Nielogiczna logika rządzących
Dzisiaj tylko jeden, ale za to jakże znamienny przykład (braku) logiki osób sprawujących władzę (na różnych szczeblach). Od dłuższego czasu „walczymy” o poprawę jakości powietrza nad Polską.
Powstały przeróżne alarmy, alerty smogowe, całe mnóstwo wszelkiej maści obrońców zdrowia Polaków wyczuło, że można zdobyć pieniądze nic w praktyce nie robiąc (albo raczej – opowiadać ludziom różne głupoty, wymuszać wszelkiego rodzaju haracze i całkiem dobrze z tego żyć). A do tego uruchomić całkiem realne biznesy a to ocieplania domów, a to certyfikowania skuteczności tych ociepleń, a to monitorowania tego czy owego, a to „edukowania”, zwłaszcza młodego pokolenia (wiadomo – młodzi są bardzo otwarci na wszelkie nowe, niekoniecznie mądre idee) w takim czy innym zakresie.
I tak powoli pozbywamy się możliwości wykorzystywania naszego dobra narodowego, jakim jest węgiel na rzecz innych źródeł ciepła. To, co powyżej napisałem, wcale nie oznacza, że nie zdaję sobie sprawy z tego, że w niektórych regionach kraju znajdują się miejsca, gdzie stopień zanieczyszczenia powietrza spalinami (nie tylko pochodzącymi z węgla) jest zbyt duży. Szkoda tylko, że nikt z rządzących nie zastanawia się, dlaczego (naprawdę) tak jest. A odpowiedź nie jest prosta. Bo gęstniejąca zabudowa miast, likwidacja wszelkich skrawków zieleni, zastępowanie parków zabudową mieszkalno – użytkową, bo rosnąca ilość pojazdów na absolutnie nie rozwijanych drogach miejskich. Powody można mnożyć. Ale po co.
Na razie pieniądze można zarabiać na „kopciuchach”. A temat jest poważny i na pewno nie da się zamknąć w tak krótkim tekście. W swoim czasie na łamach Gazety Bałtyckiej pisaliśmy o skandalicznym stanie gdańskich podwórek. Miasto szczycące się „rewitalizacją” całych dzielnic poodnawiało fasady budynków, pokazało, jak może być pięknie. Nie odważyło się jednak pokazać tych zrewitalizowanych dzielnic „od środka”. A tam, na tych podwórkach – brud, ….. i ubóstwo. Mam na myśli te podwórka, których zarządcą jest miasto. (Piszę na przykładzie Gdańska, ale jestem przekonany, że podobnie jest w wielu, wielu innych miastach, miasteczkach, nawet w większych wsiach).
W przypadku Gdańska, po apelach, wezwaniach, interwencjach i rozmowach miasto pokazało, że potrafi. Poprawiło stan niektórych swoich podwórek. W jaki sposób? Zasypując dziury, nierówności i temu podobne nieciekawe elementy mieszaniną piasku i cementu, ze znaczącą przewagą tego ostatniego. Po dwóch latach dziury są takie, jak były. A ile się ludzie nawdychali cementu – nikt nie potrafi obliczyć. Mieszkańcy już przestali się dziwić, że powinni tak naprawdę co najmniej raz w miesiącu myć okna. Że samochód po dwóch dniach postoju pokryty jest widoczną gołym okiem warstwą cementu. Najwyraźniej w oczach gdańskich „władców” trzeba wyrównać stan powietrza w całej Polsce.
Skoro natura dała gdańszczanom powietrze niezanieczyszczone spalinami (częste, charakterystyczne dla strefy nadmorskiej wiatry), to chociaż pozwólmy im wdychać cement. Jak widać, jest w tym pewna „logika”. Ta idea wyrównywania stanu powietrza w całym kraju nawet by mi się podobała. Gdyby to wyrównywanie było w kierunku najkorzystniejszym dla Polaków. Skoro jest dokładnie odwrotnie, zadaję przewrotne pytanie (od razu zaznaczam – retoryczne, a więc takie, na które nie oczekuję odpowiedzi): Kto właściwie nami rządzi?
Ta cała akcja ” czyste powietrze , to walka z człowiekiem. Ani Chiny , ani Jankesi nie będą się przejmować jakąś ekologią ,za cenę własnej gospodarki . Za to nam wmawia się bzdety , ogranicza się rozwój gospodarki , wyniszcza rolnictwo. Wszystko oczywiście ” dla naszego dobra „…