Koronawirus uruchamia kolejne ograniczenia | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 23.04.2020

Koronawirus uruchamia kolejne ograniczenia

Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła pandemię. W związku z tym w poszczególnych krajach (niemal wszystkich) wprowadzono różne ograniczenia swobód obywatelskich. Od zakazu zgromadzeń powyżej pięćdziesięciu  osób aż po zamknięcie kościołów, cmentarzy, parków i lasów.

Nie będę tu analizował ani skutków wymienionych ograniczeń, ani sensu ich wprowadzania . Dziś zatrzymam się na niektórych pomysłach, które powstają w głowach co bardziej „światłych” ekspertów, naukowców, ludzi wpływowych.

Już słychać, że w krótkim czasie powstanie szczepionka przeciwko covid-19. W domyśle – będziemy się szczepić (przeciwko grypie). Z tym stwierdzeniem bardzo współgra coraz popularniejsze stwierdzenie, pojawiające się także w ustach licznych „ekspertów”, że niektórzy chorują zupełnie bezobjawowo. Rozumiem, że te właśnie osoby trzeba będzie szczepić w pierwszym rzędzie! W dodatku – bez wyjątku! Przecież będą stanowili największe zagrożenie.

Zresztą nasz wielce szanowny pan był uprzejmy powiedzieć, że z epidemią będziemy żyć dotąd, aż opracowana zostanie wspomniana szczepionka i „wszyscy Polacy zostaną zaszczepieni”. Prawda, że to bardzo interesujące i sugestywne stwierdzenia.

Inne ciekawe propozycje dotyczą na przykład obowiązku stosowania niektórych aplikacji w telefonach. Na razie jest to dość „niewinne”: osoby przebywające w kwarantannie powinny mieć możliwość udowodnienia przez telefon (oczywiście, przy pomocy obowiązkowo zainstalowanej aplikacji), że to właśnie one znajdują się w określonym dla nich miejscu przebywania. Niektórzy donoszą, że Premier Rzeczpospolitej zobowiązał operatorów telefonii komórkowych do przekazywania władzom informacji o miejscach, w których logują się telefony osób po przebytej kwarantannie.

Nieco bardziej zastanawiające są informacje o tym, że „wielcy tego świata” zapowiadają koniec wojen konkurencyjnych. Ich firmy zaczynają współpracować w celu opracowania aplikacji na przykład umożliwiających analizowanie lokalizacji właściciela (użytkownika) telefonu i przekazywanie wyników tych analiz odpowiednim, upoważnionym władzom. By mogły reagować na przykład na zbyt liczne zgromadzenia (oczywiście, w ramach walki o zdrowie obywateli, o ich „epidemiczne” bezpieczeństwo). Żeby było całkiem skutecznie, oprogramowanie ma stanowić element systemów operacyjnych urządzeń mobilnych (czytaj: nie da się „wyłączyć”).

Jak widać z tego, to nie przypadek, że ze współczesnego telefonu komórkowego (smartfona) nie można wyjąć baterii. Władza musi wiedzieć, gdzie przebywa obywatel (czytaj: poddany). Gdy spotykam tego typu wypowiedzi, dochodzę do wniosku, że niejaki George Orwell był bodaj największym wizjonerem XX wieku. Wszystkie te działania, z którymi dzisiaj mamy do czynienia na co dzień, opisał już w jednej ze swoich książek. Oczywiście mam na myśli sławny „Rok 1984”.

Zwracam uwagę, że oprócz pełnego inwigilowania mieszkańców ów autor opisał także inne działania władz, prowadzące do wyeliminowania z przestrzeni publicznej pamięci o wydarzeniach, które z jakiegokolwiek powodu „nie pasowały” rządzącym. Specjalne ekipy „czyściły” archiwa prasowe i książkowe. Cenzorzy pilnowali, by aktualne informacje odzwierciedlały oczekiwania wła… przepraszam – „szczęśliwego społeczeństwa”. Znikały (bądź przerabiane były) niewłaściwe opracowania naukowe, dzieła sztuki, pomniki. „Swobody religijne”  – a cóż to takiego, gdy społeczeństwo jest „syte” i bezmyślne?

Czy to wszystko nie przypomina nam czegoś wyjątkowo bliskiego? Po 11 września 2001 roku władze Stanów Zjednoczonych ogłosiły „wojnę z terroryzmem”. Nie muszę dodawać, że w krótkim czasie zyskały wielu aliantów na całym świecie. Działania „wojenne” rozpoczęto od drastycznego zaostrzenia kontroli społeczeństw poszczególnych krajów.

Postępująca cyfryzacja pozwala na gromadzenie i przechowywanie gigantycznych ilości danych. Gdyby były to dane naukowe, służące rozwojowi ludzkości, byłoby całkiem dobrze. Ale gromadzone są głównie dane o obywatelach i ich działaniach. Wprowadzono paszporty biometryczne. Zdjęcia w dokumentach potwierdzających tożsamość wykonywane są w ten sposób, że na ich podstawie, przy pomocy dostępnego oprogramowania, można identyfikować ludzi sfotografowanych w różnych miejscach i sytuacjach.

I nic tu nie znaczy (przynajmniej w polskich warunkach) konstytucyjny zapis, że „Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym”. W tym miejscu aż chciałoby się zapytać:  ile jest w Gdańsku zainstalowanych kamer pozwalających śledzić obywateli. Mniej niż dziesięć? Mniej niż sto? Mniej niż tysiąc? Mniej niż dziesięć tysięcy? Nie oczekuję odpowiedzi. Zwłaszcza, że należałoby uwzględnić wszystkie te kamery, których właścicielami są osoby prywatne, a dostęp do zapisanych przez nie danych mogą mieć władze publiczne.

W ramach wspomnianych „działań wojennych” doprowadzono do sytuacji, gdy do samolotu nie dostanie się nikt, kto przybędzie na lotnisko w czasie krótszym niż ok. dwie godziny przed odlotem. W ramach wojny z terroryzmem rozpoczęto na szeroką skalę kontrolę wszelkiej korespondencji elektronicznej (ale nie tylko), rozmów telefonicznych, wiadomości wymienianych za pośrednictwem komunikatorów.

O cenzurowaniu wiadomości medialnych nawet nie warto pisać. Wszyscy wiedzą, co robili niemieccy „dziennikarze” po osławionym „balu noworocznym” przed kilku laty. Jak rzetelnie informowali społeczeństwo o zachowaniach bliskowschodnich emigrantów. Jak światowe giganty informatyczne cenzurują przekazy internetowe, wie już cały świat. (I niestety, nie może sobie z tym poradzić!) Przykłady blokowania i usuwania z najpopularniejszych portali wypowiedzi niewygodnych dla szeroko rozumianej władzy, idących pod prąd światowym trendom – są tego najlepszym dowodem.

Zniknęły już prawdziwie niezależne media, będące czwartą władzą. Stały się niemal wyłącznie tubą propagandową, urabiającą społeczeństwa. Owo „niemal” wynika stąd, że jeszcze gdzieniegdzie pojawiają się takie „gazety bałtyckie” czy tym podobne twory. Ale to tylko kwestia czasu.

Odnoszę wrażenie, że epidemia choroby „covid-19” jest wyłącznie zapalnikiem uruchamiającym bombę kolejnych ograniczeń. Gdyby nie to hasło, trudno byłoby zakazać ludziom zgromadzeń w kościołach. Trudno byłoby uzasadnić zakazy przemieszczania się, wchodzenia do parków czy lasów. Za osiągnięcia celu, jakim jest  „poskromienia” społeczeństw – zapłacono niezwykle wysoką cenę. Cenę tak wielką, że aż nieprawdopodobne wydaje się, że to poskramianie było celem jedynym.

O cóż więc chodzi ostatecznie? Jakie są założenia realizacji tak gigantycznego planu, prowadzonego w skali świata? Można snuć różne teorie. Jedne będą bardziej, drugie mniej prawdopodobne. Rzeczywistych my – na pewno dokładnie nie odgadniemy. Ale zapewne je odczujemy. Obawiam się, że już w niedługim czasie.

A na koniec…
Żeby unaocznić skalę manipulacji informacjami, które przekazywane są społeczeństwu przez media (świadome lub nie tego, że są co najmniej instrumentalnie wykorzystywane), przytoczę oficjalne statystyki zgonów w Polsce za rok 2018 (zaczerpnięte z oficjalnej strony internetowej GUS).

„Zgony według płci i wieku osób zmarłych oraz przyczyn zgonów (klasy):”

  • Zgony ogółem: 414 200
  • Nowotwory: 109 276
  • Choroby układu krążenia: 167 942
  • Choroby układu oddechowego: 27 561
  • Wybrane choroby zakaźne i pasożytnicze: 1 831

Mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższych liczb Czytelnicy z nieco większym spokojem spojrzą na swoją przyszłość (przynajmniej w aspekcie zagrożenia zdrowotnego). Co wcale nie oznacza, że namawiam kogokolwiek do zaniechania dbałości o swoje zdrowie (higiena, ograniczenie zbędnych kontaktów i t.p.) czy łamania przepisów ustanowionych przez legalne władze Rzeczpospolitej.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika