Cała rzesza wystraszonych... Polacy się boją | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 30.03.2020

Cała rzesza wystraszonych… Polacy się boją

Starają się jak mogą – wyjaśniają, edukują, uspokajają i zbywają żartem. Tak, bo dobrze wiedzą, co jest najgroźniejsze.

Puste ulice, ruch praktycznie zamarł. W sklepach i marketach na podłogach zaznaczone linie oznaczające odstępy dla tych przed kasą. Klienci posłusznie przestrzegają dystansów. Bo się boją. Krnąbrni zawsze Polacy nagle spokornieli? Bo za kasą siedzi zła hitlerka, która wrzeszczy, jak zrobisz niewłaściwy krok? To nie tak – ona boi się jeszcze bardziej. Chociaż zainstalowali jej szybkę z pleksiglasu, dali niebieskie rękawiczki, płyn na mikroby i szmatkę do przecierania. A jeszcze wczoraj cały handel przedłużał godziny otwarcia. Dzisiaj zamyka wcześniej. O piątej… a nawet o trzeciej. Nie ma sensu trzymać otwarte, bo po południu już większość siedzi w domach. Po ulicach krążą puste autobusy, puste tramwaje i trolejbusy. Świat wokół zamarł w oczekiwaniu na nieuniknione.

Tak jest naprawdę. To nie wyszukiwanie tych, których wirus dopadł i nie izolowanie ich w kwarantannach jest najważniejsze, lecz panowanie nad wszystkimi, którzy ciągle są na granicy histerii. Panowanie nad milionami Polaków, którzy po prostu się boją. Którzy od paru tygodniu dzień i noc są w stanie wielkiego, często podświadomego niepokoju, tylko z jednym pytaniem – kiedy mnie dopadnie.

Pech chciał, że gdy jak grom z jasnego nieba spadł koronawirus na wczesnym przedwiośniu, to już szalała i klasyczne o tej porze każdego roku przeziębienia. Parę milionów obywateli kichało, smarkało, kaszlało, źle się czuło i chrypiało. Takie normalne wiosenne, jak i jesienne przypadłości. Lecz już ich tak nie widzimy i tradycyjnie lekceważymy, kiedy za rogiem, a dokładniej metr od ciebie czai się koronawirus.

Na dodatek paru nierozsądnych naukowców i lekarzy już zawyrokowało – ten wirus praktycznie ogarnie 100% populacji. To nieważne, że zaraz dodali, iż w zdecydowanej większości będzie to albo forma kompletnie bezobjawowa, lub lekka, czyli właśnie kichanie, kaszelek, drapanie w gardle i ogólne rozbicie. Czyli właśnie to, co parę milionów rodaków dokładnie przeżywa. Tylko… że codziennie przychodzi informacja o kolejnych zmarłych. I nie ma już pocieszenia, że to tylko nieszczęśni osiemdziesięciolatkowie, ale już młodzi i bardzo młodzi umierają.

Co ze mną? Kiedy ja?

Stan permanentnego niepokoju, tym większego, że zagrożenie jest niewidzialne – to nie wysypka na całym ciele, nieustanna biegunka i wymioty, albo czarne plamy na twarzy – to napastnik dobrze zamaskowany i podstępny: coroczny kaszel i katar, wiosenne łamanie w kościach, czyli odwieczne, towarzyszące nam przez całe życie przeziębienie. Aż jest już za późno.

Na dodatek wielu ma przeróżne inne choroby; ciężkie i mniej ciężkie; przewlekłe, takie z którymi można długo i szczęśliwie żyć, albo takie, że trzeba każdego dnia bardzo uważać. Jak cukrzyca typu 2, nadciśnienie, alergie. Z pytaniem do pana doktora w TV dzwoni pani z uszkodzeniem wątroby. Dzwoni młody człowiek z łuszczycą. I inni z reumatyzmem. Pytają, bo się boją, czy przez te trywialne schorzenia są teraz bardziej narażeni na atak koronawirusa.

Nasze polskie, pomysłowe tęgie głowy kombinują – jedyne skuteczne zabezpieczenie przed tym paskudztwem, to unikanie ludzi. Całkowita pustelnia… samotnia. Tylko kto tak może? 99,9% z nas ma rodziny, albo jest członkiem jakiejś rodziny. Poza tym trzeba kupować jedzenie, trochę się ruszać, a na drodze znienacka może pojawić się pieprzony nosiciel.

No dobrze, mamy więc te rodziny: mama, tata są w porządku – snują się po chacie, zero zagrożenia. Żona to inna bajka… pracuje. Ale to akurat profesjonalistka. Wie jak się zabezpieczać. Tak? A jeśli nagle staje przed nią pacjent, duży facet i z uśmiechem na gębie opowiada, że właśnie wrócił ze Szwecji. Godzinna akcja ratowania przed zawałem, bo oto przyszedł gość z kwarantanny, prowadzi do informacji, że to kierowca TIRa, a ci kwarantannie nie podlegają. Co za ulga! Bo ci dzielni drajwerzy, władza to zapewnia, nigdy, przenigdy wirusów nie łapią. A do tego wiadomo, że wnuczka potajemnie spotyka się z koleżankami. Jak zresztą większość dzieciaków, które nie są przykute łańcuchem do haka, którego właśnie zabetonowałem w ścianie nośnej. Te dzieciaki to podobno najwięksi roznosiciele zarazy, bo nic po nich nie widać.

No i co? Bezpieczna rodzinka?

A na dodatek takie, jakże typowe w naszym kraju kwiatki. Facet w Giżycku też powrócił ze Szwecji. Ale nie kierowca, więc dostał dwa tygodnie obowiązkowej kwarantanny. Forsa mu się skończyła, dalej już nie mógł zamawiać pizzy, więc wskoczył w buty i udał się do kantoru, by te szwedzkie korony wymienić na przyzwoite pieniądze. Niedaleko miał – trzy przystanki autobusowe. W kantorze na szczęście dopadła go policja.

Biedak bronił się dając przykład jeszcze większego i znacznie bardziej niebezpiecznego idioty, bo ważnego, który sobie wrócił z Włoch, jądra zarazy i jak gdyby nigdy nic udał się na obrady, gdzie w niedużym pomieszczeniu miał setkę kolegów i koleżanek. Aha, gość był na tyle przyzwoity, że najpierw w świetle kamer umył sobie ręce.

Wniosek z tego jeden – praktycznie nie ma szans, by skutecznie obronić się przed zarazą. Wszyscy mniej lub bardziej jesteśmy na wirusa narażeni.
Czyli jak to w życiu – o wszystkim decyduje przypadek – orzeł, czy reszka – szczęście, czy pech. Czy to nie wystarczy, by wiele milionów Polaków było w solidnym stresie, w nieustannym niepokoju, na granicy histerii i paniki.

Atak jest niewidzialny i niezrozumiały. Podstępny i losowy. Może nadejść w każdej chwili i w każdym miejscu. I jesteśmy tacy bezradni… To właśnie z tym musi najbardziej teraz zmagać się władza, chociaż otwarcie o tym nie mówi. Stosuje psychologiczne przykrywki. Patrzcie jak inni mają znacznie gorzej. Jak ich niefrasobliwość zabija. A my jesteśmy przezorni i mamy lepiej! Mamy lepiej! Do tego jeszcze budujemy dla gospodarki, ba, dla całego państwa tarczę gospodarczej pomocy. Fakt, tylko na tyle, na ile nas stać. Więc się nie bójcie, nie zginiecie z głodu, bezrobocia, długów aż do śmierci.

Symptomatyczne, że w tym temacie najgłośniej protestują właściciele, przedsiębiorcy i ci najlepiej zarabiający. Wrzeszczą, że to ich najbardziej trzeba chronić. To oni nie chcą nic stracić… a może nawet chcą nieco zarobić, windując ceny gdzie się da i ile się da. Klasyczne faryzeuszostwo bogaczy. A to oni nie chcą mówić o tym, że to właśnie ich pieniądze:

„Na koniec 2018 roku stan oszczędności Polaków na rachunkach bankowych osiągnął rekordową kwotę 828 mld zł.”
(https://najlepszelokaty.pl/oszczednosci-polakow-w-bankach)

A te ulokowane w bankach to tylko ułamek majątku: gruntów, nieruchomości, dóbr trwałych i dóbr ruchomych. I co tam jeszcze mają. Państwo deklaruje pomoc w wysokości 212 miliardów, ale oni swojej kasy nie ruszą. Ciężko na nią pracowali. Albo kradli. Tylko w ty wszystkim, w tym globalnym kryzysie to nie o to chodzi. Przynajmniej dla przeciętnego człowieka. Polacy nie są szczególnie bojaźliwi, lecz dzisiaj wielu z nich to kłębek nerwów. Bo tak naprawdę, dla każdego, nawet jeśli sam przed sobą tego nie precyzuje, chodzi przecież o najważniejsze, o ludzkie życie.

Autor

- publicysta. Z zawodu inżynier elektronik pracujący od 30 lat za granicą na morzu. Konserwatysta.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. Filip pisze:

    Szanowny Panie,
    W zasadzie zgadzam się z większością tez z powyższego tekstu. Ale… poruszony temat nie jest najważniejszy moim zdaniem.
    Rzucę takie luźne dywagacje-przepraszam za chaos:
    Wczesne oznaki faszyzmu:
    silny i trwały nacjonalizm,
    pogarda dla praw człowieka,
    jednocząca figura wroga,
    agresywny seksizm,
    bliskie relacje rządu z religią,
    ochrona korporacyjnej władzy,
    pogarda wobec intelektualistów, artystów,
    krzewiące się układy i korupcja,
    kontrola mediów
    sfałszowane wybory
    itp. itd.

    „Niezwłocznie i bez skierowania” rząd dla VIP-ów szykuje specjalną opiekę zdrowotną.

    Prof. Łętowska: Mamy w Konstytucji napisane, że wybory mają być powszechne, równe, bezpośrednie i tajne. W wypadku wyborów korespondencyjnych żaden z tych czterech przymiotników nie jest spełniony. To jest naruszenie konstytucji – to raz. Po drugie: ten sposób pracy to są kpiny, w związku z tym ja bardzo przepraszam ale niech każdy kompromituje się na własny rachunek. Kiedy biegnie kalendarz wyborczy nie dokonuje się zmian w prawie wyborczym. Nie zmienia się go też w – de facto – stanie klęski żywiołowej. No więc co ja mam tu komentować więcej.

    ARM skupowała „wungiel” na hałdach kopalnianych, żeby górnikom wypłacać 13,14, barbórkowe.. A masek testów brakowało.

    500 mln PLN – koszt wyborów korespondencyjnych lub zakup 20 tyś respiratorów – Polaku, czegoś nie kumasz?

    TRUMP: „głosowanie korespondencyjne to metoda oszustów”

    JPII; :wolnośc jest tylko wówczas gdy Naród tworzy jedność, a lud w nim żyjący czuje się włodarzem, a nie zaś niewolnikiem garstki opętanych”

    Lekarze, którym jeszcze nie tak dawno kazaliście wyjeżdżać z kraju, ratownicy, pielęgniarki prowadzą dramatyczną walkę o nasze życie. Nie mają testów, ubrań ochronnych, masek. Nie daliście im nawet zapłaty za nadgodziny-to o PIS

    I tak można w nieskończoność..
    A ja ze strachem zadaję pytania: Jaki jest cel niedouczonego inteligenta z Żoliborza? Jaki jest wymarzony ustrój, system rządów w Polsce oszalałego psychopaty?
    Pokazując Społeczeństwu gest Lichockiej, rozmontowując struktury państwa, atrybuty demokracji metodą „gotowania żaby” pod hasłem „dobrej zmiany” marzy chyba o roli CEZARA.
    Paradoksalnie pandemia jest dla Jarka błogosławieństwem-nie musi kreować kolejnego wroga, żeby zjednoczyć swoich akolitów/janczarów pod flagą.
    Prawdopodobnie już niedługo obudzimy się jako ugotowane żaby.

    Pomimo wszystko doceniam ostatnie ruchy gospodarcze naszego rechrystianizatora Europy PMM.
    pozdro Panie Januszu

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika