Rzeczpospolita Obojga Narodów. Nasza dumna „Unia Europejska”
Biorąc pod uwagę całokształt historii Polski i starając się przy tym odrzucać emocje, tworzy się piękny obraz fantastycznej krainy. Jej losy często przeczą ogólnym zasadom logiki. Niewykorzystane momenty dziejowe, zwroty, zakręty i wiraże – tak ogólnie prezentuje się droga naszego narodu. Nieznający historii Polski czytelnik powinien wygodnie i stabilnie usiąść w fotelu, gdyż nie zawsze logiczny ciąg wydarzeń zakończy się równie racjonalnie. Martyrologia przeplata się z glorią i chwałą, zdrada z honorem godnego herosa, a przy odrobinie promocji i użycia języka literackiego może spokojnie konkurować na półce bestsellerów chociażby z Grą o tron.
Polacy z łezką, czasami przy wieczornych, zakrapianych napojami alkoholowymi spotkaniach, wspominają wieki XVI i XVII. Te lata powszechnie są uważane za te polskie przez bardzo duże P. Opowiadając o nich, prawie każdy ma przed oczami trylogię Sienkiewicza wspomaganą czasem tragiczną próbą ekranizacji bitwy wiedeńskiej – tam są ci nasi Polacy, bohaterowie i herosi naszej mitologii. I tak jak z mitami bywa – czasem nieco trzeba je wyjaśnić. Polska, jak dumnie nazywamy różową przestrzeń w atlasie historycznym na stronach dotyczących wieku XVI i XVII, nie jest tylko domem Polaków. Stanowimy tylko liczną grupę wśród „domowników”. Czasy jej świetności, aż do upadku, to losy wielu narodów kryjących się pod ideą „Rzeczpospolita”.
Podróżując przez jej miasta tamtych lat, nie spotkamy wśród Polaków ksenofobów, antysemitów czy ludzi, których dziwiłaby „inność”. W dobie szalejącej reformacji i kontrreformacji, wojen domowych na tle etnicznym i religijnym, upadku i narodzin dynastii, powszechnie rozprzestrzeniającej się wiedzy o nowych kontynentach, „fantastyczna” Rzeczpospolita tkwi niewzruszona. Cóż może zdziwić w końcu mieszkańców tego zakątka Europy? Od setek lat podróżują przez ich ziemie przybysze z zachodu, wschodu, północy i południa, osiedlają się uciekinierzy z innych regionów Europy. Władcy też nie zawsze są „nasi”. Pod godłem Orła i Pogoni usłyszymy: Litwinów, Tatarów, Żydów, Niemców, Rusinów, Ukraińców, Turków, Łotyszy, Estończyków, Szkotów, no i oczywiście Polaków.
Można śmiało powiedzieć, że ziemie Rzeczypospolitej ugościły w mniejszym lub większym stopniu każdego przedstawiciela z narodów europejskich. Z punktu widzenia religii zaś wszystkie wiary wtedy w Europie odnalazły się w Rzeczypospolitej. Od 1573 r. na mocy postanowień konfederacji warszawskiej wszelkie wyznania były sobie równe, co na ówczesne czasy było milowym krokiem kulturowym. Ponadto zwiększyła się emigracja ludności z zachodniej Europy uciekającej przed prześladowaniami. Dopiero tygiel kulturowy doprowadził do tej „świetności”. Zwycięstwa, sukcesy… Piękne karty naszego narodu były zawsze zapisane wieloma barwami. Trudno powiedzieć, czy bez obecności wielu narodów byłyby tak samo barwne i liczne.
Wieki złoty i srebrny były tworem często obcych władców i wielu grup etnicznych. Polska armia z tamtych lata miała swoje korzenie chociażby w jeździe chorwackiej, piechocie węgierskiej, szkockiej i niemieckiej. W jej szeregach znajdowała się mozaika Rzeczypospolitej: Polacy, Litwini, Rusini, regimenty niemieckie, szkockie i węgierskie, świetni w bojach i podjazdach Kozacy i Tatarzy. Łącząc idee sztuki wojennej wschodu i zachodu, była ona naprawdę bajkową, zabójczą kombinacją. To samo tyczy się naszej kultury i sztuki. Wiele jej tworów jest dziełem naszych obcojęzycznych przyjaciół, z którymi dzieliliśmy nasz dom. Nawet w czasach zaborów żyliśmy dalej obok siebie.
Społeczeństwo polskie po 1945 roku zostało bardzo skrzywdzone. Po kilkuset latach wspólnego dzielenia przestrzeni domowej z innymi narodami zostaliśmy sami. Ostatnie 70 lat jest dla nas nowym, niestety nieudanym, doświadczeniem. Szerząca się ksenofobia, rasizm i antysemityzm zupełnie nie pasują do Polaków z tamtych lat. Paradoksalnie nasze dumne narodowe ego jest owocem tolerancji i współpracy. Jako naród doświadczamy czegoś nowego: zabiegu Stalina w dziedzinie inżynierii społecznej, brutalnego cięcia w diagramach etnicznych Rzeczypospolitej. Jeśli mamy myśleć o przyszłości, naród musi nauczyć się bycia sami ze sobą, otworzyć się na siebie.