Losy oddziału Marcina „Lelewela” Borelowskiego na Roztoczu
Z 22 na 23 stycznia minęło 152 lata od wybuchu powstania styczniowego. Było to najdłuższe powstanie, trwało bowiem 17 miesięcy. Zakończone klęską, jednak przypomniało Europie o sprawie polskiej, co dało efekty podczas I wojny światowej. Mimo tego, że początkowo oceniane było bardzo negatywnie to weszło ono do tradycji narodowej jako przykład męstwa, determinacji, poświęcenia i znakomitej konspiracji.
Wybuch powstania styczniowego poprzedzony był szeregiem manifestacji patriotycznych i niemilitarnego sprzeciwu wobec rządów Rosji. W czerwcu 1860 roku urządzono pierwszą demonstrację na pogrzebie wdowy po gen. Sowińskim. W trzydziestą rocznicę wybuchu powstania listopadowego w kościołach śpiewano „Boże coś Polskę” i „Mazurka Dąbrowskiego”. Nastrój patriotyczny opanowywał coraz większe masy społeczeństwa zaboru rosyjskiego. Zaczęły kształtować się dwa główne obozy polityczne „białych” i „czerwonych”. „Biali” byli przeciwnikami zbrojnej walki, uważali, że dzięki pokojowym manifestacjom patriotycznym car pójdzie na ustępstwa. Opowiadali się także za rozwojem pracy organicznej. Do tej frakcji należała najbogatsza część społeczeństwa m.in. Stanisław Zamoyski, Edward Jurgens, Leopold Kronenberg. „Czerwoni” natomiast uważali, że manifestacje patriotyczne i swoista rewolucja moralna miały nie zastępować a prowadzić do powstania. „Czerwoni” rekrutowali się głównie z młodzieży szlacheckiej. Głównymi działaczami „czerwonych” byli Zygmunt Padlewski, Stefan Bobrowski i Agaton Giller.
W 1861 roku ogłoszono żałobę narodową, kobiety przywdziały czerń. Niezwykle modna stała się biżuteria z patriotycznymi napisami. Kobietom, które nie nosiły żałoby, w tłumie rozcinano kolorowe części garderoby. Nasilone manifestacje doprowadziły do wprowadzenia stanu wojennego. Cały czas rozwijała się coraz lepiej działająca konspiracja, kierowana przez Komitet Centralny Narodowy. Na jesień 1862 r. napięcie w Królestwie Polskim znów wzrosło w związku z możliwością wznowienia branki czyli poboru do wojska rosyjskiego. Służba trwała od 15 do 25 lat przez co niewielu poborowych wracało do normalnego życia w ojczystych stronach. Było to głównie przekleństwem uboższej ludności, gdyż teoretycznie istniała możliwość wykupienia się od poboru. Faworyzowało to zamożniejsze warstwy społeczne. Tym razem jednak władze rosyjskie chciały uzyskać efekt polityczny i ogłoszono, że pobór odbędzie się według imiennych list. W nocy z 14 na 15 stycznia 1863 r. odbyła się pierwsza branka. Do Cytadeli doprowadzono pod strażą około 1,8 tys. osób. Wśród schwytanych było wiele przypadkowych osób, tylko kilkuset członków organizacji, w tym nikogo spośród kierownictwa. Branka była kontynuowana. Komitet Centralny stanął przed dramatycznym wyborem, ostatecznie datę wybuchu powstania wyznaczona na noc z 22 na 23 stycznia. W chwili wybuchu powstania organizacja spiskowa w Królestwie dysponowała około 20-25 tysiącami sprzysiężonych. Niestety siły nie były równe ponieważ po stronie rosyjskiej znajdowała się stu tysięczna armia (wyposażona w 176 dział, rozmieszczona w 140 garnizonach). W akcjach nocy styczniowej wzięło udział około 7340 powstańców. Przez całe powstanie w sumie stoczono ok. 1200 bitew i potyczek oraz wykonano 19 napadów na pojedyncze komendy carskie gdzie tylko 8 zakończyło się powodzeniem. W walkę zaangażowały się także Galicja w zaborze austriackim, Poznańskie w zaborze pruskim oraz emigracja. Szacuje się, że po stronie polskiej zginęło około 20 tysięcy osób, tysiąc stracono, paręset osób zmarło w więzieniach, około 40 tysięcy zesłano na katorgę a ok. 10 tysięcy wybrało emigrację.
W czasie powstania, na początku na Podlasiu a później na Zamojszczyźnie, działał pułkownik Marcin „Lelewel” Borelowski. Swój pseudonim przybrał na początku powstania, na cześć ulubionego przez siebie historyka Joachima Lelewela i działacza Wolnomularstwa. Pochodził on z Krakowa z biednej rodziny. Jako dziecko stracił rodziców. Uczęszczał do gimnazjum w Chrzanowie, a w 1846 r. zaangażował się w dostarczanie broni powstańcom. Po powrocie do Krakowa uczył się dekarstwa oraz studniarstwa. W 1859 r. przeniósł się do Warszawy i zaangażował w prace w organizacji narodowej. W lutym 1863 r. Borelowski został skierowany przez Rząd Narodowy na Podlasie, mianowany pułkownikiem i szefem sztabu płk. Lewandowskiego. Przybył do powiatu łukowskiego i uformował tutaj oddział, który liczył ok. 400 powstańców. Borelowski niszczył urzędy administracji carskiej oraz rekwirował kasy miejskie. Niestety trudności aprowizacyjne zmusiły oddział „Lelewela” do przejścia na teren Lubelszczyzny, w pobliże granicy galicyjskiej gdzie istniała możliwość zaopatrzenia się w broń. Gdy pod Baranowem oddział przedarł się przez rzekę Wieprz, stoczył bitwę pod Jedlanką, gdzie powstańcy wyszli bez strat. „Lelewel” po boju kontynuował marsz na wschód, staczając po drodze wiele bitew i potyczek. W Hrubieszowie spalił carskie magazyny, kiedy dotarł do Krasnobrodu stoczył walkę z przeważającymi siłami rosyjskimi pod dowództwem mjra Ogolina. „Lelewel” Borelowski ruszył dalej na południe, nad granicę galicyjską, gdzie jego oddział mógł trochę odpocząć. W tym czasie do oddziału dołączyli poeta Mieczysław Romanowski, komisarz Rządu Narodowego na województwo lubelskie Gustaw Wasilewski, były oficer legii cudzoziemskiej w Algierze Kalikst Ujejski, Węgier mjr Edward Nyary oraz mjr Wallish.
Mieczysław Romanowski urodził się 12 kwietnia 1833 r. w Żukowie na Pokuciu. W latach 1853- 1857 uczył się na Wydziale Prawa Uniwersytetu Lwowskiego. Był stypendystą a później pracownikiem Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Od połowy 1862 r. Romanowski był członkiem tajnego komitetu sterującego tzw. Ławą Lwowską, czyli obozu Czerwonych we Wschodniej Galicji. Pod koniec tego samego roku należał do jej ścisłego kierownictwa. Jednak w listach wysyłanych do rodziców zatajał istnienie jakiejkolwiek konspiracji i tym samym udział w niej. Pisał tak: „…. U nas we Lwowie cicho, spokojnie. Niemcy wprawdzie szukają tego, czego nie zgubili, tj. konspiracyj jakichś , znaleźć ich atoli nie mogą, bo ich nie ma, a bicz z piasku ukręcić trudno. Niech też tam Państwo nie wierzą nikomu stawiającemu jakieś termina powstania. Ludzie głębszej myśli i dobrej woli wiedzą, że taka rzecz w naszej prowincji jest nie podobną, i oprą się jej całymi siłami…”. Lwowska Ława była podporządkowana Radzie Naczelnej Galicyjskiej, a ta z kolei miała swoją siedzibę w Krakowie. To z Krakowa były przesyłane wszelkie dyrektywy, które dotyczyły działalności Czerwonych w zaborze austriackim. Na początku roku 1863 kiedy różne informacje krążyły wśród spiskowców o powstaniu, nic nie było pewne i jasne, Romanowski starał się nie podejmować żadnych zdecydowanych kroków. Można powiedzieć, że był jednym z tych, którzy nie wierzyli, że powstanie styczniowe jest już faktem. Napisał list do rodziców w którym uspokajał ich, że w żadnym powstaniu nie ma zamiaru brać udziału: „Najdrożsi Rodzice Dobrodziejstwo! Lękając się, aby ktoś Rodzicom nie zawiózł jakiej nędznej plotki o mnie, że zrobiłem jakieś szaleństwo przedwcześnie, donoszę, żem tu we Lwowie, że urzęduję w Bibliotece dalej i bardzo trzeźwo zapatruję się na wszystkie wypadki i ich możliwe skutki, że zatem jak człowiek trzeźwo zapatrujący się na rzeczy, niezdolen jestem do żadnego przedwczesnego szaleństwa…”. Dwa dni po napisaniu tego listu podjął decyzję o wstąpieniu w szeregi powstańców.
Pierwsza wyprawa wyznaczona została na noc z 1 na 2 lutego 1863 r. Dowódcą jednego z oddziałów powstańczych miał być Mieczysław Romanowski. 30 osobowy oddział, który składał się przeważnie z młodzieży gimnazjalnej i rzemieślniczej, wyruszył wieczorem ze Lwowa. Oddział Romanowskiego kierował się do wsi Artasowo nieopodal Żółkwi, a następnego dnia miał skierować się w stronę granicy. Dotrzeć pod Cieszanów i dołączyć do formowanego tam oddziału Leona Czechowskiego. Niestety oddział Mieczysława Romanowskiego został pod Artasowem otoczony przez kordon policji i tej samej nocy z powrotem odprowadzony do Lwowa, do cel więziennych klasztoru karmelitańskiego. W kilka godzin po aresztowaniu, brat poety Teodozy oraz jego kuzyn Erazm i przyjaciele rozpoczęli starania o uwolnienie Romanowskiego. Bardzo szybko także zaangażowano wpływowe osoby m.in. Aleksander Dzieduszyckiego oraz ks. Leona Sapiehę. Uwięzieni z czasem opuścili mury klasztoru. W tym samym czasie we Lwowie wrzało, ponieważ codziennie z miasta wychodzili młodzi mężczyźni i starali się przedostać do oddziałów partyzanckich. Romanowski pozostał kilka dni we Lwowie, a później ruszył w rodzinne strony aby pożegnać się z rodziną. Postanowił z powrotem wstąpić w szeregi powstańcze. Parę dni później znalazł się w Medyce u Mieczysława Pawlikowskiego, gdzie powstał punkt etapowy dla organizujących się oddziałów. Pod koniec marca pojawił się także w Medyce Marcin „Lelewel” Borelowski, który właśnie odpoczywał tu po walkach pod Krasnobrodem. Szukał również ochotników, aby móc sformować nowy oddział i ponownie wyruszyć do walki. Tu ich drogi się zeszły i Mieczysław Romanowski został adiutantem, kwatermistrzem oraz audytorem tworzącego się oddziału Marcina „Lelewela” Borelowskiego.
Oddział „Lelewela” przekroczył granicę 8 kwietnia 1863 r. w okolicach Tarnogrodu. Powstańcy kierowali się w stronę Borowca, gdzie przekroczyli rzekę Tanew. Pierwszych kilka dni było spokojnych. Pierwsze informacje o zbliżaniu się wroga zaczęły pojawiać się 16 kwietnia. Od strony Janowa Lubelskiego nadciągał oddział majora Sternberga. Borelowski stwierdziwszy, że jego oddział znajduje się w dogodnej pozycji, postanowił przyjąć bitwę. Jednak po kilku godzinach walk Borelowski wycofał się z pola walki. Niestety rozkaz Borelowskiego nie dotarł do miejsca gdzie walczył Romanowski na czas i ten nie zdołał przyłączyć się do wycofującego oddziału. Powstańcy postanowili przenocować w lesie, w pobliżu miejsca bitwy, a dopiero rano ruszyć w stronę granicy. Na drugi dzień koło południa dotarli do miejscowości Rebizanty. Wieczorem pojawił się przewodnik, który zgodził się doprowadzić powstańców do oddziału Lelewela. W tym czasie Romanowski był ciężko chory i osłabiony. Deszczową nocą i bagnistymi ścieżkami Romanowski ze swymi ludźmi przedzierał się w stronę Józefowa. O świcie po ciężkim marszu dotarli do obozu Borelowskiego. Podjął on decyzję o wyruszeniu w okolice miejscowości Osuchy. Po ciężkim marszu przez podmokłe i bagniste lasy, dotarli i rozbili obóz został rozbity w miejscowości Kozaki. Niestety pogoda nie sprzyjała powstańcom, padał deszcz, czasem śnieg, a temperatura nocą spadała poniżej zera. Ruchy wojsk rosyjskich w okolicach Tarnogrodu zmusiły Borelowskiego i jego oddział do powrotu z powrotem pod Józefów. Powstańcy ulokowali się na niewielkim wzniesieniu około 3 km od Józefowa, tuż za bagnami. Postanowili tutaj odpocząć i wysuszyć przemoknięte ubrania. Niestety w tym samym czasie od strony Tomaszowa Lubelskiego zbliżała się kolumna wojsk dowodzonych przez majora Ogolina. Z kolei od strony Zamościa zbliżał się oddział rosyjski podpułkownika Tołmaczewa. Pod Józefowem siły rosyjskie połączyły się (Rosjanie mieli szwadron dragonów, cztery roty piechoty posiadające dwa działa oraz sotnię Kozaków). Około godziny 17 powstańcy zostali otoczeni. Młody wartownik zasnął na posterunku i nie ostrzegł w porę swojego oddziału. Powstańcy w panice próbowali zająć stanowiska i powstrzymać nacierającego wroga. Borelowski podjął decyzję o wycofaniu się. W oddziale który miał osłaniać odwrót, i który został niestety odcięty od reszty znalazł się Romanowski. W trakcie walki raniony w pierś i skroń, zginął na miejscu. Było to 24 kwietnia 1863 r. w zapiskach jego matki można było znaleźć taki wpis: „ Dnia 24 kwietnia wpół do szóstej wieczorem poległ syn mój kochany, Mieczysław, pod Józefowem.” Rodzinie nigdy nie udało się ustalić miejsca jego pochówku. W Józefowie na cmentarzu parafialnym znajduje się zgodnie z tradycją jego grób, ale najprawdopodobniej został pochowany we wspólnej powstańczej mogile w lesie gdzie poległ.
Walki dalej trwały Lelewel ponownie przeszedł na Podlasie i tam stoczył wiele zwycięskich potyczek. Jednak 23 czerwca 1863 r. w okolicach Siedlec we wsi Róża w starciu z silnym oddziałem nieprzyjaciela poniósł klęskę. Z powrotem udał się do Galicji aby sformować nowy oddział. Udało mu się tego dokonać i w nocy z 25 na 26 sierpnia przekroczył ponownie granicę zaborów koło Luchowa. Tym samym było to rozpoczęcie jego ostatniej kampanii. Dnia 3 wrześnie 1863 r. stoczona została zwycięska oraz największa bitwa powstania styczniowego na polach Panasówki. Miejscowość położona jest w południowo-zachodniej Lubelszczyźnie. Źródła nie są jednoznaczne. Przyjmuje się, że w bitwie na Wzgórzu Polak wzięło udział około 1000-1200 powstańców, natomiast po stronie przeciwnika około 3000- 4000 żołnierzy. Rosjanie byli dowodzeni przez majora Sternberga. W skład jego wojsk wchodziło: 5 rot piechoty, szwadron dragonów i dwie sotnie Kozaków. Około godziny 16 do powstańców dotarła wiadomość o nadciągających wojskach rosyjskich, a już po godzinie 17 padły pierwsze strzały. Gromkiemu rosyjskiemu „Urrrrra!” powstańcy przeciwstawili swoje okrzyki „A ciu! Do budy!” jak podają niektóre źródła. Bitwa trwała do około godz. 22. Straty powstańcze wyniosły: 35 zabitych i około 130 rannych, z których 17 zmarło na drugi dzień w Zwierzyńcu. Zostali pochowani we wspólnej mogile. Straty po stronie rosyjskiej trudno określi ze względu na dużą rozbieżność źródłową (źródła podają liczbę od 6-300 poległych), rannych zostało około 44, 23 kontuzjowanych i 1 trafił do niewoli. 4 września oddział „Lelewela” stacjonował w Zwierzyńcu, a 6 września 1863 r. po wyczerpującym marszu oddział Borelowskiego został otoczony przez przeważające siły rosyjskie pod miejscowością Batorz. Mimo oporu powstańcy ponieśli niepowetowane straty- zginął dowódca – legendarny Marcin „Lelewel” Borelowski.
Myślę, że pięknym podsumowaniem będzie fragment wiersza Mieczysława Romanowskiego:
„ Aniołeczko! Dziewczę moje,
Na rozstanie rączkę daj
Grają trąbki, czas na boje
Za rodzinny kraj!
(…)
Módl się za nas, lilio biała
Bogu poleć serca żal;
Tyś powstańca pokochała-
Pobłogosław stal!”.
www.facebook.com/przewodnicy.z.pasja.zamosc.roztocze
www.facebook.com/turystykazpasja