Nagonka na Muchę
Obserwujemy właśnie solidarną (media, politycy, opinia publiczna) krytykę minister Muchy, która zaproponowała, aby ze względu na realizowaną regularnie w centrum Warszawy przez Jarosława Kaczyńskiego tzw. miesięcznicę katastrofy smoleńskiej, delegację rosyjskich piłkarzy z centrum Warszawy przenieść w inne miejsce.
Niewielka odległość między maszerującymi zwolennikami PiS, a mieszkającymi rosyjskimi sportowcami, może doprowadzić do niepotrzebnych i gorszących wydarzeń. Wielokrotnie słyszeliśmy przecież, że to „Rosjanie odpowiadają za katastrofę”, że „zabili polskiego prezydenta”, że „katastrofa smoleńska to zamach przygotowany wspólnie przez Tuska i Putina”.
Czy zatem nie jest prawdopodobne, że tym razem (gdy Rosjanie będą na wyciągnięcie ręki) dojdzie do nieprzyjemnych sytuacji, które następnie pokażą media na całym świecie? Otóż jest!
Nietrudno o iskrę zapalną prowokacji, gdy maszerujący tłum zwolenników PiSu, przechodzić będzie pod oknami ekipy rosyjskich sportowców.
Dobre zarządzanie to także, a może przede wszystkim, umiejętność przewidywania i minimalizowania zagrożeń. Tym razem minister Mucha taką umiejętność wykazała.
A co było złego w pomyśle, zaproponowanym przez minister Muchę? Żaden z komentatorów nie jest w stanie racjonalnie i przekonująco na to pytanie odpowiedzieć.
Zamiast tego, wszyscy powtarzają „to zły pomysł!”, „Mucha jest niekompetentna!”, „jest niedoświadczona!”, „nie nadaje się na to stanowisko!”.
Oczywiście dziś przedstawiciele PiSu zrobią wszystko, aby do żadnej prowokacji podczas marszu nie doszło, ale zrobią to tylko po to, aby pokazać, że minister Mucha myliła się proponując powyższe rozwiązanie.