Kiedyś „pełzająca schizofrenia”, dziś „bezobjawowy wirus”
Wszystko już było, tylko nie wszyscy o tym pamiętają. W nieistniejącym już Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, do zwalczania przeciwników politycznych – żeby tak nie wszystkich trzymać w więzieniach i łagrach – wymyślono nową jednostkę chorobową – „schizofrenię bezobjawową”.
Już w 1959 r. szef Partii Komunistycznej – Chruszczow stwierdził:
„Można powiedzieć, że w ZSRR istnieją ludzie, którzy walczą z komunizmem… ale u takich ludzi bez wątpienia stan psychiczny nie jest w normie”.
Ci co protestują – to nie opozycjoniści, ale chorzy i leczyć ich trzeba. Siłą wsadzać do „psychuszek” pakować insulinę, zastrzyki z siarki wywołujące gorączkę, aż się taki opamięta i przestanie bruździć władzy budującej dobrobyt.
Dzisiejszemu czytelnikowi, może się to wszystko wydać jakąś bajką, filmową fikcją, ale to była rzeczywistość. W Instytucie Psychiatrii w Moskwie funkcjonował specjalny wydział, profesor Andriej Snieżewski rozwijał teorię „pełzającej schizofrenii”, a opozycjonistów wsadzano nie do więzień, ale bez wyroku, bezterminowo do szpitali.
Przez „psychuszki” przeszli m.in. Natalia Gorbaniewska – organizatorka manifestacji przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji (1968) czy Władimir Bukowski – pisarz i dysydent, który w szpitalach psychiatrycznych, z rozpoznaniem „bezobjawowej schizofrenii” spędził 12 lat.
Po upadku ZSRR „schizofrenia bezobjawowa” została oczywiście potępiona, ale sama „bezobjawowość” okazała się jednak bardzo przydatna i oto na naszych oczach wraca do użytku. W formie jak najbardziej demokratycznej – ma się rozumieć – i z pewnymi modyfikacjami.
Tym razem zamiast schizofrenii mamy wirusa, który u 99% ludzi przechodzi „bezobjawowo” tj. nie wywołując żadnej choroby. No i nie można tych ludzi tak zostawić, by sobie dowolnie poczynali. Nie to, że rząd krytykują, ale mogą zarazić jak najbardziej „bezobjawowo” kolejne osoby. Nie dość, że sami „bezobjawowi” nie chorują, to jeszcze zarażeni też nie będą mieli objawów. Ach, jakie piękne pole do działania dla każdej władzy! Dla dobra społeczeństwa – oczywiście!
Kilka dni temu policja w Warszawie rozpędziła manifestację przedsiębiorców protestujących przeciwko działaniom rządu. Demonstranci korzystali z zagwarantowanego Konstytucją prawa do zgromadzeń (art. 57) i zachowywali się pokojowo. Na dodatek wśród nich był jeden z kandydatów na prezydenta, a mamy jakby na to nie patrzeć kampanię wyborczą.
Nic to! Policjanci zapakowali wszystkich do „suk” (wśród nich i kandydata na prezydenta) zawieźli na „dołki” do różnych warszawskich komend, wypuścili rano. I wszystko to jak najbardziej w „demokratycznym państwie prawnym”.
Ale policja i rząd nasz ukochany mają tu wytłumaczenie. Demonstranci nie mieli maseczek, które chroniłyby ich od strzykania śliną na funkcjonariuszy, nie zachowywali między sobą odstępów dwumetrowych, a przecież każdy z nich mógłby być „bezobjawowym” nosicielem wirusa.
No to co tu ma do rzeczy Konstytucja, kiedy wirus może być bezobjawowy? Tak „bezobjawowy” jak wybory prezydenckie z 10 maja. Konstytucja ZSRR też gwarantowała każdemu wszystkie prawa, no ale jak ktoś dostał „bezobjawowej schizofrenii” i sprzeciwiał się władzy, to trzeba go było – (dla jego dobra i dobra społeczeństwa) izolować. Władza wszystko bowiem robi dla naszego dobra – jakżeby inaczej?
Znaleźliśmy się w „demokracji bezobjawowej”. Nas weteranów pamiętających czasy komuny to nie dziwi. Wszystko już było! I tak dobrze, że „bezobjawowych” nosicieli wirusa, nie zamykają (na razie) w szpitalach i nie wstrzykują siarki koloidalnej, albo jakiego innego świństwa. Chociaż minister zdrowia zapowiada powszechne szczepienia, więc jeszcze wszystko przed nami.
Tymczasem wynaleziona przez radzieckich psychiatrów „bezobjawowość” okazała się osiągnięciem ponadczasowym i ponadustrojowym. No bo jak coś jest dobre i użyteczne to jak z tego nie korzystać?
Dla dobra społeczeństwa – ma się rozumieć. Jak najbardziej dla dobra.
Naprawdę świetnie to Pan ujął.
No właśnie,a miało być tak pięknie…jak to mawiał swego czasu Paradys w Seksmisji.W tym filmie zresztą ,też pojawia się skrojona na miarę mistyfikacja,przyłbice,rękawiczki,jakiś obłęd w społeczeństwie ,którzy nie wiedzieli,że żyją w ułudzie.Teraz ostatnio wyszła afera zarażonych górników w kopalniach na Śląsku.Niektóre zamknęli.Nikt nie zadaje sobie pytania:dlaczego nie chorują na koronawirusa pracownicy stacji paliw,pracownicy Biedronki,Stokrotki,Lidla,czy innych tam ciuchlandów ,a górnicy chorzy…?Może dlatego,że i tak mieli zamknąć kopalnie,a tak jest pretekst ! Naprawdę,Jarosław Ka może być dumny z siebie,dba o gospodarkę polską jak mało który polityk.Historia na pewno go oceni odpowiednio.Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych bezobjawowo !
kolejny mądry. Popatrz se na euromomo.eu może zrozumiesz, ze bezobjawowość to tylko pułapka.
No i co z tym euromomo? W większości krajów nic się nie dzieje, w kilku są piki, ale niewiele większe niż w poprzednich latach.
Co tam w EU, w PL najmniej zgonów od 10 lat !
Witam Pana serdecznie!
Gratuluję świetnego artykułu. Sama mogłabym co nie co dorzucić do tego tematu..
Jestem dumna, że Ziemia Nyska ma takich Synów. Mieszkałam w Nysie, lecz niestety, nie miałam okazji Pana poznać (pomimo wspólnych znajomych).
Życzę Panu wszelkiego Dobra i wiele (potrzebnego i dzisiaj) optymizmu,
Jadwiga