Agencja Rozwoju Przemysłu i skandaliczne praktyki za publiczne pieniądze
Od pewnego czasu zaobserwować można dziwne zjawisko. Podmioty korzystające z publicznych pieniędzy zatrudniają wyspecjalizowane firmy, które przygotowują całe kampanie mające wpływać na opinię publiczną, mają kreować niekoniecznie prawdziwy, ale zawsze ściśle określony wizerunek. (Jeśli nasz – to jak najlepszy, jeśli naszych politycznych konkurentów – to oczywiście jak najgorszy).
Niedawno prasę obiegła informacja o skandalicznych praktykach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w tym zakresie (Patrz: Wizerunek na Facebooku za publiczne pieniądze. „Premier powinien natychmiast podać się do dymisji”).
Teraz, prawie przemilczane w głównych mediach, wychodzą na jaw identyczne praktyki stosowane przez Agencję Rozwoju Przemysłu – w kontekście sytuacji Stoczni Gdańskiej, której ta jest jednym z udziałowców. Konkretnie chodzi o współpracę ARP z agencją piarowską, której zadaniem miało być przygotowanie opinii publicznej do zamknięcia gdańskiej stoczni.
Zdaniem bardzo wielu, skandalem jest fakt, że za publiczne pieniądze próbuje się kształtować w oczach opinii publicznej nieprawdziwy, świadomie zafałszowywany wizerunek takiej czy innej grupy ludzi. Skandalem jest także i to, że każda z wymienionych wyżej instytucji, tak niechlubnie wpisujących się w naszą rzeczywistość, posiada swego rzecznika prasowego.
Okazuje się, że ci ludzie (rzecznicy prasowi), powołani do informowania opinii publicznej, opłacani publicznymi pieniędzmi, muszą wspomagać się kolejnymi publicznymi pieniędzmi, wydawanymi na usługi firm doradczych, które pokazują, co i w jaki sposób ci rzecznicy mają „gawiedzi” przekazywać.
Jeśli moje państwo stać na tak niefrasobliwe wydawanie pieniędzy, to musi być to państwo wyjątkowo bogate. Tylko dlaczego nie ma w nim pieniędzy na realizację wielu innych, znacznie ważniejszych zadań?