Debata na dwa głosy: Homoseksualizm – norma czy choroba?
Homoseksualizm jest nieuporządkowaniem emocjonalnym stanem, z którym nikt się nie rodzi, lecz nabiera podczas życia.
Potężne homolobby i jego naukowcy dają o sobie znak przy debacie na temat homoseksualizmu. Wszyscy naukowcy, którzy opowiadają piękne historie o tym, jak to można być szczęśliwym będąc homo mówią nieprawdę. To nie badania naukowe, lecz świadectwa wielu homoseksualistów mówią o tym, że związki tego typu, są niestety tylko płciowym przeżyciem i nic poza tym. Wiele małżeństw, związków homoseksualnych szybciej się kończy niż zaczyna, ponieważ żyjąc w kłamstwie na temat tego, że jest to coś normalnego, takie osoby odczuwają smutek.
Środowiska lewicowo-liberalne na siłę próbują wcisnąć społeczeństwo w ramy tej „normalności”. Część obywateli buntuje się przeciw temu i fantastycznie, ponieważ kłamstwo trzeba nazwać kłamstwem. W swojej książce Richard Cohen pisuje, że „wchodząc do gej-barów czuje dziwny smutek”. Sam były gej opisuje, że nie są to relacje oparte na miłości i prawdzie, tylko na przeżyciach płciowych i kłamstwie. Zazwyczaj homoseksualiści zakochują się ze względu na sylwetkę i ciało tego lub tej drugiej. Potem przychodzi codzienność, która przychodzi z igłą i przekuwa tą bańkę mydlaną.
W słowach „homoseksualizm jest jednostką chorobą i trzeba to leczyć” – nie jest nic złego, ponieważ, to stwierdzenie nie uderza w osobę tylko zjawisko jakim jest homoseksualizm. Podziwiam lekarzy, którzy umieją nazwać homoseksualizm jednostką chorobową, oczywiście z pewnym wyczuciem.
Kościół nie potępia homoseksualistów, każe podchodzić do nich z szacunkiem. Wśród grzechów, które zamykają ludzi na przyjęcie daru zbawienia Pismo Św. wymienia czynne uprawianie homoseksualizmu (a bynajmniej nie odczucia homoseksualne):
„Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor 6,9; por. Rz 1,26-27; 1 Tym 1,9-11).
W Księdze Kapłańskiej czytamy:
„Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli” (20,13 por. 18,22).
„Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie … ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci” – grzmi św. Paweł (List do Rzymian 1,26-27 i 32)
Wśród wielu publikacji dotyczących tej tematyki, osoba homoseksualna często ma do czynienia z komentarzami bądź wypowiedziami, które szczególny nacisk kładą na słowa „homoseksualizm” i „potępienie”. Często tworzy to wrażenie, że osoba homoseksualna ma wybór: albo radykalnie zmieni się w kogoś innego, albo nie ma dla niej miejsca ani w Kościele, ani u Boga. Stąd warto wczytać się dokładnie w tekst Pisma Świętego i Katechizmu Kościoła Katolickiego i podkreślić:
- W Piśmie Św. jest mowa o grzesznym współżyciu seksualnym, żądzy, cielesnym obcowaniu
- Konsekwencją jest wezwanie w Katechizmie do czystości, jednocześnie dopuszczone są „bezinteresowne” przyjaźnie, należy pamiętać o wstrzemięźliwości seksualnej
- Wyraźnie potępiony jest homoseksualizm jako akty homoseksualne, a nie osoba homoseksualna, co jest fundamentalne w odczytywaniu miejsca i życia w Kościele osób homoseksualnych – wyraźnie zachęca się do korzystania z sakramentów
- Sam Katechizm stwierdza, że osoby homoseksualne „nie wybierają” homoseksualizmu (dlatego hipoteza, iż osoby homoseksualne wybrały sobie homoseksualizm, jest w sprzeczności z Katechizmem). W dokumencie tym znaleźć można wyważone ujęcie złożonego, w znacznej mierze wciąż nieprzeniknionego problemu, jakim jest kondycja homoseksualna.
„Znaczna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Osoby takie nie wybierają swej kondycji homoseksualnej; dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować je z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swej kondycji.”
Tradycja, opierając się na Piśmie Świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że „akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane”. Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym przypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.
„Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześcijańskiej” (KKK 2357- 2359).
Naukowcy potwierdzili, że dla dziecka najlepszą sytuacją jest, gdy owo nowe stworzenie ma mamę i tatę. Niestety badania pokazują, że dzieci wychowane w rodzinach homoseksualnych, nie funkcjonują najlepiej.
Homoseksualizm jest, był i będzie chorobą i nie zmienią tego żadne skreślenia z listy chorób. Dla człowieka wierzącego jest to proste, jeśli człowiek rodzi się homo, to wtedy Bóg musiałby się pomylić. To sprytny zabieg, który ma uderzyć w nieomylność Boga. Stwórca jest nieomylny, dlatego nie mógł przy stworzeniu kogokolwiek się pomylić. Jest wiele fantastycznych świadectw ludzi, którzy wychodzą z homoseksualizmu, np. Richard Cohen – autor książek „Wyjść na prostą”.
Więc wg mnie nie można potępiać homoseksualistów, ale z drugiej strony uważanie tego za normalne, nie pomoże. To tak jakby założyć ciemne okulary, skoro już to robią to uznajmy to za normalność. To nie jest żadna pomoc dla osób o skłonnościach homoseksualnych, lecz uznanie, że mamy w głębokim poważaniu to, co się z nimi dzieje i ich życie. Tolerancja to inaczej: „Nie interesuje mnie twój los, co się z Tobą stanie itd. więc rób co chcesz, możesz się nawet zabić”.
Niewiele mediów przekazuje informację, że najwięcej samobójstw popełniają geje/ lesbijki. Walka o człowieka, to nie tylko walka o niewiniątka zagrożone aborcją, ale również o te osoby mające skłonności homoseksualne, walka aby politycznie poprawna lewica nie zagłaskiwała problemu, a prawicowy konserwatyzm, który poniekąd każdy z nas ma, nie zmuszał tych osób do ukrywania się „pod płaszczykiem normalności”
Podczas powstania publikacji, bardzo pomocne okazały się informacje z portalu chrześcijanin-homoseksualny.pl, który polecam wszystkim osobom będącym w Kościele, i odczuwające skłonności homoseksualne.
Witam
Mój pogląd wyłożyłem w poprzednim artykule polemicznym.
Tutaj zwrócę tylko na pewną niespójność w wykładni kościoła.
„Żądza” jest interpretowana jak grzech, coś wstrętnego. Lecz bez niej nie byłoby prawidłowego rozwoju gatunków. Pan Bóg dał nam testosteron. Czyż nie.
A na dodatek Święte Oficjum poważnie rozważało, czy stan, jakiego dostąpimy w raju to będzie orgazm. Wtedy żądza byłaby naturalną drogą do raju.
Pozdrawiam
Katolicyzm jest jednostką chorobową i trzeba ją leczyć. Nie, nie obrażajcie się proszę, przecież to uderza tylko w zjawisko a nie w osoby = Retoryka level Korzeniewski. Poza tym jak zwykle tekst jest szczytem niechlujstwa, który wypadałoby poprawić i to jak najszybciej. To nie jest styl, to jednostka chorobowa zwana grafomanią (nie obrażam autora ani tekstu, tylko samo zjawisko = retoryka wdłg. F. Korzeniewskiego). Od odbierania homoseksualistom człowieczeństwa i uznawania ich za chorych, krótka droga do przymusowych sterylizacji i obozów resocjalizacyjnych. Nie pozdrawiam autora