Zwolniono podejrzanych o fałszywe alarmy bombowe. „No i co, panie ministrze Sienkiewicz?”
No i stało się. Policja przyznała, że zatrzymani w sprawie fałszywych alarmów bombowych w ponad dwudziestu różnych instytucjach zostali zwolnieni. Nie ma podstaw do dalszego ich zatrzymywania.
Informację uzyskałem z (przepraszam za słowo) publicznej telewizji. Niestety. Nie było konferencji ministra spraw wewnętrznych. No cóż. Łatwo odtrąbić „sukces”. Łatwo pochwalić się intensywną i „skuteczną” pracą podległych jednostek. Nieco trudniej przyznać, że prawdziwych winowajców nie udało się, przynajmniej jak dotąd, ustalić.
W tym miejscu chylę czoła przed Policją. Po ustaleniu faktów, po sprawdzeniu tego, co sprawdzić się udało, przyznała głośno i wyraźnie, że zatrzymane osoby były związane ze sprawą, ale zapewne nie ponoszą odpowiedzialności za to, co się stało. Zatrzymane osoby zostały zwolnione.
Panowie policjanci. Zadziałaliście naprawdę profesjonalnie i odpowiedzialnie.
Wierzę, że już bez medialnego szumu wprowadzanego przez Waszych zwierzchników, w zaciszu swoich pracowni spróbujecie ustalić, kto stał za tym brutalnym, bezmyślnym aktem terroru. Wierzę, że winnych potraficie postawić przed wymiarem sprawiedliwości. Życzę Wam tego. I nie chodzi tu o „pokazowy proces”, zakończony równie pokazowym wyrokiem. Chodzi o pokazanie, że nawet głupota, jeśli zagraża życiu lub zdrowiu innego człowieka, spotka się ze sprawiedliwą karą.
Wspomniałem tu postawę ministra spraw wewnętrznych. W związku z tym przypominam sprawę Brunona K. Faceta zatrzymano, publicznie oskarżono o przygotowania do najcięższych zbrodni, następnie skierowano na obserwację psychiatryczną. O ile pamięć mnie nie zawodzi, ktoś ostatnio przekazał informację, że teraz Brunon K. podejrzewany jest o próbę (chęć) zamordowania teściowej. Jeśli poprzednich zarzutów nie można udowodnić, to sprawa zaczyna być, powiem to delikatnie, żałosna.
Ale ta sama pamięć podpowiada mi, że afera Brunona K. wybuchła w momencie, gdy jednej z instytucji, mającej dbać o bezpieczeństwo państwa, przydatny był sukces. Duży i co najważniejsze, medialny. Tylko w żaden sposób nie mogę sobie przypomnieć, komu podlega ABW…