Czarne chmury nad Donaldem Trumpem
Prezydent USA w coraz większych kłopotach. Do politycznej gry, której celem jest odsunięcie Trumpa od władzy oficjalnie włączył się były szef FBI.
Były szef FBI zeznawał przed Senacką Komisją do Spraw Wywiadu. Dla wielu polskich komentatorów wydarzenie to jest symbolem „dojrzałej demokracji” i „prawdziwego patriotyzmu”. Mylą się jednak zasadniczo, ponieważ tak naprawdę przesłuchanie ma służyć walce politycznej, w której zresztą od dawna uczestniczy James Comey (uczestniczył w niej również kierując FBI). A wątek rosyjski, który rzekomo mógł mieć wpływ na wygraną Trumpa był i wciąż jest jednym z filarów strategii budowanie czarnego PR-u, za którą stoją doradcy obozu Demokratów. Co istotne, owi doradcy wciąż są aktywni i będą robili wszystko, aby doprowadzić do odwołania Donalda Trumpa przed upływem kadencji, tzn. do uruchomienia procedury impeachmentu.
Warto zadać pytanie, czy sytuacja, w której szef organów ścigania, który staje się politykiem i stara się osłabić wybranego niedawno prezydenta USA, mieści się w jakichkolwiek standardach państwa demokratycznego?
Otóż wydaje się, że nie są to standardy właściwe dla dojrzałej demokracji, w której organy ścigania kierowane powinny być nie przez polityków, a przez specjalistów i ekspertów.