Czy zabójca prezydenta Adamowicza uniknie więzienia?
Coraz więcej wątpliwości w sprawie zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Nieoficjalnie mówi się, że może on uniknąć więzienia. Nie można także wykluczyć, że instytucje państwa zawiodły jeszcze zanim Stefan W. trafił do więzienia po raz pierwszy.
Trwa postępowanie w sprawie zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza. Jak informuje prokuratura, zakończona została obserwacja sądowo-psychiatryczna podejrzanego. Obecnie biegli analizują wyniki przeprowadzonych badań. Na ich podstawie dokonają oceny poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zarzuconego mu czynu. Ocena ta zostanie przedstawiona w pisemnej opinii. W tej chwili nie jest jeszcze znany termin sporządzenia opinii i przekazania jej prokuraturze.
Nieoficjalnie coraz częściej mówi się jednak o tym, że sprawca zabójstwa Adamowicza może zostać uznany za niepoczytalnego i w konsekwencji nigdy nie trafić do więzienia.
Obecnie prokuratura przesłuchuje świadków, w tym osoby z którymi miał kontakt podejrzany w trakcie odbywania kary pozbawienia wolności. W ramach postępowania wyjaśniana jest również kwestia prawidłowości prowadzonych czynności medycznych na miejscu zdarzenia, przez ratowników medycznych.
Wiele wskazuje na to, że Stefan W. w momencie ataku na prezydenta Adamowicza był niepoczytalny. Gdyby okazało się to prawdą, można by także inaczej spojrzeć na przestępstwa popełnione przez niego wcześniej, w tym na napad, za który trafił do więzienia. Być może Stefan W. już wtedy powinien trafić na leczenie psychiatryczne w warunkach izolacyjnych.
– Ustalenie, że w chwili tego czynu dana osoba była niepoczytalna, nie ma wpływu na ocenę jej poczytalności w odniesieniu do czynu popełnionego w przeszłości, za który została skazana, a orzeczona kara wykonana – mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Z innych źródeł wiemy także, że Stefan W. w trakcie pobytu w zakładzie karnym po raz pierwszy, wykazywał oznaki zaburzeń psychicznych. Wtedy nikt jednak szczególnie się tym nie przejmował.
Współwięzień Stefana W. przerywa milczenie: „Raz był normalny, raz kimś zupełnie innym”