Głosowała na „dwie ręce”, teraz znów startuje do Sejmu!
W Sejmie głosowała za siebie i za kolegę. Dopiero po trzech latach od tego zdarzenia prokuratura postawiła jej zarzuty. Śledztwo jednak wciąż trwa, sprawa nie trafiła do sądu, a posłanka Małgorzata Zwiercan znów spróbuje swoich sił w wyborach. Czy chodzi o utrzymanie immunitetu i dalszą bezkarność?
Był kwiecień 2016 roku i głosowanie w sprawie wyboru sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Zwiercan zagłosowała wówczas i za siebie, i za swojego kolegę Kornela Morawieckiego, który wcześniej opuścił salę obrad.
Po ujawnieniu skandalu, a nagrania z tego wydarzenia są zachowane, Zwiercan w zasadzie nie miała sobie nic do zarzucenia. Najwyraźniej wydawało się dla niej zupełnie normalne, że można głosować za innego posła, nawet pomimo faktu, że w przeszłości takie zdarzenia miały miejsce i były bardzo surowo piętnowane.
Podobnie swoiste „standardy moralne” prezentuje Kornel Morawiecki, który zapewne uważa, że przestępstwo, jakim jest przekroczenie uprawnień służbowych, nie jest niczym nagannym.
– Poprosiłem panią poseł, że muszę wyjść i żeby zagłosowała za mnie – tłumaczył wówczas Morawiecki. – Uważam, że nic wielkiego się nie stało.
Prokuratura oceniła sprawę zupełnie inaczej, choć przez 3 lata wahała się z postawieniem zarzutów, ponieważ krótko po tym, gdy Zwiercan dostała się do Sejmu z list Kukiz’15, zaczęła chodzić wokół działaczy PiS.
– Choć nie jest ona nikim ważnym, a już na pewno nie jest znaczącym politykiem, niczym szczególnym się nie wyróżnia – ani dokonaniami, ani walorami intelektu, to jednak bardzo szybko zaczęła pojawiać się na wszystkich partyjnych, PiS-owskich imprezach. Próbowała się wszędzie pokazywać, ze wszystkimi rozmawiać, fotografować – tak sytuację komentują trójmiejscy publicyści polityczni.
Zapewne fakt skojarzenia jej z partią rządzącą spowodował, że prokuratura kierowana przez polityka obozu PiS (Zbigniewa Ziobro), nie była zainteresowana szybkim postawieniem zarzutów posłance pomimo, że sprawa jest absolutnie ewidentna! Nacisk opinii publicznej spowodował jednak, że posłanka wreszcie zarzuty usłyszała. Ale na tym koniec, bo z naszych informacji wynika, że prokuratura nadal „prowadzi śledztwo” (już trzeci rok), a w konsekwencji do tej pory nie przesłała do sądu aktu oskarżenia. Zatem droga do tego, aby Zwiercan usłyszała wyrok w oczywistej sprawie, jest jeszcze długa.
Tymczasem pomimo aktu oskarżenia i, jak wszystko na to wskazuje – ewidentnego przestępstwa, jakim jest wprowadzenie Sejmu w błąd i głosowanie w czymś imieniu, za co grozi do trzech lat więzienia – Zwiercan została wpisana na listę gdyńskich kandydatów do Sejmu. Startuje z piątego miejsca.
Czy o takich standardach mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński, wielokrotnie przywołując hasła o tym, że „kwalifikacje etyczne i moralne są fundamentem zdrowiej polityki” i że będzie robił wszystko, aby oczyszczać szeregi także swojej partii z osób, które standardów moralnych nie spełniają?
Co ciekawe, tuż po ujawnieniu skandalu z udziałem Zwiercan, Kukiz’15 – jej macierzysty klub parlamentarny – podjął decyzję o usunięciu jej ze swoich szeregów.
Warto dodać, że haniebne głosowanie na „dwie ręce” to nie jedyna wątpliwość wokół Małgorzaty Zwiercan. Znacznie poważniej wygląda sprawa budowy domu weterana, w którą zmieszana jest sama Zwiercan, a w tle której ponownie pojawia się postać Kornela Morawieckiego. Chodzi o sumę 720 tys. zł, która zamiast na budowę domu dla weteranów, miała trafić na konto ośrodka, z którym kiedyś związana była Zwiercan…
Zamiast domu weterana – wczasy w ośrodku, który prowadziła posłanka