Lokalnej władzy kryzys nie dotyka. Wypłacili sobie „trzynastki”. Adamowicz: 12 297 zł, Lisicki: 13 976 zł
Niedawno trójmiejska władza samorządowa wypłaciła sobie trzynaste pensje. Warto o tym przypomnieć po pierwsze z racji pogłębiającego się w kraju kryzysu gospodarczego, po drugie dlatego, że lokalna prasa z zaskakująco małym zainteresowaniem podeszła do tematu. Warto zastanowić się dlaczego…
Łącznie na ponadprogramowe pensje w Gdańsku, Sopocie i Gdyni poszło prawie 8 mln zł. Ciekawostką jest to, że aż połowa z tej kwoty trafiła do… gdańskich włodarzy.
W tym miejscu warto przypomnieć choćby tragiczny (już nie zły, ale właśnie TRAGICZNY) stan miejskich dróg, które po zimie po prostu nie są naprawiane! – Takich dziur nie było jeszcze nigdy – mówią zgodnie gdańscy kierowcy. – Jak widać ten temat już przestał interesować kogokolwiek. Kierowco radź sobie sam.
Gdańska władza, zamiast naprawiać drogi i ulżyć nieco kierowcom, którzy każdego dnia niszczą sobie samochody, woli wypłacać sobie dodatkowe pensje, na które w ogóle nie zasłużyła, bo miasto wygląda coraz gorzej.
O jakie sumy chodzi? Najwięcej, jak zwykle dostali prezydenci, wiceprezydenci i dyrektorzy wydziałów.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz otrzymał 12 297 zł, jego zastępca Maciej Lisicki – 13 976 zł, sekretarz miasta Danuta Janczarek 13 724 zł. Średnia trzynasta pensja urzędników niższego szczebla to około 3 000 zł.
Władzy gratulujemy dobrego samopoczucia i samozadowolenia.