Bicie, zastraszanie, obrażanie – oto wnioski z pierwszego dnia procesu ws. Ewy Tylman
Picie alkoholu na służbie, zastraszanie podejrzanego, bicie, obrażanie, rozmaite inne szykany – takie metody działania policji ujawnił pierwszy dzień procesu ws. śmierci Ewy Tylman.
„Policjanci nie pozwolili mi nawet mieć adwokata. Pełnomocnictwo dla mecenasa, które podpisałem, zostało przez policjanta podarte i wyrzucone. Policjant powiedział, że taka ciota jak ja nie ma prawa do adwokata. Jeden policjant, podczas gdy mnie pilnował, pił alkohol. W czasie przesłuchania policjant zrzucił mnie z krzesła”.
To zaledwie fragmenty obszerniejszych zeznań oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman Adama Z.
Za nami pierwszy dzień procesu, który jest jawny dla opinii publicznej. Jak tak dalej pójdzie, to możemy być świadkami spektakularnej porażki prokuratury i gigantycznej kompromitacji policji. Na dziś wszystko na to wskazuje.
Po pierwsze, nie ma na to dowodów. Oczywiście trudno byłoby je udowodnić, bo potrzebny byłby… świadek. A prócz zatrzymanego znajdowali się tam tylko policjanci. Mimo wszystko jednak nie można za bardzo zawierzyć temu, co powiedział podejrzany, bo raz powiedział, że gdy Ewa Tylman wpadła do wody, to uciekł szybko z miejsca zdarzenia, a zaprzeczył swoim pierwotnym słowom (!).
Po drugie, takie zachowanie policji nie dziwi, bo trzeba przycisnąć podejrzanego czasami takimi środkami. Nie bronię postawy policji, nawet jeśli okazałoby się to prawdą, tylko za wiele poszlak wskazuje tutaj na tego Adama.
Po trzecie, czemu służyć ma ten ostatni, dość wymowny akapit? Jaka kompromitacja? Kompromitacją byłoby wypuszczenie jedynego podejrzanego.
TYLKO Adam Z. był widziany ze zmarłą Ewą Tylman. Przyglądam się tej sprawie od samego początku. Przeanalizowałem każdą z wersji, prześledziłem doniesienia policji, świadków i ogólnie ludzi z otoczenia Ewy i Adama. Poza tym słuchałem i oglądałem działania Rutkowskiego. Mam zatem swoje przemyślenia i wnioski. Krótko podsumowując, wszystko wskazuje na Adama. Zresztą nie ma i nie było dotąd NIKOGO innego w kręgu poważnych podejrzeń, kto mógłby doprowadzić do zaginięcia i późniejszej śmierci Ewy Tylman.
Mam nadzieję, że ta sprawa nie będzie się za długo ciągnęła, bo to tylko strata czasu i pieniędzy. Nie napiszę, że to Adam jest winny, bo od tego jest sąd. Oby winny otrzymał surową karę.
„Trzeba przycisnąć podejrzanego czasami takimi środkami”. Co ty bredzisz? Takie zachowanie pokazuje tylko słabość policji. W ten sposób przyciskając każdy przyzna się do wszystkiego. Tyle że to nie jest docieranie do prawdy. A zadaniem organów ścigania jest dochodzenie do prawdy! I to metodami skutecznymi. Stosowanie tortur nigdy nie jest skuteczne. No chyba że chodzi tylko o znalezienie kozła ofiarnego. A gdzie dochodzenie do prawdy?