Media uderzają w policję. „To działania niegodne”
Czwarta władza. Wolne media, mające kontrolować władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. I rzekomo kontrolujące. Tak wnosić można przynajmniej na podstawie artykułów bez żadnych zahamowań poddających krytyce każde praktycznie działania rządu Rzeczpospolitej, każdą ustawę przeprowadzoną przez Sejm, niemal każde działanie sądów.
Nie będę odkrywcą jeśli stwierdzę, że w wielu, niepokojąco wielu przypadkach krytyka owa jest uzasadniona. Ale to, co zrobiły media w dniu wczorajszym, niczym w soczewce pokazuje, że nie tylko trzy konstytucyjne filary władzy w Rzeczpospolitej nie działają dobrze. Równie źle, a może nawet gorzej, działają media. Dlaczego? Bo jako wolne i mogące z tej wolności korzystać posuwają się do działań niegodnych.
Oto przykład, który tak mnie zbulwersował. Przeglądając tytuły zauważyłem, że donosiły:
- „Policja zatrzymała nastolatków, bo jeździli na hulajnogach pod pomnikiem smoleńskim”,
- „Policja zatrzymała nastolatków, bo jeździli na hulajnogach przed pomnikiem smoleńskim w Warszawie”,
- „Hulajnogą wokół pomnika smoleńskiego? Policja zabrania”.
Gdybym nigdy nie miał do czynienia z policją, być może uwierzyłbym w owe tytuły. I w to, że brutalna, polska policja, nie potrafiąc schwytać innych przestępców, skoncentrowała się na „zwalczaniu” nastolatków, bo to i bezpieczne, i efektywne.
Na szczęście mam już sporo doświadczenia życiowego, a o tak zwanych „wolnych mediach” i poziomie, jaki reprezentują, pisałem co najmniej kilkakrotnie. Dzięki Bogu tym razem na wysokości zadania stanęła wspomniana wyżej policja, pokazując film zarejestrowany przez jedną z kamer zainstalowanych w pobliżu pomnika smoleńskiego w Warszawie.
Zachęcamy @FaktyTVN do obejrzenia naszego filmu, a nie tworzenia fikcji https://t.co/mfEES1RVvb . Czy to jest jazda hulajnogą przy pomniku, czy po pomniku 🤔 pic.twitter.com/Vk61G8vhY7
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) 24 marca 2019
Co można zobaczyć na tym filmie? Że dwójka nastolatków doskonale bawi się, najeżdżając hulajnogami na skośną, dolną część pomnika. Najwyraźniej niezbyt dobrze wychowane dzieci uznały, że pomnik to bardzo dobre miejsce do zabawy. Cóż zrobili policjanci? Poprosili młodych ludzi do radiowozu, wylegitymowali i pouczyli. Przypuszczam, że powiedzieli młodzieńcom, jak niestosowne miejsce wybrali do swych zabaw. I tylko tyle. Cóż w tym niewłaściwego? Czym zasłużyli sobie policjanci na takie tytuły? (Zresztą, co równie ciekawe, w jednakowym tonie „komentujące” zaistniałą sytuację).
Przyznam, że trochę zabrakło mi reakcji drugiej strony politycznego sporu, mającej większe wpływy w tak zwanych „mediach publicznych”. Wszak tam mogły się pojawić tytuły o charakterze zbliżonym na przykład do poniższego:
- „Grupa rozwydrzonych wyrostków próbowała rozbić pomnik smoleński. Zdecydowana i skuteczna akcja policji zapobiegła dewastacji świętego miejsca Polaków”.
Medialna wartość takiego tytułu byłaby porównywalna z tymi, które przytoczyłem wyżej. Aż dziw, że nikt nie wpadł na pomysł, by sprawę „uszyć” dla potrzeb bieżących wydarzeń. Jedna z możliwości:
- „Dwóch nastolatków, załamanych strajkową sytuacją w szkole, usiłowało popełnić samobójstwo rozbijając się o pomnik smoleński w Warszawie”.
Zapewniam, że temat można by eksploatować co najmniej równie długo jak „taśmy Kaczyńskiego”. Tylko, co to wszystko miałoby wspólnego z „czwartą władzą”? Której, jak widać z powyższego, po przemianach ustrojowych i upadku poprzedniego ustroju, w Rzeczpospolitej nie udało się powołać.
Ale to tylko okres przejściowy. Media naprawdę niezależne powoli, bo powoli, ale coraz liczniej się pojawiają. Coraz skuteczniej zaczynają kształtować opinię społeczną, coraz sprawniej pokazują nieprawości tych, którzy sami siebie chcą mianować „elitami Rzeczpospolitej”.
Wszystko wskazuje na to, że te „elity” też będą weryfikowane. Raczej wcześniej niż później. Powiem wprost. Jak dotąd w życiu publicznym Rzeczpospolitej nie widać nikogo, kto taką weryfikację przeszedłby pomyślnie. I tylko żal pewien można odczuwać, że kandydatów do takiej, pozytywnej weryfikacji nie widać nawet wśród dziennikarzy. Co sami zainteresowani udowodnili dzisiejszymi wiadomościami.