Neokolonialna Europa. „To inni mają decydować jak mamy żyć”
Kurcze, to nie tak miało być. Jak przyjmowaliśmy tych wschodnioeuropejskich prymitywów, tych Słowian i Tatarów, to wciskając im bla, bla o pięknej, wspólnej Europie, potrzebowaliśmy ich tylko jako konsumentów naszych gorszych towarów i jako tanią siłę roboczą. I to od profesora i doktora, do kopacza rowów i podcieraczy tyłków w domach opieki społecznej. W zamian mogą sobie podróżować i podziwiać prawdziwą cywilizację.
Nic nowego pod słońcem. Od wieków tak jest i ma być zawsze. Aby dobrze żyć, ktoś musi na ciebie pracować. A polaczki i reszta tego świata nadaje się do tego idealnie. Marzyli o kapitalizmie, a ledwo co wyszli z komunizmu i nie mają bladego pojęcia o realnym świecie, natomiast jeszcze wierzą, że wszystko może być sprawiedliwie, solidarnie i dobrze dla wszystkich.
Na ściemę, projekt pod nazwą Rozszerzanie Unii Europejskiej dali się nabrać i Leszek Miller i prezydent Kwaśniewski, gdy z poczuciem triumfu i bezgraniczną dumą oddawali Polskę w kolejne zniewolenie; tym razem brukselskiemu Kremlowi. Znowu to nie my sami, tylko inni, oczywiście mądrzejsi, będą decydować, jak mamy żyć i co jest dla nas dobre. Jak na przykład ten głupi przesąd, że chłopcy mają chodzić w spodniach, a dziewczynki w spódniczkach. Sukienki dla wszystkich! I włosy w koński ogon i kolczyki. A kobiety, jak pokazała Austriacka Kiełbasa z tygodniowym zarostem. Donald Tusk nie dał się nabrać, albo mamuśka Andżela go ostrzegła. On po prostu, jak to miał i ma w zwyczaju, przehandlował, co miał pod ręką, w tym wypadku Polskę.
Jeżeli ktoś jeszcze nie rozumie, to rozszerzanie UE, zwłaszcza to od 1 maja 2004 roku miało tylko jeden cel: – neokolonializm. Nowe terytoria z milionami klientów na paciorki i perkal (dla ważniejszych szwajcarskie zegarki, np. Tag Hauer) i jednocześnie dwa razy tle tanich rąk do pracy.
Niestety, projekt nie wypalił. Bruksela, stolica Belgii, najkrwawszego państwa kolonialnego, z tym królem Leopoldem, który po kolana brodził we krwi Kongijczyków, myślała, że znów będzie łatwo, jak w Afryce. Lecz nie.
Gdy do władzy się dorwali, najpierw ten na „V” i z „k” w środku – Orban, a potem ten przebrzydły kaczor w Polsce, na którego wspomnienie każdy przyzwoity Niemiec ma odruch wymiotny, to kolonie zaczęły brykać, jak zdenerwowane osły. Zachciało im się samodzielności! Suwerenności! Własnych praw i własnego porządku. Hej! To nie po to o was się rozszerzyliśmy. Jak się idzie do domu publicznego, to nie po to, by się zakochać.
Dobra… Przez dziesięć lat byliście grzeczni, a my smarowaliśmy wam masłem bułeczkę (masła mamy tak dużo, że nie wiemy, co z nim robić). Ale chcecie brykać? To spier…! Jeden i drugi z tych zakręconych sceptyków, co zawsze muszą mnie atakować w komentarzu (atakują, ale czytają), krzyknie – Ej! Co ten palant bredzi?!
Niestety drodzy Państwo: Europa (na szczęście nie cała, tylko brukselska, komisaryczna EU) już wie, że projekt się nie udał i szybko trzeba się pozbyć tych wschodnich pasożytów, zanim zainfekują Zachód tymi pieprzonymi, dawno zdechłymi ideami o wartościach, chrześcijaństwie, sprawiedliwości i solidarności. Won z nimi! Koniec i kropka.
A oto dowód – ich własne słowa. Chlapnął je nie kto inny, jak Czerwony Danny – Daniel Cohn-Bendid, hippis, komuch, zboczeniec, perwert i pedofil. Tak, tak – ten zauroczony „Lolitą” Nabokova dewiant, który powiedział, że nie ma nic piękniejszego i erotycznego, niż pięcioletnia, rozbierająca się dziewczynka.
Kiedyś, w czasach przyzwoitości, z obrzydzeniem byśmy się zapytali, co takie indywiduum tam robi i kto go wpuścił. Zaraz nasika na dywan. Niestety czasy są już inne i nawet u nas Robert Biedroń został prezydentem miasta.
No więc ten Cohn-Bendit, onegdaj bezpaństwowiec, bo nie mógł się zdecydować czy jest Francuzem (merde), czy Niemcem (hail!), a teraz, a jakże, od 1999 roku poseł do Parlamentu Europejskiego i w tej paskudnej menażerii nie byle kto, powiedział:
„Takie kraje UE jak Polska, Węgry i Czechy powinny mieć możliwość opuszczenia Unii, jeśli nie zamierzają uczestniczyć w planowanym przekształcaniu wspólnoty”.
Podkreślam: ten pan robi tam za „autoryteta”. I czy chlapnął, odsłaniając już nakreślony cel, z wrodzonej głupoty, czy też wysokie gremia zdecydowały, że trzeba taki przekaz puścić, a Węgry i Polska podkulą ogony, zrobią „siad!” i „daj łapę!”, jak to zawsze było, na przykład, z Donaldem Tuskiem.
Daniel Cohn-Bendit… Dany le Rouge… Temu typkowi nie powinniśmy odpowiadać. To poniżej naszej narodowej godności. Odpowiadać zboczeńcowi, który publicznie twierdzi, że seks z pięcioletnim dzieckiem jest „obłędny i maniakalny”?
Lecz to nie jeden wilkołak w tym stadzie. Jest ich więcej, połączonych krwiożerczością i złodziejską pazernością. Wypuścili przeciwko nam, żeby było weselej – „przyjaciela Polski, którą pokochał, bo wyzwalała jego ojczyznę”, Fransa Timmermansa:
„Polska nie zostawiła nam wyboru. KE zdecydowała o uruchomieniu art. 7.1 traktatu UE wobec Polski. Komisja wyśle wniosek do krajów unijnych o uznanie Polski za kraj, w którym istnieje „wyraźne ryzyko poważnego zagrożenia dla praworządności”.
I cały czas ujada na nasz kraj jeden z najważniejszych Niemców, przywódca SPD, Martin Schulz, do którego przywódca Włoch, Berlusconi kiedyś powiedział:
„Panie Schulz, we Włoszech robią teraz film o nazistowskich obozach koncentracyjnych. Sugerowałbym dla pana rolę kapo. Byłby pan rewelacyjny”.
Teraz ten krypto-komuch, niedouk, którym się autentycznie brzydzę, po raz kolejny nam grozi. Patrząc na niego widać, bo nawet nie stara się on tego ukryć, że on nas nienawidzi, nas – Untermenschów i najlepiej to by nas wszystkich rozstrzelał. Albo zagazował…
Jeżeli jeszcze do tego dodać bawiących się za nasze pieniądze w Brukseli narodowych zdrajców – Tuska, Bieńkowską, Lewandowskiego, czy tę kabaretową panią von Thun, to głośno się pytam: Po co nam taka Europa?!
Powinniśmy nadal robić swoje. Wcale z UE nie wychodzić. Tak się wzmocnić, tak potężne zebrać siły, by zjednoczoną Europę przywrócić do najwyższych ludzkich korzeni. Nie tylko w Polsce ludzie tego chcą. Nie tylko we wschodniej Europie. Chcą tego również w Niemczech, Francji i Hiszpanii. Wszędzie chcą. Tylko, że my jak zwykle jesteśmy krnąbrni, bo się mniej boimy.
To oni się boją. Już wiedzą, że przegrywają. Wysyłają podstarzałego perwerta, by opuścił spodnie i postraszył nas swoim zwiotczałym przyrodzeniem. Tylko my nie mamy już pięciu lat.
Wszystko się zgadza, ale to tylko części prawdy o tzw. UE czy raczej IV Eurorzeszy:
http://kosciesza.neon24.pl/post/141132,prawdziwe-oblicze-unii-europejskiej
a jeżeli kogoś zainteresuje więcej informacji o faktycznych celach powołania EUrorzeszy, to polecam następne dwie części kontynuacji tematu .
Serdecznie pozdrawiam z mojej strony zawsze chętnie czytanego blogera – autora powyższego artykułu,
Eugeniusz Kościesza