W ciągu 4 lat zaufanie obywateli do państwa zostało wielokrotnie podważone
– Coraz częściej przepisy ustawowe są sprzeczne z Konstytucją lub umowami międzynarodowymi wiążącymi Polskę, a mimo to większość sejmowa je uchwala – mówi prof. dr hab. Jerzy Pisuliński, Dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Profesor sugeruje także, że ustawa „dyscyplinująca” sędziów w zamyśle ma zagwarantować Prezydentowi wpływ na osobę, która obejmie stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego.
Coraz częściej mówi się o tym, że mamy także kryzys ustawodawczy. Czy zgadza się Pan z taką tezę?
Niestety muszę się z tym stwierdzeniem zgodzić. Prócz wcześniejszych problemów, które występowały od wielu lat, a więc dużej liczby wydawanych ustaw i rozporządzeń oraz częstych zmian przepisów, dochodzą nowe problemy. Obecnie znaczną część ustaw uchwalanych przez Sejm stanowią tzw. projekty poselskie. W istocie są one na ogół przygotowywane przez ministerstwa, a następnie zgłaszane jako projekty poselskie. To pozwala ominąć etap konsultacji społecznych a także wymóg przedstawienia oceny skutków takiej regulacji. Dzięki temu unika się także opiniowania projektów przez Radę Legislacyjną działającą przy Prezesie Rady Ministrów. W Sejmie te projekty są procedowane nierzadko z naruszeniem regulaminu sejmowego (np. projekty nowelizujące kodeksy są uchwalane w trybie przewidzianym dla tzw. ustaw zwykłych). Posłowie, zwłaszcza posłowie opozycji, nie mają czasu zapoznać się z tymi projektami a czas na zgłaszanie poprawek lub wystąpienia w trakcie prac w komisji jest skracany w sposób, który praktycznie uniemożliwia jakąkolwiek rzetelną debatę nad projektem. Opinie ekspertów, w tym także krytyczne opinie sporządzane przez legislatorów zatrudnionych w Biurze Analiz Sejmowych, są ignorowane. Zgłaszane są poprawki do projektów, które zmieniają istotnie sens przepisów i ich skutki, na ostatnim etapie prac nad projektem, bez uzasadnienia, co narusza zasady prawidłowej legislacji (w szczególności zasadę trzech czytań projektu). Okres tzw. vacatio legis, a więc czasu od ogłoszenia ustawy lub rozporządzenia do wejścia w życie przepisów jest skracany (wiele ustaw i rozporządzeń wchodzi w życie wraz z ogłoszeniem, chociaż zasadą powinien być co najmniej 14 dniowy termin vacatio legis), a niekiedy – dotyczy to przepisów podatkowych – uchwalane są one w trakcie roku podatkowego (ostatnio – dla niepoznaki – nazywa się takie podatki daninami lub opłatami, aby obejść zasadę, że nowe podatki lub zmiany w podatkach, zwłaszcza podnoszące ich wysokość, należy uchwalić najpóźniej do końca listopada roku poprzedzającego ich wejście w życie). Wreszcie nie można zapominać, że coraz częściej przepisy ustawowe są sprzeczne z Konstytucją lub umowami międzynarodowymi wiążącymi Polskę, a mimo to większość sejmowa je uchwala. Następnie twierdzi się, że skoro jest domniemanie zgodności ustawy z Konstytucją, to dopóki Trybunał Konstytucyjny nie stwierdzi niezgodności takiej ustawy z Konstytucją, to wszystko jest w porządku i przepisy należy stosować.
Jak poprawnie powinien wyglądać proces legislacyjny zgodny z Konstytucją z 1997 roku?
Prawidłowo ukształtowany proces legislacyjny składa się z kilku etapów. Najpierw powinny zostać przygotowane założenia projektu. To ważny etap, bowiem chodzi o określenie, jaki problem przepisy mają rozwiązać i w jaki sposób. Następnie dopiero przygotowuje się konkretne propozycje legislacyjne. Projekt powinien zawierać uzasadnienie, z którego wynika, dlaczego przyjęto konkretne rozwiązania w określonym kształcie. Ważnym dokumentem jest ocena skutków regulacji (OSR), w którym należy wskazać, w jaki sposób dany problem jest uregulowany w innych krajach (zwłaszcza w państwach członkowskich UE), jak projekt – w razie jego uchwalenia – będzie oddziaływał na gospodarkę, konkurencję, rynek pracy. Taki projekt – wraz z OSR – rozsyłany jest następnie do wszystkich ministerstw, do zainteresowanych organów państwowych, organizacji społecznych itd. w ramach tzw. konsultacji społecznych. Wszystkie zgłoszone uwagi i zastrzeżenia do projektu są udostępniane publicznie a projektodawca ma obowiązek się do nich odnieść. Po zebraniu uwag projekt poddawany jest modyfikacjom, następnie trafia na Komitet Stały Rady Ministrów i wreszcie jest przyjmowany przez Radę Ministrów. Dopiero wówczas projekt ustawy może zostać przekazany do Sejmu, gdzie jak już wspominałem, powinny się odbyć jego trzy czytania. Sejm ma prawo zasięgania dodatkowych opinii oraz wprowadzania zmian do projektu. Posłowie powinni mieć odpowiedni czas na zapoznanie się z projektem i sporządzonymi do niego opiniami, należy im umożliwić konsultacje z ekspertami, którzy mogą brać udział w posiedzeniach komisji. W posiedzeniach komisji należy również umożliwić udział zainteresowanym podmiotom, w szczególności Rzecznikowi Praw Obywatelskich, i zabranie głosu w dyskusji. Po uchwaleniu projektu ustawa trafia do Senatu, gdzie także powinna być przedmiotem oceny przez właściwe komisje senackie z udziałem ekspertów i zainteresowanych podmiotów. W razie wniesienia przez Senat poprawek projekt trafia ponownie do Sejmu, który może poprawki te przyjąć lub odrzucić. Dopiero wówczas uchwalona ustawa trafia do Prezydenta, który ma 21 dni na jej podpisanie, zawetowanie lub skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego w celu skontrolowania, czy przepisy uchwalonej ustawy są zgodne z Konstytucją. Ostatnim aktem w procedurze legislacyjnej jest ogłoszenie ustawy w Dzienniku Ustaw. Tak ukształtowany proces legislacyjny zabiera więc dużo czasu, ale gwarantuje należytą jakość uchwalanych ustaw. Tymczasem w ostatniej kadencji Sejmu zdarzyło się, że czas od wniesienia projektu ustawy do Sejmu do jej podpisania przez Prezydenta wynosił 12 godzin!
Należy zwrócić dodatkowo uwagę na ważną rolę, jaką w procesie ustawodawczym odgrywa Trybunał Konstytucyjny. Po pierwsze, w swoim orzecznictwie wypracował on pewne zasady prawidłowej legislacji (np. wspomniałem już zasadę, że przepisy podatkowe powinny zostać uchwalone najpóźniej do końca listopada roku poprzedzającego ich wejście w życie). Trybunał Konstytucyjny może także dokonywać prewencyjnej oceny zgodności ustawy z Konstytucją w razie skierowania odpowiedniego wniosku przez Prezydenta przed podpisaniem ustawy. Wreszcie Trybunał Konstytucyjny pełni rolę tzw. negatywnego ustawodawcy, gdyż może uchylić przepis ustawy niezgodny z Konstytucją lub umową międzynarodową na skutek skargi uprawnionego podmiotu albo pytania prawnego skierowanego przez sąd. Niestety Trybunał Konstytucyjny w obecnym składzie nie wypełnia tej roli prawidłowo.
Dlaczego Trybunał Konstytucyjny jest tak ważny dla Polski i dla każdego z nas?
Trybunał Konstytucyjny – o czym już wspominałem – dokonuje oceny zgodności przepisów ustawowych z Konstytucją i umowami międzynarodowymi, a w przypadku aktów wykonawczych do ustawy (w praktyce najczęściej rozporządzeń) – ocenia ich zgodność także z ustawą (niekoniecznie tą, na podstawie której akt taki został wydany). Trybunał musi ocenić, czy właściwie został sformułowany przepis w ustawie upoważniający do wydania aktu wykonawczego, a więc czy nie ma on charakteru blankietowego, oraz czy przepisy wykonawcze nie regulują kwestii zastrzeżonych dla ustawy a także czy nie są sprzeczne z ustawą. W ten sposób Trybunał Konstytucyjny chroni nasze prawa i wolności. Trybunał Konstytucyjny ocenia bowiem, czy wydawane przepisy nie ograniczają nadmiernie naszych praw i wolności gwarantowanych w Konstytucji i umowach międzynarodowych. Obywatel, który uważa, że orzeczenie sądowe dotyczące jego praw, zostało wydane na podstawie aktu niezgodnego z Konstytucją lub umową międzynarodową, może skierować skargę konstytucyjną i domagać się od Trybunału, aby dokonał oceny zgodności takiego przepisu z Konstytucją lub umową międzynarodową. Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie w swojej ponad 30 letniej działalności miał okazję wypowiadać się na temat przepisów, które ograniczały prawa i wolności obywateli (np. w zakresie stosowania przez policję środków przymusu bezpośredniego, stosowania aresztu tymczasowego, wolności zgromadzeń, ograniczenia prawa dziedziczenia, ograniczania prawa własności itd.).
Trybunał Konstytucyjny jest nie tylko strażnikiem naszych praw i wolności (także dlatego, że może do niego zwracać się Rzecznik Prawa Obywatelskich, gdy uznaje, że przepisy mogą ograniczać w sposób niedopuszczalny nasze prawa i wolności) ale także pełni rolę arbitra w sporach kompetencyjnych między centralnymi konstytucyjnymi organami państwa (przed ponad 10 latami Trybunał Konstytucyjny rozstrzygał spór między premierem a prezydentem, kto ma prawo reprezentowania Polski w Radzie UE). Trybunał Konstytucyjny chroni także prawa jednostek samorządu terytorialnego wynikające z Konstytucji. Wielokrotnie Trybunał uznawał pewne przepisy ustawowe pozbawiające lub ograniczające prawa majątkowe jednostek samorządu terytorialnego za niezgodne z Konstytucją (np. przepisy o nieodpłatnym przekształceniu prawa użytkowania wieczystego gruntów stanowiących własność jednostek samorządu terytorialnego w prawo własności).
Żeby Trybunał Konstytucyjny prawidłowo mógł wypełniać swoje zadania, musi się jednak składać z sędziów o uznanym autorytecie, wyróżniających się wiedzą prawniczą. Niestety obecny skład Trybunału Konstytucyjnego nie tylko, że nie spełnia tego warunku, lecz na dodatek istnieją uzasadnione wątpliwości co do prawidłowości powołania trzech jego sędziów (na miejsca już obsadzone przez sędziów wybranych przez Sejm w 2015 r., a niezaprzysiężonych przez Prezydenta). Ponadto postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym powinna być transparentne i sprawne. Tymczasem na wydanie rozstrzygnięcia przez Trybunał Konstytucyjny czeka się coraz dłużej (takim negatywnym przykładem jest nierozpatrzenie wniosku Prokuratora Generalnego o stwierdzenie prawidłowości powołania trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego – wniosek od trzech lat znajduje się w Trybunale, a kadencja sędziów, których dotyczył, już się zakończyła; innym przykładem może być pytanie prawne sądu warszawskiego co do zgodności z Konstytucją ustawy obniżającej świadczenia emerytalne osobom pracujących w organach bezpieczeństwa państwa przed 1990 r.). Wiele zastrzeżeń można także podnieść wobec braku transparentności prowadzonych obecnie postępowań przed Trybunałem Konstytucyjnym (czego dowodem są np. częste zmiany składów orzekających, czy brak możliwości brania udziału w rozprawach przez obywateli).
Jak powinien wyglądać proces przywracanie porządku konstytucyjnego?
Przywracanie porządku konstytucyjnego należałoby zacząć od zmian przepisów, które naruszają trójpodział władz i narażają wymiar sprawiedliwości na wpływ czynników politycznych. Bez niezależnych sądów obywatele będą pozbawieni właściwych gwarancji ich praw i wolności. Należałoby także przywrócić właściwą rolę Trybunału Konstytucyjnego (co niestety może zająć sporo czasu), jak też prawidłowy proces legislacyjny (początek tego można już zaobserwować w działalności Senatu obecnej kadencji). Konieczne jest wreszcie uchylenie przepisów, które naruszają Konstytucję oraz wprowadzenie kontroli Sejmu i sądów nad działalnością służb specjalnych i policji (w tym spraw związanych z posługiwaniem się technikami operacyjnymi przeciwko obywatelom). Wreszcie należałoby przywrócić apolityczny korpus służby cywilnej w administracji państwowej.
Ten proces będzie niestety żmudny i długotrwały. Nie da się szybko odbudować zaufania obywateli do Państwa i jego organów, podważonego wielokrotnie w ostatnich czterech latach.
Co zrobić z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego wydanymi w okresie 2016-2020 roku?
Przede wszystkim należy podkreślić, że nie wszystkie orzeczenia wydane przez Trybunał Konstytucyjny w tym czasie były wadliwe. Jedynie część tych orzeczeń można uznać za wadliwe, w szczególności dlatego, że zostały wydane z udziałem sędziów powołanych na miejsca już obsadzone albo z naruszeniem procedury (np. gdy zmieniony został bez uzasadnienia skład orzekający lub w składzie zasiadał sędzia, który powinien zostać wyłączony z udziału w wydaniu orzeczenia, bo odgrywał istotną rolę w uchwaleniu ustawy, która była przedmiotem rozstrzygnięcia). Takie orzeczenia mogą zostać uznane za nieistniejące względnie nieważne (zwłaszcza gdy w składzie orzekającym brali udział sędziowie powołani na już obsadzone miejsca). Można także rozważyć wznowienie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (chociaż w przeszłości Trybunał Konstytucyjny wykluczył możliwość wznowienia postępowania). Wreszcie może dojść do ponownej kontroli przepisów ustaw, które Trybunał Konstytucyjny uznał za zgodne z Konstytucją, ale na innej podstawie niż ta, na której oparł swoje orzeczenie Trybunał. Trudno w tej chwili przesądzić, które rozwiązanie zostanie przyjęte. Dwa pierwsze mogą budzić pewne wątpliwości, gdyż obowiązujące przepisy o Trybunale Konstytucyjnym nie zawierają regulacji dotyczących stwierdzania nieważności orzeczeń wydanych przez Trybunał ani wznawiania postępowania przed Trybunałem. Rozwiązanie trzecie jest z pewnością dopuszczalne. Ale aby mogło dojść do ponownej kontroli przepisów ustaw przez Trybunał Konstytucyjny, najpierw jego skład musi zostać ukształtowany prawidłowo. Konieczne byłoby zatem zaprzysiężenie trzech prawidłowo wybranych w 2015 r. sędziów.
Czy według Pana uda się przywrócić konstytucyjny porządek prawny i od czego to będzie zależało?
Stanowione w ostatnich czterech latach przepisy wielokrotnie naruszały konstytucyjną zasadę podziału i równoważenia się władz oraz ograniczały nasze prawa i wolności obywatelskie gwarantowane w Konstytucji i umowach międzynarodowych (np. wolność zgromadzeń przez stworzenie instytucji zgromadzeń cyklicznych). Do pełnienia urzędów powoływane są osoby, które nie gwarantują prawidłowego wypełniania obowiązków związanych z takim stanowiskiem, ponieważ nie mają właściwych kompetencji merytorycznych ani etycznych, a ich największym atutem jest wierność rządzącej większości. Największym jednak zagrożeniem dla praworządności jest podważenie wszelkich autorytetów i zaufania do działania władzy publicznej, czego wyrazem jest lekceważenie prawa przez organy Państwa. Przywrócenie konstytucyjnego porządku wymagać będzie moim zdaniem nie tylko uchwalenia odpowiednich ustaw, lecz także odbudowy autorytetu instytucji państwowych (np. Trybunału Konstytucyjnego), oraz zaufania do Państwa i jego organów. Odbudowa zaufania może potrwać niestety wiele lat. Dopiero gdy społeczeństwo przekona się, że nowe lub odbudowane instytucje działają sprawnie i zgodnie z zasadami praworządności, że prawa i wolności obywateli są respektowane, wtedy będzie można uznać, że proces przywracania konstytucyjnego porządku prawnego został zakończony.
Czy dobrym pomysłem byłoby zwołanie „okrągłego stołu dla praworządności” składającego się z przedstawicieli uczelni wyższych, środowisk społecznych, organizacji pozarządowymi i Kościoła?
Rozwiązanie obecnego konfliktu między władzą ustawodawczą i wykonawczą a władzą sądowniczą może nastąpić jedynie w drodze odpowiednich zmian legislacyjnych. Aby takie zmiany mogły zostać wprowadzone, konieczny jest dialog wszystkich zainteresowanych rozwiązaniem tego konfliktu podmiotów. Organizacje społeczne, środowiska naukowe, Kościół mogą być pomocne w wypracowaniu rozwiązań legislacyjnych, które zostaną zaakceptowane przez polityków. Jednak decydujące znaczenie ma osiągnięcie porozumienia między obecną większością sejmową i Prezydentem a opozycją. Organizacje społeczne, przedstawiciele nauki czy Kościoła nie mają możliwości zmiany obowiązującego praw, mogą jedynie swoim autorytetem wskazywać na możliwe rozwiązania, ale ich realizacja to zadanie dla polityków.
Czy obecnie mamy jeszcze Konstytucje RP?
Mamy Konstytucję, chociaż jej rola w naszym codziennym życiu – wobec ciągłego jej naruszania przez kolejne ustawy oraz praktykę organów państwowych (takim przykładem jest niewykonywanie prawomocnych orzeczeń sądów) – niestety znacznie się obniżyła. Konstytucja reguluje najważniejsze sfery życia publicznego w Państwie. Jej przestrzeganie jest obowiązkiem każdego organu państwowego. Niestety, gdy organy państwa postępują w sposób sprzeczny z Konstytucją, gdy stanowione są przepisy jawnie z nią niezgodne, a Trybunał Konstytucyjny przestał spełniać rolę strażnika Konstytucji (niedługo może to spotkać także sądy), to coraz trudniej jest się odwoływać do Konstytucji jako nadrzędnego praw w państwie. Konstytucja jest traktowana przez rządzącą koalicję – tak jak inne przepisy – w sposób instrumentalny. Władza wykonawcza, Prezydent, Sejm odwołują się do niej tylko wtedy, gdy jest im to „na rękę”. Konstytucja jest niewygodna, bo ogranicza sprawowanie władzy, narzuca określone rygory. Jeśli jednak ją odrzucimy, nie będziemy jej przestrzegać, zapanuje anarchia i chaos, którego skutków nie jesteśmy nawet w stanie przewidzieć. Dlatego tak ważny jest szacunek dla Konstytucji i bezwzględne podporządkowanie się jej postanowieniom interpretowanym jednak w sposób, jaki nakazują ustalone od wielu lat zasady wykładni. Niestety coraz częściej Konstytucja jest interpretowana przez polityków i część prawników w sposób, który urąga wiedzy prawniczej i utrwalonym zasadom w demokratycznym państwie prawnym. Przykładem takiej interpretacji Konstytucji może być twierdzenie o rzekomym sporze kompetencyjnym między Sejmem, Prezydentem a Sądem Najwyższym.
Jaka jest według Pana rola organizacji pozarządowych, takich jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Fundacji Batorego, w szczególności w realnej sytuacji ograniczonego budżetu RPO?
Rzecznik Praw Obywatelskich nie jest w stanie – przy pomocy urzędników swojego biura – kontrolować, czy nie są naruszane nasze prawa i wolności obywatelskie. Organizacje pozarządowe, takie jak Pan wymienił, zapewniają kontrolę przestrzegania naszych praw. Mogą bowiem nie tylko zawiadamiać Rzecznika Praw Obywatelskich o stwierdzonych naruszeniach, ale także inicjować postępowania w obronie obywateli (np. wnosząc pozew w sprawie cywilnej) czy brać udział w prowadzonych postępowaniach. Mogę przedstawiać sądom swoje stanowisko w sprawie (także w sprawie karnej). Wreszcie niebagatelną rolę organizacje takie odgrywają w podnoszeniu świadomości prawnej obywateli, informowaniu obywateli o przysługujących im prawach, kształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego.
Czy ustawa „dyscyplinująca” sędziów będzie pretekstem do kolejnych zmian w strukturze SN?
Obawiam się, że to był jeden z głównych powodów jej uchwalenia. Chodziło o wprowadzenie takich rozwiązań prawnych, które zagwarantują Prezydentowi wpływ na osobę, która obejmie stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Dzięki wprowadzonym zmianom sędziowie SN powołani do dwóch nowych Izb (Izby Dyscyplinarnej oraz Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych) wraz z sędziami powołanymi do pozostałych Izb przez Prezydenta na wniosek nowej Krajowej Rady Sądownictwa będą mogli wskazać kandydata na Prezesa ze swojego grona, którego Prezydent będzie mógł powołać. Prezydent już obecnie może wydawać regulamin Sądu Najwyższego. Powołanie na I Prezesa Sądu Najwyższego osoby lojalnej wobec obecnej większości ułatwi wprowadzanie dalszych zmian w Sądzie Najwyższym.
Czy ustawa „kagańcowa” jest według Pana realnym zagrożeniem dla niezawisłości sędziów?
Ustawa ta zagraża niezawisłości sędziów. Po pierwsze, pozwala karać dyscyplinarnie sędziów, w tym nawet przez złożenie ich z urzędu, za wydawane orzeczenia. Po drugie, może stanowić w rękach rzeczników dyscyplinarnych i powołanych przez Ministra Sprawiedliwości sądów dyscyplinarnych narzędzie do zastraszania sędziów. Możemy posłużyć się prostym przykładem. Prokuratura wnosi o zastosowanie aresztu tymczasowego przez sąd wobec osoby podejrzanej o popełnienie przestępstwa. Sąd nie wyraża na to zgody, gdyż w jego ocenie brak jest dostatecznych dowodów na popełnienie przestępstwa. W takiej sytuacji rzecznik dyscyplinarny może wszcząć wobec sędziego, który wydał to orzeczenie, postępowanie dyscyplinarne, twierdząc, że w ten sposób sędzia swoim zachowaniem uniemożliwia lub istotnie utrudnia funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości (w tym przypadku – prokuratury). Trzeba przy tym pamiętać, że postępowanie dyscyplinarne zostało ukształtowane obecnie w taki sposób, że rzecznik dyscyplinarny i jego zastępcy powoływani są przez Ministra Sprawiedliwości, Minister Sprawiedliwości powołuje także sędziów sądów dyscyplinarnych przy sądach apelacyjnych, Minister Sprawiedliwości może wnieść odwołanie od wyroku sądu dyscyplinarnego, może także wystąpić o wznowienie postępowania dyscyplinarnego. W składzie Izby Dyscyplinarnej SN, która orzeka jako sąd drugiej instancji w sprawach sędziów sądów powszechnych, zasiadają zaś sędziowie, którzy byli wcześniej prokuratorami. Jak więc widać, Minister Sprawiedliwości ma istotny wpływ na przebieg postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów. Można nawet rzec, że to postępowanie kontroluje. Po trzecie, w razie wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, którego czas trwania nie jest określony w przepisach, można zawiesić sędziego w czynnościach służbowych i zmniejszyć sędziemu wynagrodzenie nawet o połowę. Jeśli sędzia ma rodzinę na utrzymaniu, kredyt do spłacenia, już samo zmniejszenie wynagrodzenia na skutek zawieszenia go w czynnościach służbowych może wpływać „dyscyplinująco” na sędziego.
Czy stan obecny polskiego ustroju konstytucyjnego jest testem dla wartości Unii Europejskiej oraz sprawności instytucji UE?
Z pewnością. Unia Europejska jest wspólnotą prawa, oparta na wspólnej tradycji prawnej państw członkowskich. W traktacie o Unii Europejskiej, w jego art. 2, znajduje się odwołanie do poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka jako wspólnych wartości państw członkowskich. Jeśli te wartości są zagrożone w jednym państwie członkowskim, to organy Unii i inne państwa członkowskie powinny podjąć odpowiednie działania, zmierzające do zapewnienia poszanowania tych wartości. W Polsce zagrożone są obecnie zasady państwa prawnego. Przez zmiany legislacyjne w zakresie funkcjonowania Krajowej Rady Sądownictwa, zmiany w przepisach o ustroju sądów powszechnych, w tym wspominane zmiany przepisów o postępowaniu dyscyplinarnym, narażone są ponadto prawa człowieka – jednym z takich praw jest bowiem prawo do rozpoznania sprawy przez niezależny i niezawisły sąd. Dlatego też Komisja Europejska powinna wystąpić do Trybunału Sprawiedliwości o zastosowanie właściwych środków, które przywrócą w Polsce zasady państwa prawnego i poszanowania praw człowieka.
Rozmawiał: Bronisław Waśniewski-Ciechorski