Chłopcy w krótkich spodenkach: „Zrobiliśmy Amerykanom łaskę” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 7.07.2014

Chłopcy w krótkich spodenkach: „Zrobiliśmy Amerykanom łaskę”

Pamiętacie ostatnią „aferę taśmową”? Pamiętacie! Ja będę ją nazywał aferą nagraniową. Będzie bliżej rzeczywistości. Zastanawiacie się, skąd ten tytuł? Akurat taki przyszedł mi do głowy. Dlaczego? No cóż. Myślałem, że na stanowiskach w rządzie, w szeregach „elity” politycznej (cudzysłów nie jest przypadkowy) mamy dorosłych facetów, którzy potrafią bronić naszych interesów. Którzy mają jakąś godność. No cóż.

Chłopcy w krótkich spodenkach: „Zrobiliśmy Amerykanom łaskę”

Myślałem. Do niedawna. Gdy usłyszałem pana prezesa Narodowego Banku Polskiego, jak bodaj w programie „Kropka nad i” tłumaczy się z określenia jednego ze swoich kolegów mianem „dygotalnego”, zmieniłem zdanie. Otóż, wbrew temu, co wszyscy mogli bardzo dokładnie usłyszeć, pan stwierdził, że w osławionej rozmowie z ministrem Sienkiewiczem użył określenia nie „dygotalny”, a „piwotalny”. Co z angielska ma oznaczać coś na kształt „obrotowy”.

Do zmiany zdania o naszych „elitach” przyczynił się także pan Sikorski, piastujący ciągle stanowisko Ministra Spraw Zagranicznych. Polską „murzyńskość”, użytą w rozmowie z p. Rostowskim powiązał pięknie „inaczej” z bliżej nieznanym ruchem literackim. A jakiś czas później przekonywał opinię publiczną, że widocznie źle zrozumiała to, co usłyszała.

Wszak pan, jeszcze ciągle Minister Spraw Zagranicznych, nie powiedział, że „zrobiliśmy Amerykanom laskę”, ale zrobiliśmy im „łaskę”. No cóż, panowie. Można i tak. Choć te tłumaczenia przypominają mi troszkę dziecięce lata. Stosowaliśmy takie w czasach, gdy biegaliśmy w krótkich spodenkach. Tylko, szanowni panowie, krótkie spodenki nie przystoją na stanowiskach prezesów, ministrów. Nawet Rzeczpospolitej.

Przyznaję. Nigdy nie lubiłem ministra Rostowskiego. To się pewnie nie zmieni. Ale jego zachowanie po sławnej aferze nagraniowej zdecydowanie różni się od zachowań wspomnianych wyżej panów. Gdy w rozmowie z p. Sikorskim minister Rostowski użył mało eleganckiego określenia w stosunku do jednej z koleżanek, potrafił w jej obecności, publicznie ją za swoje słowa przeprosić. Jako jedyny zachował się jak mężczyzna. Zyskał tym mój jeszcze większy szacunek. (Tym akurat zawsze go darzyłem).

Panowie bohaterowie afer, aferek i skandali. Uczcie się dobrych manier od p. Rostowskiego. Wydaje się, że wśród was jest jedynym, który może już długie spodnie nosić.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika