Polityk śmieszny nie jest słuchany | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 3.04.2016

Polityk śmieszny nie jest słuchany

W polityce mówi się dużo. Ważne jednak, aby pamiętać o zachowaniu choćby minimum wiarygodności, bo to właśnie jej brak powoduje, że politycy, choć tak bardzo chcą uchodzić za poważnych, coraz częściej stają się zaledwie śmieszni. A śmiesznego prostu się nie słucha. Można oceniać jak jest ubrany, analizować jego zachowanie podczas wywiadu, ale nie traktuje się poważnie tego, o czym mówi.

balcerowicz-

Jednym z przykładów takiego śmiesznego jest Leszek Balcerowicz – postać kreowana przez niektóre media na „ekonomicznego eksperta”, „autora planu Balcerowicza”, „ojca polskiej gospodarki rynkowej”. Brzmi to atrakcyjnie, ale gdy pozna się całą historię polskich przemian gospodarczych lat 90 – wnioski są skrajnie odległe od medialnych kreacji: Balcerowicz – przeciętny ekonomista (wcale nie profesor), który posłusznie realizował szczegółowo rozpisany, niekorzystny dla Polski plan gospodarczy przewieziony do nas przez Amerykanów, stworzony to, aby z Polski uczynić duży rynek zbytu dla zachodnich towarów, zamykając przy tym praktycznie cały polski przemysł, czyli fundament naszej gospodarki.

Podobnie sprawa się ma w przypadku partii „Nowoczesna”, która w istocie jest sejmowym ramieniem środowiska, które wiele lat temu skupiło się wokół wspomnianego wcześniej Balcerowicza – Unii Wolności i tym podobnych tworów. Politycy „Nowoczesnej”, na czele z Ryszardem Petru w większości również są zaledwie śmieszni. A im bardziej starają się udawać poważnych, tym śmiechu jest więcej. Słynna „erudycja”, „profesjonalizm” i „wiedza” przewodniczącego Petru zostały tak wiele razy zdemaskowane, że urosły dziś wręcz do rangi symbolu bylejakości.

Nie warto w tym miejscu nawet wspominać o innych posłach a szczególnie posłankach (aktywistkach) „Nowoczesnej”, które z politykierskiego zapału, gorliwości i pustosłowia serwowanego Polakom uczyniły cnotę i znak rozpoznawczy. Hasło „myszka agresorka” dotyczące jednej z młodych posłanek „Nowoczesnej” nie jest przypadkowe i niezwykle trafnie opisuje nie tylko to, co owa pani sobą reprezentuje, ale śmiało może dotyczyć całej, malutkiej, bo mającej ok. 6 proc. posłów (29 osób!) formacji.

To, co można było przedstawiać w kampanii wyborczej – czyli atrakcyjnie brzmiące slogany – w realnej polityce nie ma żadnej wartości. Projekty ustaw „Nowoczesnej”, których nie ma, a które – jak często mówi Ryszard Petru – „będą przestawione w przyszłym tygodniu” to fundament, na którym stoi jedna z najmniejszych partii w polskim parlamencie. A jej chęć przejęcia władzy jest odwrotnie proporcjonalna do jakości posiadanych przez nią kadrowych zasobów.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange

Wyświetlono 3 komentarze
Napisano
  1. Romek pisze:

    Czysto propagandowy tekst – bez żadnych argumentów. To śmieszne, że w gazecie lokalnej ale mającej dość duży zasięg w regionie może ukazać się coś tak prymitywnego.

    • Smerfetka pisze:

      Romek weź przestań i rozejrzyj się, polski przemysł nie istnieje poza handele, handele i infrastruktura do handele, zalewa nas drogi szajs z zachodu a my Polacy mamy blokowany dostęp do rozwoju przemysłu. Owszem dostajemy pieniądze na handlową infrastrukturę i szkolenia jak dystrybulowac szajs i rozwijać zadłużenie u banksterów. Jak masz potomstwo i chcesz pożyć na swoim to przestań chramolić o LB i RB

  2. Marmures pisze:

    Autor trafia w punkt. Mam dokładnie podobne odczucia do tych wszystkich Petru i im podobnym pasożytom z Unii Wolności. Oni są już nawet nie żałośni.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika