MI5 zatrzymała Polaka za kradzież tajnych dokumentów. „Odbudowa służb jeszcze się nawet nie zaczęła”
Ponoć oficjalni przedstawiciele rządu polskiego poinformowali funkcjonariuszy brytyjskiego kontrwywiadu, że jeden z przebywających na wyspach Polaków wykradł plany okrętu podwodnego (atomowego?) i zaproponował ich sprzedaż swojemu, a więc polskiemu rządowi za około pięćdziesiąt tysięcy funtów.
Brytyjczycy chętnie skorzystali z okazji, na spotkanie ze „sprzedawcą” zamiast przedstawiciela Polskiego rządu poszedł pracownik MI5. (Czy w uzgodnieniu z polskim rządem?) W efekcie tej akcji Polak został aresztowany i przedstawiono mu już szereg zarzutów. Tak zrozumiałem medialny przekaz.
Nie wiem, jaka w tej sprawie jest prawda. Nie wiem, czy rzeczywiście przedstawiciele polskiego rządu „nadali” Polaka brytyjskiemu kontrwywiadowi. Ale w tym miejscu krzyczę do tychże przedstawicieli: powiedzcie! Powiedzcie głośno i wyraźnie, że to nie jest prawdą!
Rozumiem, że sytuacja mogła być skomplikowana. Oficjalni przedstawiciele polskiego rządu mogli obawiać się, że za ofertą Polaka mogą stać obce służby (brytyjskie, rosyjskie, amerykańskie, niemieckie, izraelskie lub dowolne inne). I „przyjęcie oferty” może być początkiem poważnego skandalu na forum międzynarodowym. Ale nawet w takiej sytuacji potrafię wyobrazić sobie cały szereg rozwiązań, z których na ostatnim miejscu będzie ujawnienie propozycji kontrwywiadowi brytyjskiemu.
Konsekwencje opisanego w mediach przypadku będą porównywalne z tymi, jakie wywołał sławny „raport Macierewicza” z likwidacji WSI. Mam wrażenie, że zdziesiątkowany tym raportem polski wywiad niczego się nie nauczył. Po raz kolejny w świat poszła informacja, że z polskim rządem współpracować nie warto. Bo jedynym pewnym efektem takiej współpracy będzie jej publiczne ujawnienie.
Wydaje się, że w pracy wywiadu powinna obowiązywać zasada dokładnie odwrotna: „żaden nasz współpracownik nigdy i nikomu ujawniony nie zostanie”. To jest święta zasada każdego normalnego wywiadu, każdych służb specjalnych. Po opublikowaniu raportu z likwidacji WSI wielu specjalistów służb specjalnych mówiło głośno, że odbudowa sprawności służby zajmie całe pokolenia. Jak można sądzić na podstawie opisanego przypadku, ta odbudowa nawet się nie rozpoczęła. Mam wrażenie, że nawet w warstwie intelektualnej.