„Nowe” stenogramy z kabiny Tu-154M. „Tam była Polska w skali mikro”
Po 5 latach od katastrofy smoleńskiej na światło dzienne wychodzą nowe informacje dotyczące ostatnich chwil lotu prezydenckiego samolotu. Ale czy na pewno są to nowe informacje? Otóż stenogramy, które upubliczniło radio RMF FM, niczego nowego nie wnoszą, za to Polska, głównie dzięki słabości mediów, znów została mocno rozhuśtana.
Od wczoraj cała Polska, przynajmniej w mediach, mówi tylko o katastrofie smoleńskiej. Przytaczane są fragmenty „nowych” stenogramów i znów wszyscy analizujemy przyczyny katastrofy. Tyle tylko, że te już dawno zostały ustalone i przeanalizowane. Ponad wszelką wątpliwość można stwierdzić, że tragiczny lot 10 kwietnia 2010 roku w ogóle nie powinien się odbyć, co w zasadzie mogłoby być uznane za najważniejszą przyczyną katastrofy smoleńskiej. Wszystkie pozostałe przyczyny są w stosunku do niej wtórne.
Czego dowiadujemy się z „nowych” stenogramów? Tego, co i tak wiemy o nas samych. Że nie przestrzegamy procedur, że boimy się zwierzchników, że mamy problemy z podejmowaniem decyzji, że improwizacja to nasza najmocniejsza strona i że zawsze wierzymy w to, że „jakoś to będzie”.
Kabina Tu-154M, w której panował chaos, była prawdziwą Polską w skali mikro. I jeszcze wiele lat minie, zanim zrozumiemy, że improwizacja do doskonała umiejętność, ale nie we wszystkich warunkach się sprawdza.
Wracając jednak do „nowych” stenogramów należy zauważyć, w jak łatwy sposób można skupić uwagę całej niemal opinii publicznej dokumentem, który nic nowego nie wnosi do sprawy. Jedynym walorem stenogramów jest to, że ujawniają treści rozmów. Lubimy podsłuchiwać nawet te rozmowy, które już znamy i stąd tak wielkie zainteresowanie rozmowami w kabinie pilotów.
Jeśli po 5 latach stenogramy potrafią wzbudzić tak duże emocje mediów to pamiętajmy o tym, że wrak polskiego samolotu wciąż znajduje się na terenie Federacji Rosyjskiej, a on w odpowiednim czasie wywoła znacznie większe emocje…