"Francuzi mają już dość rządu lewicy". I dość polityki w ogóle? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 25.04.2017

„Francuzi mają już dość rządu lewicy”. I dość polityki w ogóle?

Nazywają ich największą partią polityczną we Francji. To nie Front Narodowy, ani Nowa Partia Antykapitalistyczna, ani też pseudo liberałowie. To ci obywatele, którzy postanowili nie głosować.

fot. Maciej Bielawski

Już w 202 we Francji nie głosowało pomiędzy 8 a 9 mln obywateli… Pomimo zwykle wysokiej frekwencji wyborczej (w niedzielę było to ok. 69 % oddanych głosów) stała grupa obywateli już od lat wstrzymuje się od głosowania. I dołączają do nich kolejni. Zatem nowy prezydent Francji będzie nim tylko dla jakiejś części społeczeństwa. Reszta wyjdzie znowu na ulice w proteście przeciwko politycznej maskaradzie.

Francuski wokalista i działacz społeczny Francois Lalanne ma 58 lat, wygląda nieco jak hipis. W wywiadzie udzielonym pismu Wschód Słońca (miesięcznik Soleil Levant poświęcony jest naturalnej medycynie,rozwojowi osobistemu i zmianom na Ziemi) mówił niedawno o społeczeństwie plutokratycznym, o obsesji konsumpcji, o tym że nie będziesz szczęśliwy dzięki najnowszemu modnemu smartfonowi, o własnym odkryciu życia praktycznie bez dóbr materialnych, o miłości która pozwoli utworzyć harmonijne społeczeństwo byśmy odzyskali prawdziwa demokrację zamiast tego rządu mafijnego, w którym wszyscy są zadowoleni i podzielili się tortem, a Ty się męczysz i ledwo starcza do końca miesiąca: a oni bawią się, ucztują… identycznie jak w czasach Rewolucji Francuskiej: a to była rzeźnia.

Mówi o Francji, której dług zagraniczny rośnie w potwornym tempie 300 tys. €/minutę, o jeszcze aktualnym prezydencie Hollande, który jest za to odpowiedzialny i odejdzie z 36 tysiącami euro miesięcznej emerytury! O politycznych tyranach którzy chcą rządzić innymi. Ale to tylko kilka procent społeczeństwa…

A media niestety jak zwykle nakręcają atmosferę wyborów nieustannymi analizami.

Przy plaży spotykam starsza parę. R1; Tak, glosowaliśmy, ale w drugiej turze już raczej nie będę głosował – mówi enigmatycznie on, a ona dodaje: Francuzi mają już dość rządu lewicy!

Na północy z kolei lewicowy mer miasteczka R1; gdzie w niedzielę wygrała Marine Le Pen R1; zagroził że jeśli zwycięży ona także w drugiej turze to on, mer, rezygnuje że stanowiska piastowanego prawie od dziesięciu lat: nie poświęcę mego życia gnojom!

Wynik pierwszej tury wyborów mało kogo tu we Francji zdziwił… W drugiej turze ma zadziałać stary mechanizm: głosujmy na kandydata A, mimo iż go nie popieramy, no ale zróbmy to, by nie zwyciężyła B!

Dora: R1; Mieszkam we Francji ponad 20 lat, ale dopiero teraz głosowałam, wcześniej miałam to gdzieś. Mój kandydat był merem i posłem, lecz wcześniej po prostu pasterzem w południowej Francji… i obszedł kawał kraju na piechotę! Mimo mocnego „wiejskiego” akcentu nauczył się trzech języków obcych – w tym hiszpańskiego, by móc się dogadać z pasterzami w Pirenejach. Pan Lasalle robi sympatyczne wrażenie, oczywiście do wielkiej Piątki się nie załapał ale też nie był wczoraj ostatni, siódma pozycja to spory sukces!

A moja koleżanka, która mieszka w dzielnicy blokowisk, poszła wczoraj do urny z zamiarem głosowania na Monsieur Fillona, zresztą kolegę Sarkoziego i… jak zobaczyła uczestników kolejki R1; sami kolorowi – to mimo, iż tam mieszka od urodzenia, zagłosowała na Marine haha.

fot. Maciej Bielawski

Francuska kampania wyborcza obfitowała tego roku także w momenty przezabawne, tzn. takimi były one dla opinii publicznej a nie dla kandydatów: ci drudzy byli nieraz bezlitośnie obsypywani mąka, obrzucani jajkami. A i prasa nie zostawiła suchej nitki na większości z nich, piętnując niemiłosiernie afery (np. kandydata Fillon, który „wyprowadził” setki tysięcy euro na fikcyjne zatrudnienie swej żony Penelopy) oraz wyśmiała gafę Emannuela Macrona, który położona w Ameryce Środkowej egzotyczną Guyanę R1; byłą francuską kolonię – nazwał niedawno „wyspą”… (Guyana ostatnio ostro się buntuje przeciwko scentralizowanemu systemowi, ale jak donosi dzisiejsza prasa kilka miliardów euro wpompowane w nią przez Paryż ma podobno zakończyć ten kryzys. Uff, Republika ma gest !)

No ale jak wiadomo tempo kampanii wyborczej bywa zawrotne, kandydatom plączą się języki. Wszystkich przebił chyba jednak ustępujący prezydent Hollande, w swym przemówieniu oznajmiając że „zostawił kraj w lepszym stanie niż go zastał„! Optymizm i samozadowolenie ponad wszystko.

A dalej ma być coraz szybciej, jazda już prawie bez trzymanki, bo 7 maja już niedługo, maszyna politycznego marketingu wyje na wysokich obrotach, pytanie kto na tym skorzysta… bo kandydaci, szczwane lisy, obiecali co najlepsze przyszłym wyborcom, oskarżając się jednocześnie nawzajem o populizm, brak kompetencji, układy itd: czy nie brzmi to znajomo?

Michał: -Bywam we Francji przejazdem. Ale widzę, że ostatnio macie co roku ludyczne mega imprezy, polegające paradoksalnie na odciąganiu uwagi od ukrytych afer i ekonomii w stanie rozpadu, tzn. w ubiegłym Euro 206 a teraz: wybory ! W ramach tychże wyborów obywatele Piątej Republiki pewnie będą mogli wybrać sobie pomiędzy oszustem Fillon czy pseudolewicowym masonem Melenchon oraz Emanuelem czyli byłym bankierem Rotszylda, żonatym (pewnie dla przykrywki) z Panią po sześćdziesiątce, a Marine czyli tej co mówi głosem ludu plus przyjaźni się z państwem żydowskim i jedzie na pieniążkach z ruskiego banku w dodatku… bo nie wierzę, iż pozostałym kandydatom uda się dotrwać do końca tego politycznego pojedynku. Fikcyjny podział na lewicę i prawicę, farsa jak dla mnie… (Rozmawiamy na początku kwietnia).

Hostessa rozdająca kawę pomiędzy pięknym parkiem a wybrzeżem Morza wzdycha: -Waham się, czy głosować: to oszustwo, a jak jest w Waszym kraju? Mówię wykrętnie, że polityka zwykle daje wybór pomiędzy złym a gorszym. A to dobre, złym a gorszym R1; śmieje się dziewczyna.

Helena, osteopatka: R1; Nie glosowałam, miałam wakacje. Ale nie interesuję się polityka, nie znam się na tym, czuję że to nie dla mnie, jest to zbyt skomplikowane. Nie jestem w stanie zrozumieć jak mogę wpłynąć na ten system…

Przy Dunkierce, położonej niedaleko Calais funkcjonuje nadal duży obóz dla uchodźców. Mer miasteczka jest lewicowy, chce im pomagać. Ostatnio jednak wybuchły tam spore zamieszki pomiędzy irackimi Kurdami a Afgańczykami. Francuskie tegoroczne wybory mają dać znowu społeczeństwu nadzieję na jakieś panaceum, które rozwiąże te wszystkie problemy. Ale ci, którzy nie glosują, wyrażają radykalnie swój sprzeciw i coraz częściej wychodzą na ulice: ostatnie zamieszki w centrum stolicy podczas tzw. nocy barykad miały ostry przebieg i zapłonęły w podparyskich miejscowościach samochody. Dla nich rozwiązaniem nie jest ani Macron, ani Le Pen. Ani przedłużony -kolejny raz – do 15 lipca stan wyjątkowy!

No i ataki terrorystyczne… Kolejny zamach w kraju nad Sekwaną może wydarzyć się jeszcze przed drugą turą wyborów prezydenckich. I jeśli dojdzie znowu do takiej tragedii, będzie ona wiatrem w żagle dla partii Marine Le Pen. Tu, na południu Francji, od Nicei aż po granicę hiszpańską, jej partia wygrała 23 kwietnia we wszystkich departamentach…

W niedzielę miałem okazję zajrzeć do lokalu wyborczego. Kłębił się w niej tłum głosujących, czekali na swoją kolej, co chwilę dochodzili nowi. Przed bramą wyluzowani i żartujący między sobą znajomi, prawie jak piknik. Wielu spędziło ten dzień na miejskich plażach. Ale wieczorem frekwencja była naprawdę wysoka. Demokracja, kapryśna panna, jest nadal kochanką Francji. Tylko czy tutejsi wyborcy pamiętają, że jest równocześnie marnotrawną córą rewolucji?

Autor

- korespondent z Francji, autor bloga: http://znadsrodziemnego.wordpress.com

Wyświetlono 3 komentarze
Napisano
  1. Johny Pollak pisze:

    To kto wygra w tym dramatycznym wyścigu i dlaczemu ? 😉

  2. Kazek pisze:

    Podobno Emmanuel ? Tyle hałasu o tak niewiele…
    Bo co to zmieni ???

  3. Tak, raczej Emmanuel, to juz zdaje sie byc „ustalone” ze on wygra, mimo tego calego cyrku i wczorajszej ognistej debaty telewizyjnej…

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>