„Układ gdański” kościelnych hierarchów
Niedawno jedna z gazet przypomniała postać ks. Henryka Jankowskiego w tekście pt. „Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?”
Pomijając fakt, że Jankowski nie żyje od wielu lat, a Gocłowski od kilku – nikogo znającego gdańskie realia owe medialne rewelacje nie powinny dziwić.
Co może dziwić to postawa tzw. gdańskich „elit politycznych”, które przez lata, jeszcze za życia obu księży udawały, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a nawet lepiej. Tak było wygodnie, w ten sposób można było czerpać dla siebie ogromne korzyści. I to zarówno w warstwie politycznej jak i materialnej.
O gigantycznych aferach finansowych z istotnym udziałem gdańskiego kościoła (np. afera Stella Maris) – owe „elity” nie chciały słyszeć, bo tak było dla wszystkich najwygodniej. Podobnie zachowywały się gdańskie „wolne” media uzależnione od miejskich pieniędzy, które dodatkowo niestrudzenie atakowały wszystkich, którzy ośmielali się podważać mit o wspaniałości wspomnianych kapłanów. A prawda jest taka, że Gocłowski był elementem „gdańskiego układu” i nawet dziś można wskazać te patologiczne fragmenty lokalnej rzeczywistości, za które odpowiadał i które wciąż funkcjonują.
Warto dodać, że za „ogromne” zasługi dla Gdańska, abp Gocłowski został „Honorowym obywatelem Gdańska”. Podobnie zresztą jak ks. Jankowski, którego honorowe obywatelstwo miasta w najbliższym czasie nie będzie podlegało debacie w Radzie Miasta Gdańska. Czy tytuł „Honorowy obywatel Gdańska” ma jeszcze jakąkolwiek wartość?
I na koniec dwa cytaty dotyczące abp. Gocłowskiego:
„Wspaniały kapłan, ksiądz, biskup, arcybiskup. Blisko wszystkich Gdańszczan. Dobry człowiek.” (Bogdan Oleszek, Przewodniczący Rady Miasta Gdańska)
„Był wielkim człowiekiem, który prowadził przez wiele lat gdański Kościół, który kochał zwykłych ludzi, prowadził z nimi dialog, słuchał ich, co nie jest częste wśród hierarchów kościelnych”. (Mieczysław Struk, Marszałek Województwa Pomorskiego)