nuklearna amnezja w temacie Fukushimy. Japonia jakoś tego nuklearnego kaca ukrywa. Mają niestety doświadczenie…
A Amerykanie mają za to Super Bowle, kolejne fasadowe wybory i kolejne wojny. O pokój. Bo przecież wojna to pokój, a prawda to kłamstwo…
Tak sobie mysle, ta chmura radioaktywna z Fukushimy nad Ameryka to nie wyrownanie rachunkow za Hiroshime i Nagasaki…?
Tak czy inaczej, kolejny raz energetyka atomowa zawiodla.
Przyklad blizszy :
Tzw Morze Irlandzkie jest chyba najbardziej napromieniowane w Europie, powodem ta cholerna brytyjska elektrownia Selafield, zawodna jak skur…
Ehh.