Szaleńcza wycinka drzew, czy kolejna medialna manipulacja?
Od dwóch dni część mediów donosi o tym, że w Polsce trwa szaleńcza wycinka drzew. Słyszymy, że wkrótce staniemy się pustynią. Czy aby na pewno? A może po raz kolejny jesteśmy perfidnie wprowadzani w błąd?
Aby odpowiedzieć na to pytanie najlepiej przyjrzeć się aktualnym przepisom dotyczącym tzw. wycinki drzew. Otóż ustawa faktycznie zezwala na wycinkę drzew bez dodatkowych pozwoleń, ale tylko takich, których grubość na wskazanej wysokości (1,3 m) nie przekracza wskazanego parametru w centymetrach. Te parametry są różne dla różnych gatunków drzew – w większości jest to 50 cm. W niektórych przypadkach drzew tzw. mniej cenionych ten parametr jest podniesiony do 100 cm. A zatem nie można bez stosownych zezwoleń wycinać drzew dużych i potężnych.
Fałszywe jest zatem twierdzenie, że każdy na swoim terenie może wyciąć dowolne drzewo – kto tak twierdzi, wprowadza widzów i czytelników w błąd.
Próba przejęcia lasów
Większość drzew, które tworzą nasz krajobraz to element lasów, a te z kolei w ogromnej większości należą do państwa. I wobec lasów nie ma żadnego zagrożenia, bo pieczę nad nimi sprawują fachowcy, jakimi są leśnicy, którzy racjonalnie gospodarują zasobami leśnymi. Przy okazji warto tu dodać, że w Polsce znacznie więcej drzew się sadzi, aniżeli wycina.
W tym miejscu warto przypomnieć, że media, które dziś udają, że tak bardzo troszczą się o polskie lasy i drzewa – na pewno tylko przez przypadek przemilczały próbę przejęcia państwowych lasów, co mogłoby skutkować przekazaniem ich w ręce prywatne. Miało to miejsce 18.12.2014 o godzinie 00:44 podczas niesławnej nocnej próby zmiany konstytucji, którą próbowały przeprowadzić w Sejmie ugrupowania PO, PSL, SLD i Twój Ruch. Do przegłosowania zmiany zabrakło zaledwie 5 głosów!
Polecamy dwa teksty w tej sprawie:
Nocna próba zmiany Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. PO, PSL, SLD i TR – głosowały „za”
Pod osłoną nocy próbowano otworzyć drogę do prywatyzacji Lasów Państwowych
Wówczas to Gazeta Bałtycka nagłośniła ten bulwersujący proceder i wiele wskazuje na to, że ujawnienie tego skandalu w istotny sposób przyczyniło się do wyborczej porażki ówcześnie rządzących.
Dziś te same media, które tworząc nieoficjalną koalicję wspierającą tamtą władzę, alarmują o zagrożeniach dotyczących polskich drzew…
Deweloperzy
Media donoszą o tym, że dzięki nowej ustawie (zwanej lex Szyszko) zyskują deweloperzy, którzy wycinają drzewa na terenach przeznaczonych pod inwestycje. Trudno o bardziej absurdalną tezę. Otóż po pierwsze ustawa dotyczy wycinki drzew w celach niekomercyjnych, więc nie dotyczy ona inwestorów budowlanych. Po drugie deweloperzy działają na wykupionej przez siebie ziemi. Czy zatem powinno być tak, że deweloper, który wszedł w posiadanie ziemi nie może przygotować jej pod zabudowę i w konsekwencji nie jest w stanie zrealizować inwestycji? Możemy dyskutować nad tym, na ile działalność deweloperska jest szkodliwa np. dla miejskich krajobrazów, ale nie możemy zapominać o tym, że pozwolenia budowlane i inwestycyjne wydają lokalne samorządy i to tam – wśród lokalnych urzędników, a nawet prezydentów miast należy szukać przyczyn takich lub innych inwestycji.
Prawo własności
Na koniec najważniejszy dla obywateli argument dotyczący swobód obywatelskich. Prawo własności należy wreszcie zacząć respektować. A to oznacza, że właściciel ziemi powinien mieć prawo nie tylko do swobodnego gospodarowania na swojej własności – czyli np. do wycinania lub sadzenia drzew, ale również do realizowania inwestycji, w tym budowlanych – bez biurokratycznych ograniczeń, które niestety w dalszym ciągu obowiązują.
A co by było gdyby lasy państwowe przekazano w całości deweloperom? Przecież o to chodziło w ten nocnej zmianie. Polecam wikileaks i wypowiedzi Komorowskiego który obiecał ze to załatwi.
Rok temu dokładnie, walczyłem z gdyńską biurokracją, by móc przyciąć wierzbę w moim ogródku, bo wyrosła niebotycznie. Tylko przyciąć, czyli odgłowić, a nie wyciąć. Mnie specjalnie nie przeszkadzała, ale sąsiadom zabierała słońce.
Teraz, po wyjątkowo sprawiedliwej ustawie ministra Szyszki, po prostu bym trochę z sąsiadem popracował piłą i po kłopocie.
Lecz wrzask opozycji, w tym wypadku przeciwko prawu własności i swobody dysponowania swoim majątkiem, jest wściekły i wielki.
Dlatego, bo mimo całej swej słuszności ma jeden mankament – nie uwzględnia istnienia w naszym kraju całej rzeszy przestępców, kombinatorów, oszustów i złodziei.
I oto wycięto starodrzew przed jednym z warszawskich ratuszy. Powód do wrzasku jest jak najbardziej.
Dlaczego wycięto?
Bo w ramach reprywatyzacji pani HGW oddała placyk dwóm gangsterom bodajże z Wołomina. A ponieważ działka była zadrzewiona, czyli rekreacyjna, to oddała za psi grosz.
Ustawa prof. Szyszki mówi wyraźnie, że drzewo można wyciąć, gdy nie wiąże się to z działalnością gospodarczą.
Lecz gangsterów g. to obchodzi. Natychmiast w sobotę, w ekspresowym tempie kanadyjskich drwali, ogołocili cały skwerek i teraz mają już gdzie postawić hotel. Zadanie dla klasy 6-tej: ile razy wzrosła wartość działki?
Wrzask lewactwa nie jest przeciw gangsterom i skorumpowanym urzędasom pani HGW, tylko przeciwko ustawie min. Szyszki.
Bo to PIS, a oni wszystko robią źle.
https://www.facebook.com/ratujlasy/?fref=ts
Jak ktoś wycina drzewa stare i potężne łamie prawo. Ustawa mówi o tym wyraźnie. I tu musi działać policja. Żadna ustawa nie zapobiegnie przestępczości. A już zwłaszcza zorganizowanej. Ustawa Szyski jest rozsądna w zamyśle. Kto pamięta przypadek starszej osoby, która w dobrej wierze wyciela drzewo ze swojej posejsji i nałożono na nią karę kilkaset tys. zł? To nie było chore?