Handel ludźmi ma się dobrze. „Człowiek to cenny towar”
Powoli na czoło produktów handlowych wybija się nieco zapomniany towar, którego jest w bród. Wymaga nieco zachodu, jednakże daje się go zdobyć, choćby podstępem; na przykład głośno krzyknąć – Wilkommen! Jak to zwykle na świecie bywa, pierwsi zorientowali się ci zawsze najsprytniejsi – czyli złoczyńcy – i zaczęli „kręcić lody”, obracając tym towarem. Tak, tak, oczywiście chodzi o handel ludźmi.
Nie tylko o handel zresztą. Cała eksploatacja „ludzkiego towaru” polega na zmuszaniu ludzi do czegoś wbrew ich woli, do czegoś, gdyby tylko pozostawić im wolny wybór, nigdy by nie robili.
Jeszcze nie tak dawno sprawa była prosta i jednoznaczna. I miała tysiącletnie tradycje. Po prostu istniało niewolnictwo. Oficjalnie nawet 120 lat temu. W 1823 niewolnictwo zniesiono w Chilew 1829 w Meksyku. W 1833 Wielka Brytania uchwaliła zniesienie niewolnictwa w imperium brytyjskim. Następnie uczyniła to Francja (1848) i Peru (1854). W Stanach Zjednoczonych nastąpiło to w wyniku wojny secesyjnej (1863 – Proklamacja Emancypacji, 1865 – 13. poprawka do konstytucji). Brazylia była ostatnim państwem Ameryki Łacińskiej znoszącym niewolnictwo (1888).
To tylko taka oficjalna, historyczna informacja, bo dobrze wiemy, przynajmniej ja się z tym osobiście spotkałem, klasyczne niewolnictwo nadal istnieje, szczególnie w bogatych, arabskich państwach Zatoki Perskiej.
Jakie to fajne było. Masz pieniądze, a jak nie, to bank pożyczy i kupujesz sobie osiłka, który za miskę strawy, łoże do spania i coś na grzbiet, będzie za ciebie wykonywał wszystkie roboty, których serdecznie nienawidzisz. I nie będzie marudził, W tym względzie to lepsze niż żona, czy marudny mąż.
Albo sobie kupisz prawdziwą radosną i spolegliwą ślicznotkę. Choć tego można dokonać bez odwoływania się do niewolnictwa, jeżeli tylko masz odpowiednio wysokie zasoby finansowe. Wówczas nawet nieważne jest, że jesteś piękny jak Jerzy Urban, czy bankier Czarnecki.
Tak… Wyzysk człowieka jest permanentnym elementem życia wszystkich społeczności. Jednakże nie zawsze wiąże się z pozbawieniem ofiary wolnej woli. Choć często stosuje się prosty chwyt psychologiczny mówiąc: – Jak chcesz… Nie musisz.
Lecz zastanówmy się nad gwałtownie rozwijającym się na nowo zjawiskiem, gdzie nie ma tych różnych niuansów i nie stosuje się gierek psychologicznych. To handel ludźmi.
Może źle powiedziałem, że nie stosuje się różnych gierek i trików w tym przestępczym sektorze gospodarczym. Bo w fazie wstępnej takie działania stosuje się zawsze, zazwyczaj wykorzystując ludzką niewiedzę, pychę, ego, czy nawet ciekawość.
Dosyć blisko znałem parę przyzwoitych ludzi. Mieli dwie nastoletnie córki. Śliczne dziewczyny. Jednak nieco za wesołe i rozrywkowe. Nasze mamy i babcie powiedziałyby – latawice. Po paru latach niewidzenia spotykam tych znajomych. Jak zwykle wymieniamy się informacją: co u was, co u nas. Pytam o córki. Wówczas słyszę od dumnej mamy z błyskiem triumfu w oczach, że starsza jest w Dubaju. Dostała świetną pracę jako escort.
I co ja mam w takiej chwili zrobić? Oczywiście milczę, bo jaki sens ma tłumaczenie, że w tym wypadku escort znaczy – dziewczyna do towarzystwa i we współczesnych realiach i dodatkowo na tamtym terytorium, taka pracownica nie może odmówić żadnej zachciance gościa, który zapłacił za eskortowanie. Właściwie to nawet gorsze od klasycznej prostytucji, bo zachcianki do spełnienia mogą być przerażające.
Niewiedza i lekkomyślność rodziców plus rozrywkowa panienka i już bez dużego wysiłku mamy współczesną niewolnicę. Handel kobietami, handel dziećmi to potężny biznes. Nieoficjalnie mówi się, że tutaj rządzą mafie albańskie. Ale my, Polacy nie zostajemy w tyle. Oprócz czarnowłosych Bałkanek jest duży popyt na zawsze śliczne Słowianki. A tu oprócz Polek, dosłownie pod ręką są Ukrainki, Białorusinki… Jest popyt, jest interes.
Nie jest to już schemat, który pokazywał Bareja, lecz chyba najlepiej Andrzej Kondratiuk w wspaniałym filmie „Wniebowzięci”. Kiedy naiwne panienki z głębokiej prowincji stawały się łatwym łupem dla siermiężnego polskiego półświatka.
Świat poszedł do przodu i naiwne panienki też. Tu sprostowanie – naiwne to już one nie są. Są cyniczne i zafiksowane na „robieniu kariery”. Nie ważne jak i nie ważne z kim. Lecz mimo, że są ostrożne, to nadal pozostały głupiutkie i wcale nie tak trudno je zwieść. A poza tym są przecież narkotyki. A werbownicy dobrze wiedzą jak i jakie użyć, by dziewczynę całkowicie podporządkować i obezwładnić. Często jej rozum i przytomność powraca, jak jest już dobrze zadomowiona gdzieś w Hamburgu, Amsterdamie lub Londynie. Często pobita, bez dokumentów, które alfons zabrał i bez szans na cokolwiek.
To jest autentyczna tragedia. Jak niedawno podawały media, CBŚP rozbiło gang handlarzy kobiet, który zniewolił kilkaset (!!!) kobiet i powysyłał do domów publicznych na zachodzie. I dodam jeszcze, że jest to właśnie rozkwitająca przestępczość, bo to rozprzestrzeniające się lewactwo, cały ten neo-marksizm, który po prawdzie jest libertynizmem, potrzebuje cały czas „świeżego towaru” – kobiet i dzieci obojga płci.
Handel ludźmi w celach seksualnych jest paskudnym elementem neo-niewolnictwa, ale nie jedynym. Jak podają liczne opracowania (na przykład https://www.state.gov/wp-content/uploads/2019/06/2019-Trafficking-in-Persons-Report.pdf) handel ludźmi odbywa się również na innych polach:
- handel tanią siłą roboczą
- nielegalne adopcje – kupowanie sobie dzieci
- i najohydniejsze ze wszystkich – handel narządami ludzkimi.
Warto też zauważyć, że gdy tylko wzbudzono potężną falę emigracji pod lipną przykrywką uchodźstwa z obszarów ogarniętych wojnami, to natychmiast rozwinął się przemysł przemytu ludzi przez granice Unii Europejskiej. Zarówno mafijni gangsterzy, jak pseudo humanitarne organizacje lewackie zachodniej Europy zaczęły „załatwiać” przemyt ludzi za średnio 2 tysiące USD lub EUR „od głowy”. Przy 10 tysiącach przemyconych to w sumie 20 milionów zysku.
To o czym napisałem, to ordynarny handel ludźmi, zazwyczaj wbrew woli osoby, która stała się towarem. Bo do bardziej miękkiego wykorzystywania ludzi, całych społeczeństw przez władze, czy to państwowe, czy lokalne, banki, towarzystwa ubezpieczeniowe, sieci handlowe i Bóg wie przez kogo jeszcze, zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Uznaliśmy to za naturalny element folkloru, który jakoś, w cudowny sposób nie koliduje z naszą wolnością. I to się chyba już nigdy nie zmieni. A jeśli, to tylko na gorsze.