Kieżun, Wojtyła, Wałęsa, Miłosz, Sucharski. "Zbezcześcić, sponiewierać, upokorzyć" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 24.09.2014

Kieżun, Wojtyła, Wałęsa, Miłosz, Sucharski. „Zbezcześcić, sponiewierać, upokorzyć”

Media spopularyzowały ostatnio osobę pana profesora Witolda Kieżuna. Powstańca warszawskiego, zasłużonego naukowca, człowieka, którego życiorys może być gotowym scenariuszem niejednego filmu przygodowego.

kiezun

Człowieka, który zawsze ma swoje zdanie i bez wahania je głosi. Bez względu na to, czy się to podoba np. sprawującym władzę, bez względu na to, z jakiej politycznej sfery się wywodzą. Witold Kieżun należy do tych, niestety, już powoli odchodzących, coraz mniej licznych, którzy mogą służyć jako przykład dla młodego pokolenia. Przykład rzetelności, uczciwości, patriotyzmu, bohaterstwa. Równocześnie swoim życiem pokazujących, jak powikłana jest polska historia, jak skomplikowane są polskie losy. Takich ludzi w powojennej Polsce nie było wielu.

Ja pozwolę sobie wymienić kilka tylko nazwisk: Karol Wojtyła, Lech Wałęsa, Czesław Miłosz, Witold Kieżun, Wojciech Jaruzelski. Cechą charakterystyczną ich działalności było (jest) to, że przez całe swoje życie tworzyli Polskę, moją Ojczyznę. Tworzyli najlepiej, jak umieli. Być może czasami błądzili. Być może nie zawsze działali tak, jak tego byśmy oczekiwali. Ale dla Polski, dla swojej (i mojej) Ojczyzny byli (są) gotowi poświęcić wszystko, nawet życie. I co ich spotyka?

O każdym z nich mogliśmy się już dowiedzieć wszystkiego, co najgorsze. „Życzliwi” uprzejmie donosili, że Karol Wojtyła miał co najmniej jedno dziecko, a w „czasach teatru rapsodycznego” związany był z jakąś kobietą. Lech Wałęsa, znany w całym świecie symbol wielkiego społecznego ruchu Solidarność, to przecież „agent bezpieki” (cokolwiek by to miało znaczyć) o pseudonimie Bolek. Noblista Miłosz to dziwkarz i zdrajca. Zdaniem tych samych „życzliwych” tylko panujący „komunistyczny układ” nie pozwolił skazać Wojciecha Jaruzelskiego za dokonane przezeń zbrodnie na narodzie polskim, a Witold Kieżun to oczywiście współpracownik wywiadu komunistycznej Polski, w dodatku donoszący na swoich kolegów organom bezpieki.

Nie zamierzam tu wypisywać żadnych opracowań w obronie wymienionych ani innych, niewymienionych, a bardzo licznych. Chcę tylko wykorzystać ich nazwiska do zaprezentowania dziwnego zjawiska, jakie w Polsce ma miejsce. Otóż każdy z polskich bohaterów musi zostać pokazany jako człowiek słaby, z licznymi wadami, praktycznie jako jednostka bezwartościowa. Nawet, jeśli ktoś odniósł jakiś sukces, to była to zasługa nie jego, ale „historii”, zbiegu sprzyjających okoliczności. Nasi współcześni bohaterowie to wyłącznie zdrajcy, zdegenerowane do cna jednostki ludzkie, które najczęściej cudzym kosztem osiągają jakąkolwiek pozycję. Każdego polskiego bohatera trzeba odbrązowić, każdemu przykleić jakąś łatkę. Żeby, broń Boże, nie mógł być wzorcem dla innych.

Ot, jeszcze jeden przykład, ale jakże znamienny. Mjr Henryk Sucharski, dowódca obrony Westerplatte we wrześniu 1939 roku. Przecież już niektórzy ogłosili, że w trudnym, pierwszym tygodniu września 1939 r. „przeszedł on głębokie załamanie nerwowe, a obroną dowodził jego zastępca”. I można tego typu przykłady mnożyć. Pytanie nasuwa się następujące. Kto i dlaczego takie rzeczy robi? Ciśnie się na usta znany skecz Jana Pietrzaka, który chyba jako pierwszy zauważył, że „im dalej po wojnie, tym więcej mamy kombatantów”.

I tak jacyś zbyt późno urodzeni naukowcy, wykształceni bezpłatnie (w większości jeszcze w tej, znienawidzonej przez nich, komunistycznej Polsce), pracując za publiczne pieniądze w IPN, znajdują coraz to więcej dowodów „zbrodni” naszych bohaterów. Odwaga odkrywców typu czy w ujawnianiu nieprawości znanych Polaków jest zadziwiająca. Szkoda, że panowie ci nie urodzili się o dziesięć, dwadzieścia lat wcześniej. Mieliby okazję powalczyć z komuną, a my dziś zapewne stawialibyśmy im pomniki. A tak, korzystając z metod, jakimi oni sami się posługują wielokrotnie, mogę popróbować zrobić z nich agentów wpływu dowolnego światowego mocarstwa. Jeśli na potwierdzenie mojej tezy nie znajdę dowodów, będzie to świadczyło wyłącznie przeciwko nim. Wszak dowody nieodkryte musiały zostać bardzo dobrze ukryte! A dlaczego? Widać potężne siły za nimi stoją! I tak można w nieskończoność. W ten sposób mogę zniszczyć także ich autorytet jako naukowców. Tylko w jakim celu miałbym to zrobić?

Polsce potrzebne są autorytety! Polsce potrzebni są bohaterowie! powinni mieć wzorce. Dlatego apeluję: przestańmy niszczyć autorytety! Przestańmy wyciągać wszelkie, nawet nic nieznaczące brudy z ich życia na światło dzienne. Niech takie fakty ewentualnie badają historycy, niech takie sprawy pozostają do ich wiadomości. Tak zwane szerokie rzesze społeczne nie muszą wiedzieć, kto ile miał kochanek i ile razy był na wagarach.

Szerokie rzesze społeczne niech widzą tych wielkich jako bezwzględnie wielkich. To będzie budowało poczucie narodowej jedności, to będzie budowało poczucie narodowej wspólnoty. Myślę, że w obecnych, trudnych czasach jest to Polsce bardzo potrzebne.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika