Nakaz noszenia maseczek. Kto za to zapłaci?
Niedawno zadaliśmy publicznie dwa pytania dotyczące maseczek. Z pewną satysfakcją informujemy szanownych Czytelników, że Biuro Prasowe Grupy Ciech (nikt imiennie nie podpisał się pod nadesłanym e-mailem) odpowiedziało twierdząco na pierwsze z nich.
Będzie przymus noszenia maseczek. Kto tym razem na tym zarobi?
Tak więc od niedawna Grupa Ciech w swoim zakładzie w Bydgoszczy dysponuje możliwością wyprodukowania rocznie ok. 10 mln maseczek medycznych klasy FFP2.
Tak, jak pisałem poprzednio, w zasadzie nie oczekuję odpowiedzi na drugie pytanie (od razu zaznaczam, że nie jest ono w żaden sposób kierowane do CIECH-u.
A żeby Czytelnicy mieli pełniejszy obraz sytuacji dopowiem, że: maseczkę FFP2 w jednej z gdańskich aptek możemy kupić w wyjątkowo „przystępnej” cenie 9,99 zł. (w tym 1,87 zł – podatek VAT).
Maseczka jest śliczna, chińska. Uprzejma pani a aptece (było nie było – farmaceutka) poinformowała mnie, że wg informacji producenta maseczka może spełniać swoją ochronną rolę nawet do ośmiu godzin. W innej aptece uzyskałem informacje, że zdaniem niektórych specjalistów maseczka klasy FFP2 powinna być zmieniana nawet co czterdzieści minut.
Nie będę dociekał, gdzie leży prawda. Pewnie jak zwykle, gdzieś pośrodku. Widać jednak wyraźnie, dlaczego jak dotąd (na przykład na wczorajszej konferencji prasowej) rządzący o obowiązku noszenia maseczek mówią niejednoznacznie. Ustawowy nakaz noszenia takich elementów „ubioru” musiałby być połączony ze zwrotem kosztów jego nabycia. Władzy na to po prostu, i na szczęście, nie stać.