Czy wypadek prezydenckiej limuzyny to sabotaż? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 20.03.2016

Czy wypadek prezydenckiej limuzyny to sabotaż?

Czy incydent z udziałem prezydenckiej limuzyny można oceniać jako próbę sabotażu? Biorąc pod uwagę informacje, które do tej pory ujrzały światło dzienne, zapewne tak. Pewne jest również i to, że obecne kierownictwo BOR powinno zostać jak najszybciej odwołane.

limuzyna

to umyślne niewypełnienie albo wypełnianie wadliwie swoich obowiązków w zamiarze wywołania dezorganizacji, strat i szkód. ma na celu uniemożliwienie lub utrudnienie prawidłowego funkcjonowania zakładów albo urządzeń lub instytucji o poważnym znaczeniu dla działania państwa”.

Medialne wskazują m.in. na to, że opona w prezydenckiej limuzynie nadawała się do utylizacji. Nietrudno jest ocenić stan opony, tym bardziej, że na każdej jest oznaczenie roku produkcji, a stan bieżnika łatwo ocenić choćby wizualnie. Ktoś, kto podejmuje decyzje o założeniu zużytej opony na koła samochodu przewożącego najważniejszą osobę w państwie – dokonuje swoistego sabotażu, narażając przewożoną osobę na bezpośrednie zagrożenie życia lub utraty zdrowia.

Wiele wskazuje na to, że prowadzący prezydencką limuzynę popełnił szereg błędów, zarówno ignorując wyświetlane przez komputerowe systemy bezpieczeństwa samochodu (takie sygnały prawdopodobnie wyświetlał pokładowy auta); jadąc ze zbyt dużą prędkością, nie dostosowując jej do warunków na drodze; a na błędach w technice jazdy już po uszkodzeniu opony (mając za sobą szereg szkoleń, powinien umieć utrzymać auto na drodze) – skończywszy. A zatem wadliwie wykonywał swoje obowiązki lub nie był dostatecznie dobrze wyszkolony, co spowodowało istotne straty i szkody. O uprawnieniach do kierowania pojazdami do dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony (limuzyna waży 4 tony), czyli kategorii C – nawet nie warto wspominać, choć i tu można mieć wątpliwości.

Teoria mówi także o tym, że „zadaniem funkcjonariuszy BOR jest bezpieczna ewakuacja osoby ochranianej ze strefy zagrożenia”. Tymczasem prezydencka ochrona zrobiła dokładnie odwrotnie – umieściła limuzynę prezydenta w potencjalnej strefie zagrożenia, dodatkowo ją unieruchamiając (na poboczu autostrady). Takie zachowanie również w jakiejś mierze wpisuje się w definicję sabotażu.

Dodatkowo wspomnieć należy obecność w ochranianej kolumnie samochodu nie należącego do BOR. Taka sytuacja również jest niedopuszczalna.

Kierownictwo BOR zaniedbania tłumaczy działalnością poprzedników, tymczasem to obecny szef Biura Ochrony Rządu od co najmniej kilku miesięcy odpowiada za wszystko, co dzieje się w tej instytucji. To on musi wziąć za wypadek prezydenckiej limuzyny i to on powinni zostać jak najszybciej zdymisjonowani, bo póki to się nie stanie, w dalszym ciągu możemy mieć poważne wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa zarówno głowy państwa, jak i innych bardzo ważnych osób w państwie.

Autor

- dziennikarz, fotoreporter, podróżnik.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika