Już tylko krok do dyktatury…
– Mamy do czynienia z największym kryzysem konstytucyjnym, z największym kryzysem praworządności w naszym kraju, z każdego punktu widzenia. Dla nas, jako adwokatów, oczywistym jest, że dokonywane zmiany powodują odwleczenie oceny merytorycznej sprawy na rzecz wnikliwego badania kwestii formalnych – mówi Kinga Dagmara Siadlak, adwokat, prezes Stowarzyszenia Adwokackiego „Defensor Iuris”.
Jak wygląda codzienność adwokata w dzisiejszych czasach?
Kinga Dagmara Siadlak: Trudne pytanie. I chyba nie da się na nie odpowiedzieć w czterech harcerskich zdaniach. Dużo zależy od osobowości adwokata. Jednak tym, co łączy naszą rzeczywistość, jest wysoki stopień skomplikowania systemu prawnego tak w zakresie prawa materialnego jak i w zakresie procedur, które zmieniają się w szaleńczym tempie. Stosując konkretny przepis zawsze zastanawiam się, czy to wciąż jeszcze aktualne regulacje. To znacznie utrudnia pracę. Niestety, ustawodawca daje nam wciąż powód do trenowania szarych komórek i ustawicznej nauki.
A jak wygląda jeden dzień z życia adwokata?
Teraz powinnam zadać pytanie: który dzień? Każdy jest inny. Spotkania, rozprawy, pisanie pism, analiza orzecznictwa, to coś, co najczęściej wypełnia mój dzień pracy.
Co pani najbardziej lubi w swojej pracy?
Jak nietrudno się domyślić, najbardziej radosne są te chwile, w których widzę wdzięczność na twarzy klienta. Kiedy uda mi się rozwikłać problem uprzednio splątany niczym węzeł gordyjski. Uwielbiam fajną pracę z moimi współpracownikami. Wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. To ważne, o ile nie najważniejsze.
Kiedy jest najtrudniej?
Najtrudniejsze są chyba te momenty, kiedy trafiam na ścianę ludzkiego umysłu. Kiedy żadne racjonalne argumenty nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Gdy widzę nieracjonalne rozwiązania prawne, które nie zawsze idą w parze z życiem…
Co się dzieje pani zdaniem z wymiarem sprawiedliwości od 2015 roku? Czy jest to hekatomba, czy tylko roztrój?
W mojej ocenie zmian dokonywanych w wymiarze sprawiedliwości żadną miarą nie można nazwać reformą. Jak to ktoś trafnie określił to deforma w czystej postaci. Przykre jest to, że realizowane zmiany w żaden sposób nie sprzyjają celowi, dla którego miały być ustanawiane, a mianowicie usprawnieniu procesu.
Jaki ma wpływ, realny wpływ wydany Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 05.12.2019 roku sygn. akt IIIPO 7/18?
Zadanie dzisiaj pytania o realny wpływ, jaki może mieć wydane orzeczenie jakiegokolwiek sądu, jest niezwykle podchwytliwe. Teoretycznie rzecz biorąc jest to wyrok, który powinien kształtować sposób orzekania przez sądy w innych sprawach. W orzeczeniu tym Sąd Najwyższy jednoznacznie stwierdził, że nowa KRS jest politycznym tworem, zaś Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej. Wyrok ten został wydany po uprzednim rozstrzygnięciu przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 19 listopada 2019 r. pytań prejudycjanych także w tejże sprawie. Nie możemy jednak zapominać, że dla wielu niewygodne orzeczenia sądu pozostają jedynie „opiniami”. I to jest najbardziej szkodliwe, ponieważ powoduje niepewność obrotu prawnego.
Czy ten wyrok ma i będzie miał wpływ na pracę adwokata?
Na moją na pewno. Tam, gdzie będzie leżało to w interesie moich klientów – tak z wyboru, jak i z urzędu – będę powoływać się na wyrok TSUE z dnia 19 listopada 2019 r., wnioskując m.in. o zbadanie prawidłowości składu orzekającego. Takiej też zapowiedzi działań adwokatów dokonała wiceprezes Stowarzyszenia Adwokackiego Defensor Iuris Anna Kątnik-Mania zajmując stanowisko w sprawie mi.in. ustawy kagańcowej, uczestnicząc w posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych i UE Senatu RP. Właśnie jako Stowarzyszenie staramy się czynnie uczestniczyć w posiedzeniach parlamentarnych, aby podkreślić związek orzeczeń sądów i trybunałów z życiem podsądnych, których reprezentujemy na co dzień.
Jest Pani zaangażowana w obronę praworządności w Stowarzyszeniu Adwokackim „Defensor Iuris”. Czy 30 lat po 1989 roku mamy do czynienia z największym kryzysem konstytucyjnym z punku widzenia pracy adwokata?
Mamy do czynienia z największym kryzysem konstytucyjnym, z największym kryzysem praworządności w naszym kraju, z każdego punktu widzenia. Dla nas, jako adwokatów, oczywistym jest, że dokonywane zmiany powodują odwleczenie oceny merytorycznej sprawy na rzecz wnikliwego badania kwestii formalnych. To one bowiem często mogą stanowić podstawę do uchylenia orzeczenia, nawet w sytuacji gdyby – oceniając sprawę wyłącznie merytorycznie – byłoby to akceptowalne. To dodatkowo powoduje destabilizację obrotu prawnego.
Analizując to, co się wydarzyło w wymiarze sprawiedliwości od 2015 r., nie sposób nie wskazać na ważne punkty, które miały kardynalne znaczenie dla oceny dzisiejszej sytuacji. Już pierwszym niepokojącym sygnałem była decyzja o nieopublikowaniu niewygodnych dla władzy orzeczeń Trybunały Konstytucyjnego, które stanowiły lekarstwo dla powstałego wcześniej problemu prawnego. Okazało się, że powstały w wyniku tego zaniechania chaos, był rządzącym po prostu na rękę, gdyż następnie doszło do „przejęcia” tego organu poprzez umieszczenie w jego składzie tzw. sędziów dublerów. W rezultacie Trybunał Konstytucyjny przestał wykonywać swoje konstytucyjne zadania i zamiast stać na straży Konstytucji, doprowadził do całkowitego zmarginalizowania swojego znaczenia. Mało kto chce jeszcze badać z udziałem Trybunału jakiekolwiek przepisy. Tym bardziej, gdy ów organ pozwala na to, aby można było jednoosobowo zablokować stosowanie jego orzeczenia, choć w zamyśle mógł (i powinien) decydować o kształcie prawa krajowego w sposób niezależny. Stąd już tylko krok do dyktatury.
I tak doszło do tego, iż do dzisiaj – pomimo prawomocnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego – nie mamy możliwości weryfikacji list poparcia dla sędziego Macieja Nawackiego, a zapowiadaną wyjątkową transparentność działania pozostała jedynie pustym postulatem.
Następnie podjęto próbę zmian w Sądzie Najwyższym, która tylko w części się nie powiodła. Niestety udało się utworzyć dwa „super sądy” tj. Izbę Dyscyplinarną oraz Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Te dwie Izby – do których powołano co do zasady osoby bez żadnej praktyki orzeczniczej – mają za zadanie m.in. legitymizowanie działań neoKRSu oraz dyscyplinowanie „niepokornych” sędziów. Nie ma to nic wspólnego z praworządnością, a już na pewno w żadnym stopniu nie może przysłużyć się do usprawnienia funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Jedynym faktycznym celem jest wywołanie tzw. efektu mrożącego wobec tych, którzy dadzą się zastraszyć i usunięcie z zawodu tych niewygodnych, którzy nie godzą się na ślepe wykonywanie poleceń władzy.
W międzyczasie, po połączeniu funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, w podobny sposób podporządkowano sobie prokuraturę, która obecnie – z małymi wyjątkami – stała się narzędziem w rękach jednej osoby. Mieliśmy tych przykładów mnóstwo: zawiadomienia o przestępstwach popełnianych zgodnie z bieżącą polityką spotykają się albo z odmową wszczęcia postępowania, albo wszczęte wleką się w nieskończoność, a następnie są umarzane.
Obecnie procedowana ustawa zwana przez niektórych kagańcową bądź kneblującą, faktycznie likwiduje samorząd sędziowski, daje możliwość usuwania każdego niewygodnego władzy sędziego, w tym i takiego, który się jej sprzeciwi stając w obronie obywatela. Nade wszystko jednak stanowi ona próbę zablokowania możliwości wykonywania wyroku TSUE z dnia 19.11.2019 r. poprzez uniemożliwienie kwestionowania statusu sędziego przez innego sędziego (co na marginesie uniemożliwia stosowanie przepisów Kodeksu postępowania karnego, funkcjonujących od wielu lat, a dotyczących badania, czy w wydaniu orzeczenia brała udział osoba nieuprawniona lub niezdolna do orzekania albo sąd był nienależycie obsadzony, co stanowi bezwzględną przyczynę odwoławczą, czy też obowiązującą w Kodeksie postępowania cywilnego przesłankę nieważności w sprawach cywilnych).
Nie jest tak, że demokracja raz już zdobyta nie doznaje żadnych zagrożeń, chociaż przez 30 lat funkcjonowania państwa demokratycznego tak nam się zdawało. Okazuje się, że niestety nic nie jest dane raz na zawsze i teraz przyszedł ten czas, w którym trzeba stanąć w obronie demokracji i praworządności. Dlatego jako Stowarzyszenie Adwokackie „Defensor Iuris” podejmujemy wszelkie działania mające na celu jej ratowanie. Próbujemy wytłumaczyć społeczeństwu, dlaczego obrona praworządności jest ważna dla każdego mieszkańca tego kraju. Bo faktycznie dotyczy każdego. Staramy się wyjaśniać, że wymiar sprawiedliwości to nie pojedynczy sędzia, a prawo każdego z nas do sprawiedliwego procesu, wolnego od uprzedzeń i nacisków.
Rozmawiał: Bronisław Waśniewski-Ciechorski
Dziekuje za wywiad. Inteligentna kobieta.
Ale co na to zachwycony pissem emeryt grafoman pan Kaminski ???
Czy luski (przyslowiowe spadna mu z oczu) hahaha…
Czy, jak swiadkowie jeh, bedzie tym bardziej utwierdzony w swym 'mentalnym betonie’ ?
„Janusze” komentujcie 😉
Tomek Wyje…?
Nie znam.
Ale śmiesznie.
NADZWYCZAJNA KASTA