Czy 11 listopada nastąpi w Polsce przewrót polityczny?
Patrzę na to, co dzieje się w Rzeczpospolitej w przededniu setnej rocznicy odzyskania niepodległości i jestem pełen pesymizmu. To, że urzędująca władza nie potrafi zorganizować należycie obchodów tak wielkiego święta, nie jest żadną niespodzianką. Ale to, że urzędująca władza nie widzi niebezpieczeństw wiszących nad Polską w okresie tak wielkiego święta, jest już praktycznie tej władzy dyskwalifikacją.
Od pewnego czasu w mediach, nie tylko polskich, trwa zmasowana akcja propagandowa, której celem jest „ostrzeżenie” Europy (a może i świata), że w Polsce odradza się faszyzm. Zwracam uwagę na to określenie. Bo sugeruje ono, że ten ruch istniał w Polsce i miał się dobrze. Taka narracja może oznaczać, że jest to kolejny krok do „nauczenia” opinii publicznej wspólnej Europy, że to polski faszyzm był przyczyną wybuchu drugiej wojny światowej. (Bo skąd w Polsce obozy koncentracyjne).
Od pewnego czasu policjanci, w ramach wyrażania społecznego niezadowolenia, wykazują się złym stanem zdrowie i zaczynają się leczyć. Jestem głęboko przekonany, że jest to „zupełnie spontaniczne” działanie funkcjonariuszy. Realizowane w przededniu spodziewanych wyjątkowo licznych społecznych zgromadzeń, zawsze niosących ze sobą zagrożenia zakłócania ładu i porządku publicznego. (Przy okazji. Ciekaw jestem, czy temat zwolnień lekarskich funkcjonariuszy w jakikolwiek sposób zainteresował naszych specjalistów od działań niejawnych. Czy na biurku Premiera i Ministra Spraw Wewnętrznych znalazły się stosowne raporty mówiące o tym kto, w jakim celu, w jaki sposób i za czyim pośrednictwem to zorganizował. Innymi słowy: czy ktoś pokazał, że mamy służby specjalne)?
Przez ostatnich kilka miesięcy trwa zamieszanie wokół warszawskiego Marszu Niepodległości. Raz ma być, raz nie ma być. Raz Prezydent Rzeczpospolitej weźmie w nim udział, raz nie. Raz ma to być wspólny marsz Polaków, raz – grup związanych z ruchem narodowym.
„Sympatyzujący” z władzą samorządowcy, w trosce o „bezpieczeństwo obywateli”, zakazują organizacji marszu. W odpowiedzi władza zapowiada, że zorganizuje marsz „prezydencko – rządowy”. Całkowicie niezależne i niezawisłe sądy uchylają decyzje samorządowców (przy okazji skutecznie pogłębiając rodzący się chaos). W efekcie już wiemy, że w jednym czasie i miejscu mogą zaistnieć dwa społeczne zgromadzenia.
Co na temat organizatorów tych zgromadzeń wiedzą tak zwane służby? Nie mam dostępu do informacji przekazywanych w normalnych krajach tylko najważniejszym osobom w państwie. Jestem jednak dziwnie „spokojny”, że nasze VIP-y nie otrzymały żadnych niepokojących wieści. Jestem też głęboko przekonany, że „prezydencko – rządowa” część organizatorów marszu zapewni udział w nim co najmniej (tu wpisz dowolny nr) dywizji zmechanizowanej (podzielonej na brygady, pułki, bataliony, kompanie. Niekoniecznie w mundurach sił zbrojnych).
Co będzie się działo poza Warszawą? Totalna opozycja nie potrafi przyjąć porażki wyborczej sprzed trzech lat. I praktycznie od dwudziestego piątego października 2015 roku robi wszystko, co tylko możliwe, by zdestabilizować sytuację w Polsce.
Demokratycznie wybrane władze nie potrafią skutecznie odbudowywać siły państwa. Pierwsza poważna potyczka pomiędzy obiema stronami politycznego sporu miała miejsce w trakcie osławionej okupacji sali plenarnych posiedzeń Sejmu. (Przypomnę. Nie uchwalenie budżetu na 2017 rok w terminie mogło skutkować rozwiązaniem Sejmu i przedterminowymi wyborami. Chyba taki wówczas był cel opozycji). Tamto starcie wygrał, acz z trudem, legalnie wybrany rząd Rzeczpospolitej. Wiele wskazuje na to, że jutro, 11 listopada 2018 roku, może dojść do kolejnego zwarcia.
Spodziewam się, że będziemy świadkami wielu działań prowokacyjnych, mających udowodnić, że w Polsce dzieje się źle. Że Polska zaczyna stanowić zagrożenie dla Europy, że w Polsce łamane są zasady demokracji, państwa prawnego, nawet prawa człowieka. Co powinno skutkować bezwzględnym wyeliminowaniem z życia publicznego obecnie rządzących.
Żeby wszystko było jasne przypomnę tylko, że w dalszym ciągu obowiązuje ustawa z dnia 7 lutego 2014 r. o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. I niech Was nie zwiedzie „słodki” tytuł tej ustawy! Mimo wszystko, w przededniu setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, przywrócenia istnienia Państwa Polskiego, życzę wszystkim Czytelnikom kolejnych stu lat niepodległości, suwerenności, niezależności Rzeczpospolitej. Może pełnej swarów, ale jednak bez nienawiści.