Medyczna marihuana – zalegalizować czy nie?
Niektórym grupom zależy na tym, aby marihuana medyczna była legalna i wydawana na receptę. Temat znów podzieli i tak już podzieloną scenę polityczną.
Marihuana jest narkotykiem odurzającym i wprowadzającym w inny stan świadomości użytkownika tej używki. Wielu krzyczy o jej całkowitą legalizację. Przypomnijmy chociażby jeden z głównych postulatów Janusza Palikota, który wmawiał społeczeństwu, że legalność narkotyku, może zażegnać problem narkomanii. Niestety ten banalny pomysł, spotkał się z aprobatą licznych młodych ludzi, którzy nawoływali: „Sadzić, palić, zalegalizować!”. Dziś po środowisku Janusza Palikota nie ma już śladu, ale skutki tej wojny są dalej widoczne. Wzrost zainteresowania „zielem pokoju” wzrósł i kolejne środowiska liberalno-lewicowe przejmują postulaty Janusza Palikota. Czy zatem medyczna marihuana jest furtką do zalegalizowania marihuany?
Lecznica marihuana to nie to samo co marihuana do palenia. Między jedną a drugą jest zasadnicza różnica. Medyczna marihuana ma być zaprojektowana tak, aby leczyć osoby chore na raka, oraz chorych na padaczkę, a nie tak, by kogokolwiek wprowadzać w inne stany świadomości. Nie trzeba tworzyć specjalnych badań socjologicznych odnośnie medycznej marihuany. Wystarczy posłuchać, co mówią osoby o konserwatywnych poglądach. Większość z nich jest za legalizacją medycznej marihuany, mówią: „Jeśli pomaga, a nie szkodzi, to czemu nie…”. Przeciwnicy medycznej marihuany zapominają o tym, że wiele narkotyków jest używanych jako leki, np. morfina, czy niektóre leki psychotropowe nadużyte mogą działać jak narkotyki, używane mądrze pomagają.
Przeciwnicy są bezduszni wobec tych, którym medyczna marihuana może pomóc. Osobom chorym na raka, padaczkę czy inne choroby uleczalne lub ograniczane przez medyczną marihuanę, miecz i bitwa o legalizację jest konieczna. Przeciwnicy nie argumentują logicznie swojego sprzeciwu wobec legalizacji leczniczej marihuany. Ta podzieli scenę polityczną, nawet w PiS-ie jest różnica zdań wokół niej. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł jest zdecydowanym przeciwnikiem medycznej marihuany.
Jednym z argumentów przeciwników medycznej marihuany ma być to, że lobbuje za jej wprowadzeniem George Soros, który jest Żydem, założycielem fundacji Open Society, oraz finansuje Fundację Batorego i jego powiązania są ścisłe ze środowiskiem Gazety Wyborczej. George Soros – który według prawicowych środowisk – finansuje między innymi takie inicjatywy, które mają rozmyć różnice kulturowe pomiędzy państwami, chce wprowadzić NWO – czyli nowy porządek światowy, finansuje lobbingowe działania organizacji gejowskich i lesbijskich. Według tych środowisk i nie tylko, George Soros ma jakiś plan we wprowadzeniu medycznej marihuany.
Zwolennicy jej wprowadzenia mówią o licznych wyzdrowieniach osób zażywających medyczną marihuanę. I tu jest wiele trudności i nieścisłości. Ponieważ, nikt nie mówi o skutkach ubocznych tego leku, natomiast zakrzyczany jest każdy, kto próbuje o tym mówić. Zwolennicy, tak jak np. w przypadku sprawy Jerzego Owsiaka, działają emocjonalnie, zamiast racjonalizować strachy związane z legalizacją tego leku.
Ciekawe i dobre są ustawy na ten temat. Mogą reguluwać metodą holenderską i ustawiać zjawisko, nie zniewalają za niewielką lość na własny użytek, nadają bezpieczeństwo chroniąc przed przestepstwem i chorobą oraz odstresowują, a przede wsystkim uświadamiają społeczeństwo w świetle prawa. Analogicznie, a także jednocześnie historia paczki papierosów czyli coś dla niepalących i dla palących. Opinie z reguły są 50 na 50 wynika więc kwestia poziomu tolerancji.