Co dalej z Nowoczesną? Jej przyszłość jest przesądzona
Co dalej z partią Nowoczesna? Choć Ryszard Petru próbuje dokonywać pewnych zmian w swoim ugrupowaniu – jej przyszłość najprawdopodobniej jest już przesądzona. Co ciekawe, wydaje się, że była ona przesądzona już wiele miesięcy temu.
Pisaliśmy o tym na początku 2017 roku, wskazując na jeden z kryzysów Nowoczesnej, który faktycznie okazał się być największym w krótkiej historii tej partii.
Czy to już koniec „Nowoczesnej”? Kto zastąpi partię Ryszarda Petru?
Pozorne zmiany personalne mają pokazać, że Nowoczesna się zmienia. Tyle tylko, że obok lidera partia dysponuje w zasadzie jedną medialną twarzą – jest to twarz posłanki Katarzyny Lubnauer. Trudno znaleźć w Nowoczesnej polityków, którzy intelektualnie byliby w stanie sprostać skądinąd niezbyt wygórowanym wymaganiom stawianym politykom przez dziennikarzy. A jednak – spośród niespełna 30 posłów Nowoczesnej i na tym polu partia ma bardzo poważny kłopot, bo arogancja i pewność siebie nie zastąpi wiedzy i merytorycznego przygotowania.
Kłopotem dla Nowoczesnej jest sam przewodniczący Petru, który wydaje się nie być właściwie przygotowany merytorycznie do bycia poważnym politykiem. Pomijając już jego wykształcenie i to, że jako absolwent „stosunków międzynarodowych” przedstawia się jako ekonomista – co już samo w sobie budzi kontrowersje – Petru, co pokazuje niemal każdy jego medialny występ, ma poważne kłopoty w zakresie wiedzy ogólnej. Kpiny zwłaszcza ze strony internautów wskazujące na jego liczne „wpadki” naprawdę mają uzasadnienie.
Jednocześnie Ryszard Petru – co z kolei wyjątkowo trafnie pokazali twórcy satyrycznego (choć mającego pewne znamiona reportażu) „Ucha Prezesa” jest postacią arogancką, o prostackich niemalże manierach. To nie może podobać się wyborcom. Nawet tym o skrajnie liberalnych poglądach.
Choć dla partii lider jest bardzo ważny, równie ważny jest program. Tu Nowoczesna jest jeszcze słabsza. Otóż przez wiele miesięcy w ogóle trudno było znaleźć jakikolwiek program ugrupowania. Na liczne pytania w tej sprawie – odpowiadano – „program będzie niebawem”, „program będzie za tydzień”. Do dziś prawdopodobnie nie powstał, a przynajmniej nic w tej sprawie nie wiemy.
Z kolei postulaty podwyższenia wieku emerytalnego, likwidacji programu 500+, wsparcia zachodnich korporacji i banków – raczej nie będą zachęcać większości wyborców.
W przestrzeni medialnej pojawiły się opinie sugerujące, że Nowoczesna znalazła się w kryzysie. Czy aby na pewno? A może partia Ryszarda Petru jest w takiej samej sytuacji, w jakiej była na początku swojej parlamentarnej aktywności? Z tą jedynie różnicą, że sondażownie z przyczyn oczywistych przestały już być przychylne dla ugrupowania, które ma poważne kłopoty finansowe? Ponad wszelką wątpliwość należy stwierdzić, że część sondaży, które wskazywały Nowoczesną jako lidera opozycji (sic!), a Ryszarda Petru jako kandydata na przyszłego premiera, były łagodnie mówiąc, bardzo wątpliwe w zakresie wiarygodności. Wydaje się, że politycy Nowoczesnej w pewnym momencie nawet w owe wątpliwe sondaże uwierzyli a szok i rozczarowanie, jakie spowodowały ostatnie wyniki pokazujące realne poparcie społeczne dla ugrupowania Patru spowodowały, że część składu Nowoczesnej odeszła do Platformy Obywatelskiej. Wniosek zatem jest taki, że nadmierne wykorzystywanie narzędzi marketingowym może być zgubne…
Kryzys
Przyjmując jednak roboczo, że Nowoczesna jest w kryzysie, spróbujmy ów kryzys zdefiniować. Otóż poza kryzysem personalnym, partia znalazła się także w kryzysie strukturalnym, tzn. nie dysponuje sprawnie działającymi strukturami terenowymi i co najważniejsze – nie ma funduszy na działalność, pozostaje jej za to do spłacenia spory kredyt zaciągnięty na poprzednią kampanię parlamentarną.
„Nowoczesna” bez dotacji. Petru: „Właściwy adresat, niewłaściwy numer konta”
Tzw. „nowe otwarcie” Nowoczesnej, które prawdopodobnie zostało wymyślone przez specjalistów od PR jest w istocie ruchem pozornym, który przecież w żaden sposób nie zmieni spadkowych tendencji dla partii Ryszarda Petru.
W tym miejscu warto sięgnąć do najnowszej historii polskiego parlamentaryzmu, w której przecież pojawiały się rozmaite partie, które łączyło jedno – były to ugrupowania jednokadencyjne. Ostatnią taką partią był Ruch Palikota, która podobnie jak Nowoczesna, będąc w kryzysie, dokonała „nowego otwarcia”. Tyle tylko, że Janusz Palikot „nowe otwarcie” marketingowo przeprowadził znacznie sprawniej i mądrzej – przeprowadził badania socjologiczne, w efekcie czego zmienił nazwę partii i… założył okulary. Oczywiście beż pożądanego skutku.
Jak będzie z Nowoczesną – nietrudno się domyślić. Sondaże dają tej partii poracie wahające się na granicy progu wyborczego, wiele wskazuje na to, że kolejne badania opinii publicznej mogą nawet wprowadzić Nowoczesną z Sejmu. Ważniejsze pytanie brzmi – czy na polskiej scenie politycznej pojawi się jakieś nowe ugrupowanie? A może kilkuprocentowe poparcie, które pozostanie po Nowoczesnej w całości zagospodarują już istniejące ugrupowania?